sobota, 21 grudnia 2013

Rozdział 115

Kolejnego dnia obudziłam się w ramionach Justina. Leżałam na jego klacie. Było coś około 5 nad ranem, Juss jeszcze słodko spał. Spojrzałam na niego i skradłam delikatnego buziaka. Położyłam się ponownie na klacie i zasnęłam. Było mi strasznie zimno. Wzięłam koc, który leżał na podłodze. Przykryłam nim nas. Obydwoje obudziliśmy się o 10. Bardzo źle się czułam, na dworze padał deszcz.
Ja: Kochanie?
Justin: Tak.
Ja: Przynieś mi tabletki, proszę.
Justin: Czyżby mój skarbek był chory?
Ja: Oby nie.
Justin: Zaraz CI przyniosę tabletki, śniadanko i herbatkę do łóżeczka.
Ja: A Justinka bez koszulki do łóżeczka dostanę?
Justin: Zawsze!
Zdjął koszulkę, usiadł koło mnie i dął buziaka. Poszedł na dół po leki i wszystko inne. Napisałam do Oliego gdzie jest. Odpisał, że poszedł do Cioci Violetty. Włączyłam sobie telewizor. Leżałam w łóżko zamarzając. Spojrzałam na okno tarasu. Padał deszcz i było bardzo zimno. Przyszedł Juss ze śniadankiem i lekami.
Justin: Smacznego mój chorusku!
Ja: Dziękuję skarbie, wiesz że nie możemy się całować ani nic, prawda?
Justin: A to niby dlaczego?
Ja: No przecież jestem chora i nie chcę Cie zarazić.
Justin: Co mnie obchodzi jakieś głupie przeziębienie. Będę dbał o mojego kotka i ogrzewał, a teraz się posuń bo idę tam do Ciebie!
Ja: Kocham Cie!
Justin: Też Cię kocham!
Zjedliśmy śniadanie. Wzięłam leki i oglądałam telewizję. Leżałam Justinowi na barku. Nawet nie wiem w którym momencie usnęłam. Obudziłam się o 13.
Ja: Zasnęłam?
Justin: Tak aniołku. Nawet nie wiesz jaka słodziutka jesteś jak śpisz.
Ja: A jak nie śpię to nie jestem?
Justin: Jesteś, ale jak śpisz to taki aniołek. Tak słodko spałaś najpierw zasnęłaś na barku, później położyłaś rękę na moim brzuchu i leżałaś na klacie, a na końcu tak mocno się wtuliłaś. Skuliłaś się w kuleczkę więc przykryłem Cię kocem pocałowałem w czółko i czekałem aż się myszko obudzisz.
Ja: Jaki Ty kochany.
Zaczęliśmy się całować. Biebsowi zadzwonił telefon.
Justin: Nawijaj.
Alfredo: Słuchaj dziś taka pogoda więc może jakieś melo u mnie co?
Justin: Dziś?
Alfredo: Nie kurwa wczoraj. No dziś, dziś.
Justin: Nie ma opcji Paulina jest chora i muszę z nią być, no ale jak lepiej się troszkę poczuje to przyjedziemy.
Alfredo: No spoko.To czekam na telefon.
Od razu spojrzałam na Justina i przestałam go przytulać.
Justin: Ej kotek co jest?
Ja: Nic.
Justin: No powiedź.
Ja: No przecież mówię, że nic.
Justin: Za tym Twoim nic zawsze dużo się kryje. Proszę powiedź.
Ja: Tak dziwnie powiedziałeś. Nie musisz tu ze mną siedzieć idź na melo do Fred'a a ja zostanę sama. Nie jestem dzieckiem i dam sobie radę. Mam w końcu 17 lat. Oliver mi trochę pomoże, a Ty proszę bardzo idź.
Justin: I widzisz skarbie od razu się unosisz. Myślisz, że wolę iść do nich niż zostać z Tobą?
Ja: Tak, tak właśnie myślę.
Justin: To jesteś w ogromnym błędzie.
Ja: Nie jestem w błędzie bo powiedziałeś, że "musisz". Wiec leć do nich ja sobie dam radę.
Justin: Proszę Cię nie kłóćmy się. Chodź się przytul.
Ja: Nie dotykaj mnie.
Justin: Ehh..no dobrze widać, że chcesz żebym poszedł wiec idę. Cześć.
Ja: Na razie!
Justin wyszedł z mojego pokoju. Słyszałam tylko zamykające się na dole drzwi. Zadzwoniłam do Oliego żeby wracał do domu. Nie minęło 20 minut Oli był już w domu. Cały czas siedział ze mną w pokoju i gadał ze mną. Justin co chwilę dzwonił i pisał.
Oliver: Nie odbierzesz?
Ja: Nie, nie chcę z nim gadać.
Oliver: Powiesz mi?
Ja: Jasne tylko najpierw odbierz i powiedź mu że zasnęłam.
Oliver: Dobrze.
Wziął mój telefon.
Justin: Kochanie musimy się ciągle kłócić? Wolę zostać z Tobą z moim aniołkiem.
Oliver: Te kochanie. Paulina zasnęła. Napiszę Ci jak się obudzi nie chcę żeby potem marudziła.
Justin: Haha okej Elo.
Rozłączył się.
Oliver: Powiedź o co się pokłóciliście.
Ja: No do Jussa zadzwonił Fredo i zaproponował mu melo. On, że ja jestem chora i nigdzie nie idzie bo musi ze mną zostać.
Oliver: Nadal nie wiem o co się pokłóciliście.
Ja: No o to, że myśli że jestem mały dzieckiem i nie potrafię sobie zalać herbaty jak jestem chora. No i o to, że powiedział że musi ze mną zostać. Czaisz powiedział MUSI!
Oliver: Ej no siostra. Justin się o Ciebie martwi i dlatego tak się Tobą opiekuje. No i to słowo "musi" nie było w znaczeniu, że nie chce mu sie z Tobą być ale zostanie bo będziesz się fochać. Tylko w znaczeniu takim, że musi się Tobą zaopiekować, bo jego aniołek jest chory. W tym momencie bierzesz telefon do ręki i piszesz do niego.
Oli podał mi telefon. Napisałam do Biebsa.
Ja: Możesz do mnie przyjechać, chciałam porozmawiać.
Justin: Za 10 minut jestem.
Przytuliłam się do kołderki i leżałam oglądając telewizję. Oli wyszedł z pokoju. Justin wszedł na górę i zamknął drzwi od mojego pokoju. Usiadł na łóżko i złapał mnie za rękę.
Justin: Musimy?
Ja: NIE! *przytuliłam się zaczynając płakać*
Justin: Kochanie nie płacz.
Ja: Mam powód. Krzyczę na Ciebie bez powodu. Jestem dla Ciebie wredna.
Justin: Nie prawda, nie mów tak Aniołku.
Ja: Przepraszam.
Justin: Nie gniewam się. Miałaś prawo się zdenerwować jak każdy. Nie potrafię się na Ciebie gniewać.
Ja: Jesteś cudowny.
Pocałował mnie delikatnie w usta. Położyłam mu się na kolana, on bawił się moimi włosami. Nadal rozmawialiśmy. Pociągnęłam go za koszulkę i zaczęłam całować. Położył się na mnie, cały czas całował. Przestaliśmy, Juss spojrzał mi głęboko w oczy i położył się obok mnie. Miałam bardzo zimne ręce, wsunęłam je pod koszulkę Justina i zaczęłam macać jego brzuszek. Przy wyciąganiu rąk pociągnęłam niechcący jego spodnie w dół. Opuściły się kilka mm.
Justin: Kochanie, jak aż tak chcesz się zobaczyć z Jerry'm to powiedź. Nie musisz być tak niegrzeczna i nie musisz ściągać mi spodni.
Ja: Weź Zboczuchu, jakoś muszę być bardzo chora bo nie mam ochoty zobaczyć się z Jerry'm.
Justin: Myszko jedziemy do lekarza! Ty jesteś poważnie chora!
Ja: Oj nie przesadzaj kilka dni wytrzymasz bez przyjemności.
Justin: Bycie przy Tobie to przyjemność skarbie.
Ja: Ooo słodziak! Dawaj buzi!
Zaczęliśmy się całować. Wieczorem obejrzeliśmy jakiś film w trójkę. Oli przyniósł popcorn i oglądaliśmy. Można powiedzieć, że zrobiliśmy maraton najstraszniejszych horrorów.
Ps. Tak do wyjaśnienia Paulina ma 17 lat, a Justin 20 <3 przepraszam, że dziś taki krótki ;c

10 komentarzy:

  1. Dodaj nastepny bo normalnie ciekawosc mnie zrzera

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam kare na kompa ale postaram sie w najblizszym czasie coś dodać. Pisze z fona

    OdpowiedzUsuń
  3. Ok , a co żeś zmalowała że masz kare?

    OdpowiedzUsuń
  4. Rodzice sie dowiedziełi że popalam ;/

    OdpowiedzUsuń
  5. Przestancie ją tak nominowac!!! Tl bez sensu!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chcą to nominuja Tobie nic do tego...nie chcesz nie czytaj mojego bloga bo mi tylko humor psujesz ciagle.

      Usuń
    2. Myślisz że ty mi też nie psujesz jak nie dodajesz a piszesz że będziesz? chce go czytać ale teraz coraz mniej..

      Usuń
  6. Weź w końcu dodaj opowiadanie...

    OdpowiedzUsuń