Następnego dnia. Obudziliśmy się około godziny 10. Leżałam jeszcze chwilę w objęciach Justina. Szybko się ubrałam. Zeszłam na dół zrobić śniadanie, a Juss poszedł obudzić dzieciaki. Wziął ich na ręce i sprowadził na dół. Usiedliśmy do stołu i zaczęliśmy jeść. Skończyliśmy jeść śniadanie. Gdy Justin wstał z krzesła. Nie mogłam się na niego napatrzeć. Nie wiedziałam co mi było. Patrzyłam na jego klatę i zamurowało mnie w jednym miejscu.
Justin: Co tak patrzysz na klateczkę?
Ja: Co..Co? Nie patrzę!
Justin: No aż się zawiesiłaś.
Ja: Dobra cicho, idę ubrać maluchy i możemy jechać.
Justin: Dobrze czekam na was skarbeczki moje.
Ja: Weź już tak nie słodź. Jutro idziesz nagrywać piosenki na płytę, a ja nie idę do szkoły.
Justin: A to niby czemu?
Ja: No, a maluchy? Nie zostawię ich samych.
Justin: Ja coś wykminię. Ty masz egzaminy nie długo.
Ja: Dam sobie radę. Stella przyjdzie wytłumaczy mi wszystko i będzie dobrze.
Justin: Na pewno?
Ja: Na pewno. Teraz idę się przebrać i ogarnąć maluchy!
Justin: Wracaj szybko.
Wzięłam dzieciaki na górę. Najpierw ubrałam Jaxona. Jazzy chciała bardzo ubrać nową sukienkę którą dostała ode mnie. Ubrałam ją i poszliśmy do łazienki. Upięłam jej ładnie włosy. Sama ubrałam się w sukienkę. Całą czarną z koronki i do tego żółte neonowe platformy.
Ja: Może być?
Jazzy: Tak ślicznie wyglądasz!
Ja: Dziękuję! Ty też księżniczko mała.
Zeszliśmy na dół. Juss już czekał w samochodzie. Zostawił mi klucze na stole. Maluchy pobiegły do niego do samochodu. Wzięłam jeszcze im po wodzie do picia, ponieważ było bardzo gorąco. Zamknęłam dom i wsiadłam do samochodu.
Justin: A ta jak się ubrała.
Ja: Nie ładnie?
Justin: Ślicznie! Jak moja księżniczka! Tak masz być ubrana na gali.
Ja: Nie idę na galę.
Justin: Idziesz. Wzięliśmy wszystko?
Ja: Tak, wszystko jest. Chcecie jeszcze iść się załatwić?
Dzieciaki: Nie, nie chcemy.
Justin: No dobra to jedziemy.
Wyjechaliśmy z podjazdu. Jechaliśmy bez problemowo. W połowie drogi zaczęły się lekkie problemy. Nie mieliśmy gdzie się zatrzymać, a Jaxonowi chciało się siku. W końcu zauważyliśmy stację benzynową. Juss wszedł z małym do toalety, a ja poszłam z Jazzy. Wyszłyśmy z toalety. Justin siedział na masce samochodu. Jazzy poszła do Jaxona. Podeszłam do Justina. Objął mnie ręką wokół talii i przyciągnął do siebie. Namiętnie pocałował w usta. Spojrzałam mu w oczy.
Ja: Co cię tak na czułości wzięło?
Justin: Nie było mnie długo. Zaniedbałem cię troszkę.
Ja: Ale tylko troszeczkę. Boję się spotkania z twoim tatą.
Justin: Czemu?
Ja: Boję się, że mnie nie zaakceptuje. Na pewno wolał Selenę. Wziąłeś mnie nie wiadomo skąd.
Justin: Musi cię zaakceptować. Nie ma innego wyjścia, haha.
Jazzy i Jaxon: Jedziemy do taty?
Justin: Tak już jedziemy.
Wsiedliśmy do samochodu. Ruszyliśmy. Juss złapał mnie za rękę i spojrzał mi w oczy. Wiedziałam, że coś chce. Potem znowu spojrzał na drogę. Po jakichś 3 godzinkach dojechaliśmy na miejsce. Tam gorąco nas powitał tata Justina.
KOCHAM TO OPOWIADANIE.M + ZAPISUJE SOBIE WSZYSTKIE ZDJECIA JAKIE DODAJESZ NA KONIEC ROZDZIAŁU.. CHCIAŁABYM UTRZYMAC Z TOBĄ JAKI KOLWIEK KONTAKT:) TO MOJE GG:42037239
OdpowiedzUsuńSuper!!! Dasz nexta dzisiaj ? Mam urodziy i bardzo bym chciala :) ;3
OdpowiedzUsuńSuuuuper <3 Dasz nexta dzisiaj ? pleaseee <3 zajebisty
OdpowiedzUsuń