niedziela, 18 sierpnia 2013

Rozdział 106

Obudziliśmy się o 9. Od rana Justin robił się romantyczny. Leżeliśmy obok siebie. Justin usiadł na łóżko i nagle nachylił się do mnie. Pocałował mnie w usta. Złapałam go za szyję i pociągnęłam za rękę położył mi się na brzuchu. Bawiłam się jego włosami. Juss ciągle mnie rozśmieszał. Wstaliśmy. Biebes wziął mnie na ręce i zszedł po schodach. Zrobiłam nam śniadanie. Szybko zjedliśmy. Poszłam na górę się ogarnąć. Juss poszedł od razu za mną. Pojechaliśmy do miasta. Ja poszłam do kosmetyczki, a Justin gdzieś pojechał. Wyszłam od kosmetyczki i następny kierunek fryzjer. Fryzjerka upięła mi włosy w pięknego koka. Byłam nim zachwycona. Poleciałam szybko do galerii kupić Justinowi fioletowy krawat.
Ja: Kotuś gdzie jesteś, bo ja już jestem gotowa. Przyjedziesz po mnie?
Justin: Tak już jadę czekaj na mnie kochanie.
Rozłączył się. Nie czekałam 10 minut Juss już był. Pojechaliśmy do domu. Była już godzina 15. Na 17 mamy być już na miejscu. Przebrałam się w sukienkę i buty. Justin ubrał garnitur. Zawiązałam mu krawat.
Justin: Jaka piękna jesteś!
Ja: A ty jaki przystojny, rozpływam się. Biorę buty na przebranie.
Justin: Dobrze, ale czekaj najpierw niespodzianka.
Ja: Jaka.
Nagle Justin wyciąga pudełko zza siebie. Otwiera je i wyciąga z niego piękną tiarę. Założył mi ją na głowę.
Ja: Oszalałeś? Musiała kosztować majątek.
Justin: Dla ciebie zrobię wszystko księżniczko. Jesteś piękna i tylko moja.
Ja: A ty przystojny i tylko mój.
Poszliśmy do samochodu. Pojechaliśmy po Pattie i dzieciaki.
Pattie: Paulina wyjdź z samochodu, chcę zobaczyć sukienkę.
Ja: Już wychodzę.
Pattie: Ojejku, jaka śliczna sukienka. A co ty tam masz na głowie?
Ja: Justin kupił koronę, nie wiem po co.
Justin: Dlatego, że jesteś moją księżniczką i będziesz miała koronę.
Ja: Kocham cię!
Justin: Ja ciebie bardziej.
Pattie: Widzę, że nawet na szpilkach jesteś mniejsza od Justina.
Ja: Tak niestety.
Justin: Jakie niestety, właśnie dobrze muszę być większy.
Pattie: Dobrze szybko, bo się spóźnimy.
Ja: A gdzie moje słodziaki?
Zaczęłam wołać Jazzy i Jaxona. Przyszli i przywitali się ze mną i Justinem. Wzięłam Jazona na ręce, a Juss wziął Jazzy. Włożyliśmy ich w foteliki. Pattie usiadła koło nich. Justin prowadził, a ja siedziałam na miejscu pasażera. Dojechaliśmy na miejsce około godziny 16.30. Pojechaliśmy pod dom Pana młodego. Panna młoda była u siebie w domu. Jechali osobnymi limuzynami. Znowu musieliśmy jechać samochodem. Dojechaliśmy do kościoła. Pan młody czekał już przyszłą małżonkę. Znaleźliśmy wolne miejsce. Ceremonia się zaczęła. Panna młoda weszła do kościoła. Szła już w stronę ołtarza ze swoim ojcem. Juss przechylił się do mnie i szepnął do ucha.
Justin: Też tak będziesz szła. Ja będę czekał przed ołtarzem i będę czekał aż odpowiesz tak.
Ja: Kochany jesteś.
Ceremonia dobiegła końca. Para młoda pocałowała się. Wszyscy zaczęli wychodzić z kościoła. Wszyscy jechali za parą młodą na miejsce wesela. Pan młody wziął swą żonę na ręce i wprowadził na salę. Justin trzymał mnie za rękę. Pattie szła z tyłu z dzieciakami. Nagle do Jussa podeszła jakaś dziewczyna.
Ashley: Cześć Justin, długo cię nie widziałam. Wyprzystojniałeś słodziaku.
Justin: Ymm.....Cześć.
Ashley: Stęskniłam się za tobą. Musisz mi dać swój numer to się kiedyś umówimy.
Ja: Justin numeru obcym nie daje.
Ashley: Pyskatą masz kuzyneczkę nie powiem, że nie. Ja obca nie jestem i się nie wtrącaj.
Ja: Weź może odczep się od niego co? Myślisz na prawdę, że ze mną wygrasz. Troszeczkę się niunia mylisz, a więc znikaj zanim będzie z tobą źle
Justin: Spokojnie kotku.
Pierwszy taniec Para młoda odtańczyła samotnie na parkiecie. Mijały tak godziny. Wybiła 24. Zaczęły się odczepiny. Pan młody ustał w środku i rzucił krawatem. Krawat złapał Justin. Panna młoda rzuciła welon. Chciałam go złapać. Niestety wyszło tak, że złapała go Ashley.  Justin wziął ją na ręce. Ashley widziała, że patrzę się na nich więc namiętnie pocałowała Justina w usta. Stałam jak w murowana. Justin tylko patrzył kiedy wybuchnę. Spojrzałam tylko na niego i wyszłam na zewnątrz. Juss odstawił Ashley i pobiegł za mną.
Justin: Kochanie, prosze cię tylko nie płacz. Ja jej nie całowałem jestem cały twój.
Ja: Wiem kochanie. Tylko dziwnie się czułam.
Justin: Ja wiem, ten pocałunek jeszcze Oli.
Ja: Kocham cię wiesz!
Justin: Ja ciebie bardziej.
Wziął mnie jak Pan młody Pannę Młodą i wprowadził na salę. Puścili wolny kawałek. Przytuliłam Justina i zaczęliśmy tańczyć.  Wesele skończyło się około  5 nad ranem. Odwieźliśmy Pattie i dzieciaki. Pojechaliśmy do mnie. Szybko się rozebraliśmy. Rzuciliśmy się na łóżko i momentalnie zasnęliśmy.

środa, 14 sierpnia 2013

Rozdział 105

Dojechaliśmy z Jussem do mnie. Bieber wziął moje walizki i zaniósł do pokoju. Ja poszłam do kuchni po tabletki. Strasznie mnie bolała głowa. Justin zszedł na dół. Podszedł do mnie i mocno przytulił. Wiedział, że bardzo cierpiałam. Próbowałam się fałszywie uśmiechnąć lecz to na nic, smutek sam wychodził ze mnie.
Justin: Kotuś nie musisz się uśmiechać. Wiem, że ci źle. Nie martw się, będzie dobrze jutro na wesele,a w środę już jedziesz do niego.
Ja: Wiem, chcę żeby się znalazł. On jest tak samo głupi jak ja. Chciał się pewnie zabić.
Justin: Ale się nie zabił. Wie, że ma ciebie, ma rodzinę ma nas. Pamiętaj, on nie jest głupi. Jest mądry jak ty moja mała księżniczka. Nie smuć się proszę.
Ja: Postaram się. Pójdę się przebrać i pójdziemy się przejść?
Justin: Oczywiście, dla ciebie wszystko.
Poszłam się szybko przebrać i lekko pomalować. Poszliśmy do parku. Usiedliśmy na ławce. Justin objął mnie ręką. Gdy już chcieliśmy wracać zaczął padać deszcz. Chciałam przyspieszyć kroku. Justin złapał mnie za rękę. Objął od tyłu i zaczął śpiewać " Nothing like us". Czułam się bezpiecznie w jego ramionach. Wsłuchiwałam się w śpiew ukochanego i deszcz który uderzał o chodnik. Po piosence Justin pocałował mnie w usta. Staliśmy jeszcze tak przez chwilkę. Potem złapał mnie za rękę i pobiegliśmy do domu. Od razu poszliśmy się przebrać w suche ciuchy. Zeszliśmy na dół do salonu. Rozłożyliśmy kanapę i przykryliśmy się kocem. Wtuliłam się w Justina. On delikatnie położył rękę na moich plecach. Zrobiliśmy herbatę i włączyliśmy " Tylko ciebie chcę". Coraz mocniej przytulałam się do Jussa. Obejrzeliśmy cały film.
Ja: Piękny film prawda. Nie mogę się doczekać kolejnej części.
Justin: Prawda piękny film. Teraz co obejrzymy?
Ja: Zaraz ma lecieć Harry Potter.
Justin: No to oglądamy Harry'ego czarownico.
Ja: Ja nie umiem czarować.
Justin: Jak nie zaczarowałaś mnie teraz kocham tylko ciebie.
Ja: Idę po następną tabletkę.
Justin: Która to już dziś? Czwarta? Piąta?
Ja:Trzecia.
Justin: Już ostatnia, weźmiesz jeszcze jedną i się pogniewamy. Wiem, że się martwisz ale nie chcę cię odwozić na płukanie żołądka jak mi zasłabniesz.
Ja: Nie mam zamiaru jechać na płukanie żołądka. Mogłoby to oznaczać, że chciałam się zabić. Mam po co żyć. Bynajmniej na razie.
Justin: Jakie na razie? Na zawsze będziesz żyć dla mnie kochanie, nie myśl inaczej.
Ja: Nie myślę inaczej. Jesteś mój na zawsze.
Justin: A ty moja na zawsze. Tylko moja. Chciałbym mieć kiedyś dwie kobiety w łóżku. Jedna będzie mi mówiła" Dzień dobry kochanie", a druga " kocham cię tato".
Ja: Jestem ciekawa kto ci spełni to marzenie.
Justin: Oczywiście, że ty. Tylko najpierw synuś. Pierwszy musi być synuś żeby bronił mojej małej córuni. No i potem jeszcze jeden synuś.
Ja: A potem będę wyglądać jak słoń.
Justin: Nawet jako słonia będę cię kochać.
Ja: Oj głupolu! Dzieci będą śliczne za tatusiem.
Justin: I za mamusią. Musiałbym tylko wtedy zrezygnować z kariery.
Ja: Z niczego byś nie rezygnował. Kochająca żona, trójka dzieci będą czekać na ciebie zawsze.
Justin: Kocham cię wiesz?
Ja: Wiem, wiem ja ciebie też.
Zaczęłam go całować po szyi. Wiedziałam, że to lubi. Zabrałam mu na chwilę telefon. Weszłam na TT i napisałam do Olivera " Oli daj jakiś znak życia, proszę martwimy się o ciebie! #Oliverback" Justin też do niego napisał. Zaczął się Harry. Juss poszedł zrobić popcorn i oglądaliśmy. Oby dwoje bardzo lubimy ten film. Skończył się około 24. Zrobiliśmy sobie razem zdjęcie jak jesteśmy przytuleni. Justin wstawił je na Instagrama. Odłożył telefon i pocałował mnie w czoło. Mocniej się w niego wtuliłam. Było nam bardzo ciepło. Czułam się kochana przez niego. Nigdy nie czułam tak silnego przywiązania do drugiej osoby. Nikogo tak bardzo nie kochałam. Juss był moim autorytetem. Podniosłam głowę i skradłam mu buziaka.
Justin: Tylko jeden?
Ja: Jak na razie jeden.
Justin: Zaraz spać idziemy co? Trzeba się wyspać.
Ja: A no jutro do fryzjera i do kosmetyczki muszę iść. No i tobie muszę kupić fioletowy krawat.
Justin: No koniecznie fioletowy. Do sukienki będzie pasował.
Ja: Nie wiedziałam, że masz takie pojecie o modzie.
Justin: Ty nie zapominaj, że ja modny jestem, haha.
Ja: Tylko wiesz, na weselu musisz mieć podciągnięte spodnie.
Justin: Wiem, wiem. Nie martw się kilka dni wytrzymam.
Ja: W środę do Oliego lecę.
Justin: Długo u niego  będziesz?
Ja: Jak polecę w środę to nie wiem poniedziałek wracam. Na następny piątek do mojej cioci jedziemy więc wiesz masz trochę wolnego ode mnie.
Justin: Najgorsze dni w moim życiu.
Ja: No, a codziennie nowe zdjęcia na Instagrama.
Justin: A ty piękna co byś chciała na urodzinki? Bo już nie długo 17 kończysz.
Ja: Nic nie potrzebuję. Najważniejsze abyś przy mnie był.
Justin: Zawsze będę.
Poszliśmy do góry. Wzięłam prysznic i ubrałam koszulkę i krótkie spodenki. Poszłam do łóżka. Czekałam  na Jussa. Wrócił w samych bokserkach. Położył się koło mnie. Przyciągnął do siebie i zaczął przytulać. Około 2 zasnęłam w jego ramionach.

czwartek, 8 sierpnia 2013

Rozdział 104

Obudziłam się o 9. Justin jeszcze spał, a więc postanowiłam iść zrobić śniadanie i potem go obudzić. Ubrałam się i zeszłam na dół. Zrobiłam nam jajecznicę i kanapki. Posprzątałam w domu. Z ogródka wyniosłam wszystkie butelki po piwach i wódce. Wybiła 11. Nie słyszałam jak Justin schodził z góry. Gdy myłam podłogi podszedł i objął mnie od tyłu. Pocałował mnie w policzek. Poszliśmy zjeść śniadanie. Nagle zadzwoniła do mnie ciocia.
Ja: Cześć ciociu.
Ciocia: Cześć Paulinko. Proszę cię musisz mi pomóc. Nie wiem co się dzieje z Oliverem. Od kilku dni nie wychodził z pokoju. Wczoraj wyszedł gdzieś bez słowa.
Ja: Jak to. O mój boże co się z nim dzieje. Ja w środę jestem u was. Jak wróci to proszę ciociu zadzwoń.
Ciocia: Dobrze, dziękuję że mi pomożesz.
Ja: To jest mój brat muszę pomóc. Nie wybaczę sobie jeżeli coś mu się stanie.
Ciocia: Dobrze to pa.
Ja: Pa, i już nie płacz ciociu będzie dobrze.
Ciocia się rozłączyła. Zaczęłam płakać. Justin złapał mnie za rękę.
Justin: Co się stało?
Ja: Oliver! Coś mu odbiło. Zapewne laska za którą latał dość długo dała mu kosza.  Nie wybaczę sobie jak mu się coś stanie.
Justin: Nie martw się skarbie. Wszystko będzie dobrze.
Ja: A jak nie będzie dobrze?
Justin: Będzie. Pamiętaj trzeba wierzyć.
Zebrałam wszystkie naczynia i zaniosłam do zlewu. Zaczęłam myć naczynia. Zamyśliłam się i upuściłam talerz. Gdy zbierałam pęknięte kawałki, przecięłam sobie rękę.
Justin: Kotek zostaw to. Ja pomyję już naczynia. Idź się usiąść zrobię nam herbatę i pooglądamy coś co?
Ja: Dobrze, jak chcesz.
Poszłam do łazienki zrobić opatrunek na rękę. Usiadłam się do salonu. Byłam załamana. Próbowałam się dodzwonić do Oliego, lecz to wszystko na nic. Przyszedł Justin z herbatą. Odłożył kubki na ławę i mocno mnie przytulił.
Justin: Kotek będzie dobrze, wiem że ty i Oli jesteście sobie bardzo bliscy. Zachowujecie się jak rodzeństwo. Nie wiem jak ty się czujesz ale pewnie sam bym się załamał jeżeli Jazzy czy Jaxonowi by się coś stało. Gdyby ciebie ktoś skrzywdził zamordowałbym. Nie myśl już o tym i po prostu uwierz w to, że wszystko będzie dobrze.
Ja: Ale ja nie potrafię.
Justin: Ty potrafisz wszystko.
Ja: Ale nie potrafię o tym nie myśleć. Jak ja leżałam w szpitalu Oli od razu był u mnie. Nie wyobrażam sobie teraz życia bez tej mojej kochanej małpy.
Justin: Nie martw się. Będzie dobrze jak zawsze. Oli się znajdzie.
Ja: Coraz bardziej zaczynam w to wierzyć.
Justin: No widzisz. Będzie dobrze. Nie płacz już.
Ja: Cieszę się, że cię mam. Gdybym teraz była sama nie wiem co bym zrobiła na pewno żyletka i jazda na pogotowie karetką.
Justin: I już nigdy nie będziesz sama. Zawsze będę przy tobie. Po to jestem twoim chłopakiem żebyś miała we mnie oparcie.
Ja: A ja po to jestem twoją dziewczyną, abyś ty miał oparcie.
Justin:  To jak pijemy herbatkę i idziemy spać, czy oglądamy jakiś film?
Ja: Jakiś film możemy obejrzeć.
Justin: Oczywiście.
Włączyliśmy film. O 16 wróciła Pattie. Dzieciaki pobiegły szybko się przywitać. Justin przytulił się do mamy i pocałował ją w policzek.
Justin: Mamo, przepraszam ale dziś śpię u księżniczki. Nie mam innego wyboru, mój skarb jest załamany.
Pattie: A co się stało Paulina?
Ja: Mój brat chce zrobić najgorsze głupstwo. Znaczy nie wiem czy chce ale tak myślę.
Pattie: Co chce zrobić.
Ja: On chce się zabić, dziewczyna mu chyba dała kosza. Uciekł z domu. Strasznie się o niego martwię.
W tym momencie zaczęłam płakać. Justin od razu pocałował mnie w policzek i przyciągnął do siebie. Przytulił mocno i mówił, że wszystko będzie dobrze. Wzięłam od niego wszystkie ciuchy i sukienkę. Poszliśmy do samochodu i pojechaliśmy do mnie.

środa, 7 sierpnia 2013

Rozdział 103

Od razu po wejściu do domu zanieśliśmy zakupy do kuchni. Juss włożył alko do lodówki, a ja zaczęłam przygotowywać jedzenie. Jazzy i Jaxon siedzieli na kanapie i oglądali bajki. Jaxon cały czas się uśmiechał.
Justin: No młody znalazłeś sobie dziewczynę.
Jaxon: Tak znalazłeś, a co? Zazdrościsz?
Justin: Ja mam moją księżniczkę. Nie mam czego zazdrościć.
Ja: Jeszcze tylko Jazzy trzeba znaleźć chłopaka.
Justin: Nie, nigdy ona jest moja. Co nie Jazzy?
Jazzy: Taaak!
Juss poszedł otworzyć drzwi. Wszyscy poszli usiąść do salonu. Jessie pomogła mi zanieść jedzenie do salonu.
Ja: Kochanie zajmij się wszystkim ja idę maluchy wykąpać i położę je spać.
Justin: Dobrze.
Ja: Idziecie się pożegnać ze wszystkimi.
Poszli się ze wszystkimi pożegnać. Na koniec podeszli do Justina. Przytulili go i pocałowali w policzek.
Maluchy: Dobranoc Justin. Kochamy cię!
Justin: Dobranoc dzieciaczki też was kocham.
Wzięłam dzieciaki na górę. Najpierw wykąpałam Jaxona. Wzięłam jego piżamkę i ręcznik. Nalałam wody do wanny. Rozebrał się i wszedł do wody. Dałam mu jakieś zabawki aby czymś się zajął. Zrobił sobie brodę z piany. Rozbawił mnie do łez. Musiałam mu zrobić zdjęcie. Wytarłam i ubrałam go w piżamę. Poszedł do pokoju. Wylałam wodę i wlałam nową dla Jazzy. Mała weszła do wanny i zaczęła się myć. Wyszła z wanny. Wytarłam ją i ubrałam w piżamę. Poszłam z nią do pokoju.
Jaxon: Przeczytasz nam bajkę jak zawsze czy musisz iść do nich?
Ja: Przeczytam, ale jaką?
Jaxon: Królewnę Śnieżkę.
Ja: Dobrze.
Wzięłam książkę i zaczęłam czytać. W połowie książki zasnęli. Pocałowałam ich w czoło i zeszłam na dół.
Jessie: Wreszcie! Siadaj. Ryan daj jej piwo.
Justin: Powoli.
Jessie: Dziś też kąpiemy się w basenie niee?
Ja: No musowo. Chyba że nie dojdziemy do niego, haha.
Justin: Zasnęli?
Ja: Tak zasnęli. Moje aniołki.
Justin: Lil Paulina. Paulina Lil
Lilza: Toć wiem niee. Nie muszę się z nią witać zaraz chlapniemy kielicha coo?
Ja: Jak Justin pozwoli to pewnie.
Justin: Jednego, bo jutro będziesz mi zdychać. Dzisiejszej nocy masz być użyteczna, haha.
Ja: Zawsze jestem użyteczna.
Alfredo: Boże co za gorąc.
Ja: To przenosimy imprezę na ogródek.
Przenieśliśmy wszystko na ogródek. My z Jessie piłyśmy piwa. Gdy już piwa się skończyły zabrałyśmy się za Malibu. Zaczęłyśmy tańczyć. Później wskoczyłyśmy do wody. Cała się rozmazałam. Nagle usłyszałam płacz Jaxona.
Justin: Gdzie idziesz?
Ja: Jaxon płacze.
Wleciałam szybko na górę. Od razu przeszła mi faza. Zaczęłam się bać o małego. Szybko do niego podbiegłam.
Ja: Co się stało skarbie?
Jaxon: Szedłem do toalety i jak wracałem przeciąłem sobie nogę o szafkę.
Ja: Pokaż nogę.
Miał lekkie przetarcie ale żeby dalej nie płakał zakleiłam mu plasterkiem. Wzięłam go na ręce i zaniosłam do łóżka. Pocałowałam w czoło i okryłam kołderką. Poszłam na ogródek do Justina.
Justin: Co się stało?
Ja: Starł sobie kolano jak wracał z kibla.
Justin: Nic więcej?
Ja: Nie.
Ryan: Jak matka już się zachowujesz. Justin weź się o bachorka postaraj.
Justin: Za wcześnie. Bez zaręczyn, bez ślubu.
Ja: No właśnie jeszcze dwa latka poczekamy.
Alfredo: I bez seksu!
Justin: Weź nie przesadzaj co.
Alfredo: Haha, jutro Pattie wraca więc nie będzie spania.
Ja: A no właśnie, muszę wrócić do siebie.
Justin: To ja do ciebie przyjdę.
Ja: No, no
Justin: A poniedziałek ślub!
Ja: Muszę sukienkę zabrać od ciebie.
Jessie: Wy ślub bierzecie?
Ja: Weź już nie pij jo. Toć nie my.
Siedzieliśmy do 2 potem wszyscy poszli do domów. Zaczęliśmy sprzątać. Gdy myłam naczynia poczułam dotyk Jussa na moich biodrach. Odwróciłam się do niego. Pocałował mnie w usta i pomógł mi myć naczynia. Gdy skończyliśmy myć wziął mnie na ręce i posadził na blacie kuchennym. Zaczął całować po szyi. Złapał mnie za rękę i prowadził do sypialni. Rzucił na łóżko. Położył się koło mnie. Ściągnęłam z niego koszulkę. Pocałowałam go w brzuch. Zaczął mnie rozbierać. Uprawialiśmy dość długi i dziki seks. O 4 zaczęliśmy gadać. Położyłam mu głowę na klacie. On bawił się moją bransoletką z jego imieniem.
Justin: I pomyśleć, że moglibyśmy nie być razem.
Ja: No niestety.
Justin: Nie dam ci odejść nigdy.
Ja: Ja tobie też nie. Za bardzo cię kocham. Jesteś tylko mój.
Justin: Też cię kocham. Jesteś tylko moja.
Ja: Jestem ciekawa ile jeszcze ze mną wytrzymasz. Z Seleną wytrzymałeś 2 lata.
Justin: A z tobą całe życie.
Ja: Niby czemu?
Justin: Bo jesteś moją drugą połówką. Tą prawdziwą najprawdziwszą, którą szukałem całe życie.
Ja: Też cię szukałam całe życie. Myślałam, że nie możliwością jest to, że taki wspaniały brunet o brązowych oczach, metrze 75 i imieniu Justin Bieber może mnie pokochać
Justin: Never Say Never! Moja kochana księżniczka.
Ja: Idziemy spać piękny?
Justin: Oczywiście księżniczko moja. Daj jeszcze buziaczka na lepszy sen.
Dałam mu buziaka. Leżałam mu cały czas na klacie. Objął mnie jedną ręką i tak zasnęliśmy.

Ps. Już wróciłam więc rozdziały będą codziennie. Powiedźcie co sądzicie po pierwszym rozdziale po powrocie do Polski. Jestem wypoczęta i pełna pomysłów. Jak wam się podoba rozdzialik skarby? <3