Kolejnego dnia obudziłam się w ramionach Justina. Leżałam na jego klacie. Było coś około 5 nad ranem, Juss jeszcze słodko spał. Spojrzałam na niego i skradłam delikatnego buziaka. Położyłam się ponownie na klacie i zasnęłam. Było mi strasznie zimno. Wzięłam koc, który leżał na podłodze. Przykryłam nim nas. Obydwoje obudziliśmy się o 10. Bardzo źle się czułam, na dworze padał deszcz.
Ja: Kochanie?
Justin: Tak.
Ja: Przynieś mi tabletki, proszę.
Justin: Czyżby mój skarbek był chory?
Ja: Oby nie.
Justin: Zaraz CI przyniosę tabletki, śniadanko i herbatkę do łóżeczka.
Ja: A Justinka bez koszulki do łóżeczka dostanę?
Justin: Zawsze!
Zdjął koszulkę, usiadł koło mnie i dął buziaka. Poszedł na dół po leki i wszystko inne. Napisałam do Oliego gdzie jest. Odpisał, że poszedł do Cioci Violetty. Włączyłam sobie telewizor. Leżałam w łóżko zamarzając. Spojrzałam na okno tarasu. Padał deszcz i było bardzo zimno. Przyszedł Juss ze śniadankiem i lekami.
Justin: Smacznego mój chorusku!
Ja: Dziękuję skarbie, wiesz że nie możemy się całować ani nic, prawda?
Justin: A to niby dlaczego?
Ja: No przecież jestem chora i nie chcę Cie zarazić.
Justin: Co mnie obchodzi jakieś głupie przeziębienie. Będę dbał o mojego kotka i ogrzewał, a teraz się posuń bo idę tam do Ciebie!
Ja: Kocham Cie!
Justin: Też Cię kocham!
Zjedliśmy śniadanie. Wzięłam leki i oglądałam telewizję. Leżałam Justinowi na barku. Nawet nie wiem w którym momencie usnęłam. Obudziłam się o 13.
Ja: Zasnęłam?
Justin: Tak aniołku. Nawet nie wiesz jaka słodziutka jesteś jak śpisz.
Ja: A jak nie śpię to nie jestem?
Justin: Jesteś, ale jak śpisz to taki aniołek. Tak słodko spałaś najpierw zasnęłaś na barku, później położyłaś rękę na moim brzuchu i leżałaś na klacie, a na końcu tak mocno się wtuliłaś. Skuliłaś się w kuleczkę więc przykryłem Cię kocem pocałowałem w czółko i czekałem aż się myszko obudzisz.
Ja: Jaki Ty kochany.
Zaczęliśmy się całować. Biebsowi zadzwonił telefon.
Justin: Nawijaj.
Alfredo: Słuchaj dziś taka pogoda więc może jakieś melo u mnie co?
Justin: Dziś?
Alfredo: Nie kurwa wczoraj. No dziś, dziś.
Justin: Nie ma opcji Paulina jest chora i muszę z nią być, no ale jak lepiej się troszkę poczuje to przyjedziemy.
Alfredo: No spoko.To czekam na telefon.
Od razu spojrzałam na Justina i przestałam go przytulać.
Justin: Ej kotek co jest?
Ja: Nic.
Justin: No powiedź.
Ja: No przecież mówię, że nic.
Justin: Za tym Twoim nic zawsze dużo się kryje. Proszę powiedź.
Ja: Tak dziwnie powiedziałeś. Nie musisz tu ze mną siedzieć idź na melo do Fred'a a ja zostanę sama. Nie jestem dzieckiem i dam sobie radę. Mam w końcu 17 lat. Oliver mi trochę pomoże, a Ty proszę bardzo idź.
Justin: I widzisz skarbie od razu się unosisz. Myślisz, że wolę iść do nich niż zostać z Tobą?
Ja: Tak, tak właśnie myślę.
Justin: To jesteś w ogromnym błędzie.
Ja: Nie jestem w błędzie bo powiedziałeś, że "musisz". Wiec leć do nich ja sobie dam radę.
Justin: Proszę Cię nie kłóćmy się. Chodź się przytul.
Ja: Nie dotykaj mnie.
Justin: Ehh..no dobrze widać, że chcesz żebym poszedł wiec idę. Cześć.
Ja: Na razie!
Justin wyszedł z mojego pokoju. Słyszałam tylko zamykające się na dole drzwi. Zadzwoniłam do Oliego żeby wracał do domu. Nie minęło 20 minut Oli był już w domu. Cały czas siedział ze mną w pokoju i gadał ze mną. Justin co chwilę dzwonił i pisał.
Oliver: Nie odbierzesz?
Ja: Nie, nie chcę z nim gadać.
Oliver: Powiesz mi?
Ja: Jasne tylko najpierw odbierz i powiedź mu że zasnęłam.
Oliver: Dobrze.
Wziął mój telefon.
Justin: Kochanie musimy się ciągle kłócić? Wolę zostać z Tobą z moim aniołkiem.
Oliver: Te kochanie. Paulina zasnęła. Napiszę Ci jak się obudzi nie chcę żeby potem marudziła.
Justin: Haha okej Elo.
Rozłączył się.
Oliver: Powiedź o co się pokłóciliście.
Ja: No do Jussa zadzwonił Fredo i zaproponował mu melo. On, że ja jestem chora i nigdzie nie idzie bo musi ze mną zostać.
Oliver: Nadal nie wiem o co się pokłóciliście.
Ja: No o to, że myśli że jestem mały dzieckiem i nie potrafię sobie zalać herbaty jak jestem chora. No i o to, że powiedział że musi ze mną zostać. Czaisz powiedział MUSI!
Oliver: Ej no siostra. Justin się o Ciebie martwi i dlatego tak się Tobą opiekuje. No i to słowo "musi" nie było w znaczeniu, że nie chce mu sie z Tobą być ale zostanie bo będziesz się fochać. Tylko w znaczeniu takim, że musi się Tobą zaopiekować, bo jego aniołek jest chory. W tym momencie bierzesz telefon do ręki i piszesz do niego.
Oli podał mi telefon. Napisałam do Biebsa.
Ja: Możesz do mnie przyjechać, chciałam porozmawiać.
Justin: Za 10 minut jestem.
Przytuliłam się do kołderki i leżałam oglądając telewizję. Oli wyszedł z pokoju. Justin wszedł na górę i zamknął drzwi od mojego pokoju. Usiadł na łóżko i złapał mnie za rękę.
Justin: Musimy?
Ja: NIE! *przytuliłam się zaczynając płakać*
Justin: Kochanie nie płacz.
Ja: Mam powód. Krzyczę na Ciebie bez powodu. Jestem dla Ciebie wredna.
Justin: Nie prawda, nie mów tak Aniołku.
Ja: Przepraszam.
Justin: Nie gniewam się. Miałaś prawo się zdenerwować jak każdy. Nie potrafię się na Ciebie gniewać.
Ja: Jesteś cudowny.
Pocałował mnie delikatnie w usta. Położyłam mu się na kolana, on bawił się moimi włosami. Nadal rozmawialiśmy. Pociągnęłam go za koszulkę i zaczęłam całować. Położył się na mnie, cały czas całował. Przestaliśmy, Juss spojrzał mi głęboko w oczy i położył się obok mnie. Miałam bardzo zimne ręce, wsunęłam je pod koszulkę Justina i zaczęłam macać jego brzuszek. Przy wyciąganiu rąk pociągnęłam niechcący jego spodnie w dół. Opuściły się kilka mm.
Justin: Kochanie, jak aż tak chcesz się zobaczyć z Jerry'm to powiedź. Nie musisz być tak niegrzeczna i nie musisz ściągać mi spodni.
Ja: Weź Zboczuchu, jakoś muszę być bardzo chora bo nie mam ochoty zobaczyć się z Jerry'm.
Justin: Myszko jedziemy do lekarza! Ty jesteś poważnie chora!
Ja: Oj nie przesadzaj kilka dni wytrzymasz bez przyjemności.
Justin: Bycie przy Tobie to przyjemność skarbie.
Ja: Ooo słodziak! Dawaj buzi!
Zaczęliśmy się całować. Wieczorem obejrzeliśmy jakiś film w trójkę. Oli przyniósł popcorn i oglądaliśmy. Można powiedzieć, że zrobiliśmy maraton najstraszniejszych horrorów.
Ps. Tak do wyjaśnienia Paulina ma 17 lat, a Justin 20 <3 przepraszam, że dziś taki krótki ;c
sobota, 21 grudnia 2013
czwartek, 19 grudnia 2013
Rozdział 114
Następnego dnia obudziłam się około 9. Dość szybko jak na mnie. Byłam pełna energii. Zeszłam na dół i zrobiłam śniadanie. Zawołałam mamę i w końcu zjadłyśmy razem śniadanie.
Mama: Jak Ci się z Justinem układa?
Ja: No teraz te kilka dni był ze mną u cioci.
Mama: A to dlaczego?
Ja: No bo się pokłóciliśmy tam wyszła taka sytuacja dziwna i wiesz kłótnia to przyjechał się pogodzić.
Mama: Chcesz o tym pogadać?
Ja: Nie mamusiu nie trzeba, tamten temat jest już skończony wszystko sobie wytłumaczyliśmy.
Mama: Wiesz, że niedługo jedziemy do cioci.
Ja: Tak wiem. Same jedziemy?
Mama: No ja , Matt, Ty, na pewno Justin.
Ja: No mamuś bo jest taka sprawa. Z Jussem chcieliśmy wziąć Jazzy i Jaxona.
Mama: No to będzie nam bardzo miło. Weźcie ich. O której się spotykasz z Justinem?
Ja: Nie wiem on idzie na wywiad, a później nie wiem.
Mama: Niech przyjdzie do nas idziemy z Matt'em do opery, a później do niego.
Ja: Widzę, że tam w nocy na grubo będzie. Ej no nie chcę rodzeństwa.
Mama: Nie martw się ja już nie mogę Ci zrobić rodzeństwa. Bardziej bym się o Ciebie martwiła za szybko babcią nie chcę zostać córcia.
Ja: Nie masz się co martwić. Uważamy!
Mama: No ja myślę, że jesteście odpowiedzialni.
Ja: Oczywiście, że jesteśmy!
Mama wyszła do pracy. Ja poszłam do łazienki. Wykąpałam się no ogólnie ogarnęłam. Musiałam się spotkać ze Stellą. Od razu do niej zadzwoniłam.
Ja: Te siostrunia spotkamy się dziś?
Stella: No wróciłaś w końcu. No pewnie, a o której?
Ja: O której możesz?
Stella: Już mogę nawet przyjść.
Ja: To dalej chodź do mnie. Jestem sama. Weź strój to na plażę pójdziemy.
Stella: Dobra zaraz u Ciebie jestem.
Poszłam się przebrać w strój. Zaraz napisał do mnie Juss.
Justin: Dzień dobry Myszko! ;* wstałaś już?
Ja: Ooo Misiek! ;* tak wstałam, zaraz Stella do mnie przyjdzie i idziemy na plażę.
Justin: Będziesz paradować w stroju przed jakimiś fagasami? Nie ma takiej opcji, haha ;p ja na wywiad, a o której się dziś spotkamy?
Ja: A no wiesz od Ciebie to zależy. Nie wiem 16 może 17. Dziś możesz u mnie spać jak chcesz ;>
Justin: Mrr...kolejna nocka Justinek lubi!
Ja: Wiem, że lubi. Zaraz na wywiad czy jak?
Justin: No już jestem w studiu, a wywiad za jakieś 10-15 minut. Będzie poruszony temat naszego zdjęcia co hejty poleciały, że śpisz ze mną i jakimś kolesiem. Zabawne troszkę ale to co ;d
Ja: Dobra kotek ja kończę napisz jak skończysz wywiad ;*
Justin: Na pewno napiszę ;*
Przyszła Stella.
Stella: Jejku moja nusia przyjechała! W końcu!
Ja: Też się cieszę teraz taki mały drobiazg. Proszę Twój ulubiony perfum.
Stella: Nigdzie nie mogłam go dostać! Dziękuję!
Ja: Bardzo proszę, a teraz spinaj tyłeczek i chodź na plażę.
Poszłyśmy na plaże. Ściągnęłyśmy ciuchy i zostałyśmy na strojach. Zaczęłyśmy się opalać. Stella powiedziała, że jest dziś koncert Pierce The Veil. Nasz ulubiony zespół musiałyśmy tam iść. Weszłyśmy do wody. Gdy wyszłyśmy podbiło do nas dwóch chłopaków.
Chłopaki: Siemanko dziewczynki! Co tam u was?
My: No siemanko, a no dobrze, a u was?
Chłopaki: No całkiem, całkiem. Ja to Patrick, a kolega to Josh. Nie mogliśmy się napatrzeć z daleka więc musieliśmy podejść.
Josh: Ty przypadkiem nie jesteś dziewczyną Biebera?
Ja: Haha, a no jestem. Boże...aż tak rozpoznawalna jestem?
Josh: Się nie śmiej mała. No często was widać razem więc już zapamiętałem. Taka ślicznotka to trzeba zapamiętać.
Ja: A no dziękuję. Wy stąd czy na wakacje przyjechaliście?
Patrick: A no stąd. Wy się chyba nie przedstawiłyście.
Stella: Koleżanka to Paulina, a ja Stella. Miło nam.
Patrick: Nam bardziej miło.
Josh: Wybieracie się może na koncert Pierce The Veil?
Stella: Oczywiście! Bileciki kupione i później lecimy.
Patrick: To może się spotkamy gdzieś w centrum i razem pójdziemy?
Josh: Przestań. Jeszcze Bieber się na nią obrazi.
Stella: Przemyślimy to. Wstępnie możemy się umówić na 16:30, pasuje?
Oni: Pewnie, że pasuje. Do zobaczenia później ślicznotki.
Odeszli od nas. Cały czas leżeliśmy.
Ja: Stella nie podpadli Ci czymś?
Stella: Dziwne oczy mięli, jakby naćpani.
Ja: Szczerze mówiąc trochę się ich obawiam. Chcesz z nimi iść?
Stella: Oszalałaś? Musiałam ich jakoś spławić.
Ja: Juss napisał. Powiem mu, że idziemy na koncert i później się z nim spotkam. Może niech nas odbierze z koncertu?
Stella: Dobry pomysł. Wiesz Ci kolesie tam będę, a wyglądają jakoś dziwnie.
Ja: Skarbie idę dziś z Stellą na koncert Pierce The Veil. Kupiła bilety. Możemy się później spotkać?
Justin: Pewnie, że się spotkamy. Po koncercie Myszko.
Ja: A mogę mieć prośbę?
Justin: Oczywiście.
Ja: Przed chwilą podbili do nas tacy kolesie i chcieli się z nami spotkać przed koncertem. Pójdziemy na niego same ale prosiłabym żebyś nas odebrał. Będzie już troszkę ciemno.
Justin: Dobrze, napiszesz mi o której mam przyjechać. Potem zabiorę Cię na kolację ;*
Ja: Uuu...widzę dziś romantyczny wieczór się szykuje ;*
Justin: Wieczór romantyczny, a noc erotyczna ;*
Ja: Haha oj Głupolku. No nie mogę się doczekać Misiu.
Justin: Jesteście jeszcze na plaży?
Ja: Zaraz będziemy szły, do mnie żeby się ogarnąć na koncert.
Justin: Kochanie mogę Ci coś powiedzieć? Ale obiecaj, że się nie obrazisz ;*
Ja: No mów skarbie coś się stało?
Justin: KOCHAM CIĘ! <3
Ja: Też Cię kocham Głupolu <3 przestraszyłam się ;/
Justin: Przepraszam. Kotek odezwę się później dobrze? Prowadzę, a no wiesz wypadku nie chce.
Ja: Okej, napisz później ;*
Wróciłyśmy do domu. Oczywiście już się ogarniałyśmy. Nadeszła 16. Wyszłyśmy na koncert. Doszłyśmy na miejsce byłam bardzo podekscytowana. Koncert się zaczął, efekty, muzyka, światła, nagłośnienie no BAJA. Koncert się skończył o 19. Napisałam do Justina, że ma już przyjechać. Czekałyśmy przed klubem aż przyjedzie Juss. Zauważyliśmy Josh'a i Patrick'a. Byli strasznie pijani i naćpani. Podeszli do nas i zaczęli obmacywać. Zaciągnęli nas w ciemny zaułek i zaczęli całować. Juss podjechał pod klub. Nas nie było. Wysiadł z samochodu i zaczął nas szukać. Odpychaliśmy ich ale nie miałyśmy siły. Nagle wyszedł Justin. Oby dwóch dostali od Jussa po dwa sierpy.
Justin: Nic wam nie jest?
My: Nie no tylko chcieli nas chyba zgwałcić.
Justin: Chyba? Kochanie na pewno. Odwiozę Cię Stella do domu, a my Paulinko rezygnujemy z kolacji. Ugotuję coś w domku. Musicie być w szoku. Ehh biedulki.
Przytuliłyśmy się do niego. Zaprowadził nas do samochodu. Zawieźliśmy Stellę, a sami pojechaliśmy do mnie. Juss wysiadł z samochodu, wziął mnie na ręce i zaniósł do domu. Usiadłam na kanapie. Zrobił mi herbatkę i zaczął coś gotować. Cały czas na niego patrzyłam. Zrobił kolację. Zaczęliśmy jeść, żeby mnie rozśmieszyć ubrudził sobie usta. Wzięłam serwetkę i go wytarłam. Skończyliśmy jeść. Poszliśmy do mnie do pokoju. Juss został na łóżku, a ja szybko skoczyłam się odświeżyć. Wróciłam do niego. Włączyliśmy jakiś film w TV. Przykryłam się kołdrą było mi strasznie zimno. Juss wszedł pod kołdrę i mnie przytulił. Poczuł, że się trzęsę. Nie wyszłam jeszcze z szoku po tamtej sytuacji.
Justin: Zimno Ci?
Ja: Nie.
Justin: Jak nie przecież czuję. Ubierz bluzę. Kotek żebyś chora nie była, bo do żadnej cioci nie pojedziesz.
Ja: Czekaj idę po bluzę.
Justin: Zostań w łóżku, przyniosę Ci.
Juss poszedł mi po bluzę. Przyniósł również jeszcze kocyk i ciepłą herbatę.
Ja: Dziękuję kochanie. Wiem co by mnie rozgrzało.
Justin: A co?
Ja: Słodziutki buziak od Biebera!
Justin: Chodź tu do mnie.
Przytulił mnie i namiętnie pocałował. Myślałam, że się rozpłynę. Strasznie nam się nudziło. Wstałam z łóżka, ubrałam jakieś spodnie i wyszłam na balkon. Ustałam przy barierce i spojrzałam w dół. Miałam nadzieję, że Justin leży w łóżku. Wyciągnęłam ze spodni papierosa, którego Stella schowała mi w kieszeni. Chciałam już odpalić gdy poczułam jego dłonie na moich biodrach.
Justin: Oddaj to!
Ja: Przepraszam, masz. Źle się czułam.
Justin: Palisz cały czas?
Ja: Nie, Stella go schowała mi w kieszeni. Nie złość się na mnie proszę.
Justin: Dobrze skarbie. Chodź to do mnie!
Przyciągnął mnie do siebie i zaczął całować. Złapał mnie za biodra i kazał spojrzeć w gwiazdy. Przytulał mnie i całował po szyi. W pewnym momencie wziął na ręce i zaczął całować. Wyszliśmy z tarasu Justin zamknął drzwi od tarasu i położył mnie na łóżko, a następnie na mnie. Było bardzo romantycznie. Juss Jak zawsze był delikatny i kochany. Skończyliśmy o 24. Nie byliśmy zmęczeni więc oglądaliśmy coś w telewizji. Leżałam mu na barku. On jeździł palcami po moim brzuchu. Było mi strasznie zimno. Mocniej go przytuliłam. Około 2 zasnęliśmy.
Mama: Jak Ci się z Justinem układa?
Ja: No teraz te kilka dni był ze mną u cioci.
Mama: A to dlaczego?
Ja: No bo się pokłóciliśmy tam wyszła taka sytuacja dziwna i wiesz kłótnia to przyjechał się pogodzić.
Mama: Chcesz o tym pogadać?
Ja: Nie mamusiu nie trzeba, tamten temat jest już skończony wszystko sobie wytłumaczyliśmy.
Mama: Wiesz, że niedługo jedziemy do cioci.
Ja: Tak wiem. Same jedziemy?
Mama: No ja , Matt, Ty, na pewno Justin.
Ja: No mamuś bo jest taka sprawa. Z Jussem chcieliśmy wziąć Jazzy i Jaxona.
Mama: No to będzie nam bardzo miło. Weźcie ich. O której się spotykasz z Justinem?
Ja: Nie wiem on idzie na wywiad, a później nie wiem.
Mama: Niech przyjdzie do nas idziemy z Matt'em do opery, a później do niego.
Ja: Widzę, że tam w nocy na grubo będzie. Ej no nie chcę rodzeństwa.
Mama: Nie martw się ja już nie mogę Ci zrobić rodzeństwa. Bardziej bym się o Ciebie martwiła za szybko babcią nie chcę zostać córcia.
Ja: Nie masz się co martwić. Uważamy!
Mama: No ja myślę, że jesteście odpowiedzialni.
Ja: Oczywiście, że jesteśmy!
Mama wyszła do pracy. Ja poszłam do łazienki. Wykąpałam się no ogólnie ogarnęłam. Musiałam się spotkać ze Stellą. Od razu do niej zadzwoniłam.
Ja: Te siostrunia spotkamy się dziś?
Stella: No wróciłaś w końcu. No pewnie, a o której?
Ja: O której możesz?
Stella: Już mogę nawet przyjść.
Ja: To dalej chodź do mnie. Jestem sama. Weź strój to na plażę pójdziemy.
Stella: Dobra zaraz u Ciebie jestem.
Poszłam się przebrać w strój. Zaraz napisał do mnie Juss.
Justin: Dzień dobry Myszko! ;* wstałaś już?
Ja: Ooo Misiek! ;* tak wstałam, zaraz Stella do mnie przyjdzie i idziemy na plażę.
Justin: Będziesz paradować w stroju przed jakimiś fagasami? Nie ma takiej opcji, haha ;p ja na wywiad, a o której się dziś spotkamy?
Ja: A no wiesz od Ciebie to zależy. Nie wiem 16 może 17. Dziś możesz u mnie spać jak chcesz ;>
Justin: Mrr...kolejna nocka Justinek lubi!
Ja: Wiem, że lubi. Zaraz na wywiad czy jak?
Justin: No już jestem w studiu, a wywiad za jakieś 10-15 minut. Będzie poruszony temat naszego zdjęcia co hejty poleciały, że śpisz ze mną i jakimś kolesiem. Zabawne troszkę ale to co ;d
Ja: Dobra kotek ja kończę napisz jak skończysz wywiad ;*
Justin: Na pewno napiszę ;*
Przyszła Stella.
Stella: Jejku moja nusia przyjechała! W końcu!
Ja: Też się cieszę teraz taki mały drobiazg. Proszę Twój ulubiony perfum.
Stella: Nigdzie nie mogłam go dostać! Dziękuję!
Ja: Bardzo proszę, a teraz spinaj tyłeczek i chodź na plażę.
Poszłyśmy na plaże. Ściągnęłyśmy ciuchy i zostałyśmy na strojach. Zaczęłyśmy się opalać. Stella powiedziała, że jest dziś koncert Pierce The Veil. Nasz ulubiony zespół musiałyśmy tam iść. Weszłyśmy do wody. Gdy wyszłyśmy podbiło do nas dwóch chłopaków.
Chłopaki: Siemanko dziewczynki! Co tam u was?
My: No siemanko, a no dobrze, a u was?
Chłopaki: No całkiem, całkiem. Ja to Patrick, a kolega to Josh. Nie mogliśmy się napatrzeć z daleka więc musieliśmy podejść.
Josh: Ty przypadkiem nie jesteś dziewczyną Biebera?
Ja: Haha, a no jestem. Boże...aż tak rozpoznawalna jestem?
Josh: Się nie śmiej mała. No często was widać razem więc już zapamiętałem. Taka ślicznotka to trzeba zapamiętać.
Ja: A no dziękuję. Wy stąd czy na wakacje przyjechaliście?
Patrick: A no stąd. Wy się chyba nie przedstawiłyście.
Stella: Koleżanka to Paulina, a ja Stella. Miło nam.
Patrick: Nam bardziej miło.
Josh: Wybieracie się może na koncert Pierce The Veil?
Stella: Oczywiście! Bileciki kupione i później lecimy.
Patrick: To może się spotkamy gdzieś w centrum i razem pójdziemy?
Josh: Przestań. Jeszcze Bieber się na nią obrazi.
Stella: Przemyślimy to. Wstępnie możemy się umówić na 16:30, pasuje?
Oni: Pewnie, że pasuje. Do zobaczenia później ślicznotki.
Odeszli od nas. Cały czas leżeliśmy.
Ja: Stella nie podpadli Ci czymś?
Stella: Dziwne oczy mięli, jakby naćpani.
Ja: Szczerze mówiąc trochę się ich obawiam. Chcesz z nimi iść?
Stella: Oszalałaś? Musiałam ich jakoś spławić.
Ja: Juss napisał. Powiem mu, że idziemy na koncert i później się z nim spotkam. Może niech nas odbierze z koncertu?
Stella: Dobry pomysł. Wiesz Ci kolesie tam będę, a wyglądają jakoś dziwnie.
Ja: Skarbie idę dziś z Stellą na koncert Pierce The Veil. Kupiła bilety. Możemy się później spotkać?
Justin: Pewnie, że się spotkamy. Po koncercie Myszko.
Ja: A mogę mieć prośbę?
Justin: Oczywiście.
Ja: Przed chwilą podbili do nas tacy kolesie i chcieli się z nami spotkać przed koncertem. Pójdziemy na niego same ale prosiłabym żebyś nas odebrał. Będzie już troszkę ciemno.
Justin: Dobrze, napiszesz mi o której mam przyjechać. Potem zabiorę Cię na kolację ;*
Ja: Uuu...widzę dziś romantyczny wieczór się szykuje ;*
Justin: Wieczór romantyczny, a noc erotyczna ;*
Ja: Haha oj Głupolku. No nie mogę się doczekać Misiu.
Justin: Jesteście jeszcze na plaży?
Ja: Zaraz będziemy szły, do mnie żeby się ogarnąć na koncert.
Justin: Kochanie mogę Ci coś powiedzieć? Ale obiecaj, że się nie obrazisz ;*
Ja: No mów skarbie coś się stało?
Justin: KOCHAM CIĘ! <3
Ja: Też Cię kocham Głupolu <3 przestraszyłam się ;/
Justin: Przepraszam. Kotek odezwę się później dobrze? Prowadzę, a no wiesz wypadku nie chce.
Ja: Okej, napisz później ;*
Wróciłyśmy do domu. Oczywiście już się ogarniałyśmy. Nadeszła 16. Wyszłyśmy na koncert. Doszłyśmy na miejsce byłam bardzo podekscytowana. Koncert się zaczął, efekty, muzyka, światła, nagłośnienie no BAJA. Koncert się skończył o 19. Napisałam do Justina, że ma już przyjechać. Czekałyśmy przed klubem aż przyjedzie Juss. Zauważyliśmy Josh'a i Patrick'a. Byli strasznie pijani i naćpani. Podeszli do nas i zaczęli obmacywać. Zaciągnęli nas w ciemny zaułek i zaczęli całować. Juss podjechał pod klub. Nas nie było. Wysiadł z samochodu i zaczął nas szukać. Odpychaliśmy ich ale nie miałyśmy siły. Nagle wyszedł Justin. Oby dwóch dostali od Jussa po dwa sierpy.
Justin: Nic wam nie jest?
My: Nie no tylko chcieli nas chyba zgwałcić.
Justin: Chyba? Kochanie na pewno. Odwiozę Cię Stella do domu, a my Paulinko rezygnujemy z kolacji. Ugotuję coś w domku. Musicie być w szoku. Ehh biedulki.
Przytuliłyśmy się do niego. Zaprowadził nas do samochodu. Zawieźliśmy Stellę, a sami pojechaliśmy do mnie. Juss wysiadł z samochodu, wziął mnie na ręce i zaniósł do domu. Usiadłam na kanapie. Zrobił mi herbatkę i zaczął coś gotować. Cały czas na niego patrzyłam. Zrobił kolację. Zaczęliśmy jeść, żeby mnie rozśmieszyć ubrudził sobie usta. Wzięłam serwetkę i go wytarłam. Skończyliśmy jeść. Poszliśmy do mnie do pokoju. Juss został na łóżku, a ja szybko skoczyłam się odświeżyć. Wróciłam do niego. Włączyliśmy jakiś film w TV. Przykryłam się kołdrą było mi strasznie zimno. Juss wszedł pod kołdrę i mnie przytulił. Poczuł, że się trzęsę. Nie wyszłam jeszcze z szoku po tamtej sytuacji.
Justin: Zimno Ci?
Ja: Nie.
Justin: Jak nie przecież czuję. Ubierz bluzę. Kotek żebyś chora nie była, bo do żadnej cioci nie pojedziesz.
Ja: Czekaj idę po bluzę.
Justin: Zostań w łóżku, przyniosę Ci.
Juss poszedł mi po bluzę. Przyniósł również jeszcze kocyk i ciepłą herbatę.
Ja: Dziękuję kochanie. Wiem co by mnie rozgrzało.
Justin: A co?
Ja: Słodziutki buziak od Biebera!
Justin: Chodź tu do mnie.
Przytulił mnie i namiętnie pocałował. Myślałam, że się rozpłynę. Strasznie nam się nudziło. Wstałam z łóżka, ubrałam jakieś spodnie i wyszłam na balkon. Ustałam przy barierce i spojrzałam w dół. Miałam nadzieję, że Justin leży w łóżku. Wyciągnęłam ze spodni papierosa, którego Stella schowała mi w kieszeni. Chciałam już odpalić gdy poczułam jego dłonie na moich biodrach.
Justin: Oddaj to!
Ja: Przepraszam, masz. Źle się czułam.
Justin: Palisz cały czas?
Ja: Nie, Stella go schowała mi w kieszeni. Nie złość się na mnie proszę.
Justin: Dobrze skarbie. Chodź to do mnie!
Przyciągnął mnie do siebie i zaczął całować. Złapał mnie za biodra i kazał spojrzeć w gwiazdy. Przytulał mnie i całował po szyi. W pewnym momencie wziął na ręce i zaczął całować. Wyszliśmy z tarasu Justin zamknął drzwi od tarasu i położył mnie na łóżko, a następnie na mnie. Było bardzo romantycznie. Juss Jak zawsze był delikatny i kochany. Skończyliśmy o 24. Nie byliśmy zmęczeni więc oglądaliśmy coś w telewizji. Leżałam mu na barku. On jeździł palcami po moim brzuchu. Było mi strasznie zimno. Mocniej go przytuliłam. Około 2 zasnęliśmy.
Ps. Jutro mam wigilię klasową więc jutro również będzie rozdział ale przez 24,25 i 26 grudnia nie będzie rozdziałów, ponieważ są święta. Jak się rozdział podoba? Pisać w komentarzach <3
czwartek, 12 grudnia 2013
LIBSTER AWARD BLOG
1. Bloga założyłam spontanicznie pisałam na jednej ze stron poświęconych Justinowi...w późniejszym czasie założycielka strony wyrzuciła mnie z niej właśnie przez to, że piszę...według niej za dużo erotyki w moich opowiadaniach i jej podchodziło to pod patologie ale dobra...pisałam na photoblogu....a teraz trafiłam tutaj.
2.Mam 13 lat ;/
3.Niebieskie
4. No fandom oczywiście Beliebers nie ma innego
5. Moja największe marzenie to spotkać Justina, ale nie na żadnym M&G tak normalnie podczas wakacji.
6. W wolnym czasie lubię grać na gitarze i fortepianie, chodzić również robić zdjęcia innym
7. Mam psa rasy york wabi się Laki dostałam go na przyjęcie i jest moją perełką
8. Muzyka i fotografia
9. Fioletowy i Czarny
10. Na drugie imię mam Magdalena.
11. Chełmża xd
Dziękuję za nominację <3
Subskrybuj:
Posty (Atom)