Weszliśmy z maluchami do domu. Byłam lekko zdenerwowana. Juss to zauważył i pocałował mnie w policzek. Poszliśmy do ogrodu. Dzieciaki bawiły się na trampolinie, a my zaczęliśmy gadać z Jeremy'm.
Jeremy: Tęskniłem za dzieciakami i za tobą też Justin. Widzę, że nie przyjechałeś sam.
Justin: Tak, przyjechałem z moją dziewczyną Pauliną.
Jeremy: Nie żeby coś ale nie tęsknisz za Seleną?
Justin: Nie, nie tęsknię. Teraz mam Paulinę, jest lepsza od Seleny. Zapytaj dzieciaki jak się nimi zajmuje.
Jeremy: Jak się poznaliście?
Ja: Poszłam na koncert Jussa. Włożyłam mu karteczkę z moim numerem do kieszeni. Po koncercie napisał do mnie.
Jeremy: Czyli tak jakby połączył was przypadek?
Ja: Tak.
Jeremy: Justin kupiłem ci bilety na mecz.
Ja: Jaki mecz? Justin?
Justin: Idziemy na mecz hokeja. Będzie grała drużyna w której grałem kiedyś.
Ja: Atlanta Knights dziś gra?
Jeremy: Skąd wiesz, że tam grał?
Justin: Nie pytaj. Ona wie wszystko.
Ja: Przestań wszystkiego nie wiem, haha.
Jeremy: Sprawdzimy?
Ja: No dobra.
Jeremy: W jakim szpitalu urodził się Justin?
Ja: St. Judes London, Canada, Ontario.
Jeremy: O której godzinie?
Ja: 00:56.
Jeremy: W jaki dzień?
Ja: We wtorek. W nocy padało. Poród odbierał dr. Simon. Jego grupa krwi AB+. Po urodzeniu zawinęli go w fioletowy kocyk.
Justin: Ja tego nawet nie wiem.
Ja: Haha.
Jeremy: Najdziwniejsze jest to, że to wszystko jest prawdą.
Justin: No kotek podejrzana jesteś!
Ja: Oj weź, haha.
Justin: Dobra my idziemy już. Pochodzimy trochę po mieście.
Ja: Mam iść tak ubrana na mecz?
Justin: Nie tak nie pójdziesz. Sukieneczka zostaje na galę. Idziemy do sklepu kupić ci coś ładnego.
Ja: Dziękuję skarbie!
Rzuciłam się mu na szyję i pocałowałam w policzek. Jeremy jeszcze chwilę na nas popatrzył, a potem poszedł do dzieci.
Justin: To co najpierw sklep co? Mam dla ciebie świetną koszulkę!
Ja: Pokaż!
Poszliśmy z Jussem do samochodu. Wyciągnął dwie koszulki jego byłej drużyny. Na oby dwóch koszulkach pisało nazwisko " Bieber". Ja dostałam koszulkę z numerkiem 6, a on 9.
Ja: Justin wiesz co "69"
Justin: No co. Tak mi się skojarzyło.
Ja: Haha zboczeńcu.
Poszliśmy do sklepu. Juss kupił mi rurki i czarne converse. Od razu w sklepie ubrałam koszulkę drużyny. Justin oczywiście też już ubrał.
Ja: Kotek, jak już jesteśmy po zakupach. Za co ci bardzo dziękuję. Pójdziemy w jedno miejsce?
Justin: Gdzie?
Ja: Avon Theatre!
Złapał mnie za rękę i zaprowadził pod teatr. Spojrzałam wokół siebie. Łzy same leciały mi z oczu.
Justin: Co się dzieje?
Ja: Nie mogę uwierzyć, że tu wszystko się zaczęło. Teraz stoję tu jako twoja dziewczyna. Gdy kilka lat temu myślałam, że moje marzenia nigdy się nie spełnią!
Justin: Oj kotuś! Nie płacz!
Ja: Patrz! Zapłakane Beliebers idą!
Biebs podszedł do nich i mocno przytulił. Potem znowu do mnie. Pocałował mnie w czoło i wytarł łzy.
Ja: Rozmazałam się?
Justin: Nie, nie rozmazałaś.
Ja: Justin paparazzi biegną.
Justin: Chodź się schowaj!
Ja: Dobra. Nie mogę całe życie się przed nimi chować.
Justin: Czyżby moja księżniczka się zmieniła?
Ja: No może. Trzeba przywyknąć, że mój Justin jest gwiazdą.
Justin: Haha, tak twój, tylko twój! Kocham cię.
Ja: Ja ciebie też!
Zauważyliśmy, że to nie byli paparazzi. Juss złapał mnie za rękę i poszliśmy w stronę stadionu. Gdy doszliśmy zauważyłam stado paparazzi. Przeszliśmy ich. Zaczęli nam robić zdjęcia. Nie wiedziałam gdzie jestem. Justin mocno mnie trzymał za rękę. Usiedliśmy na swoich miejscach. Mecz się zaczął. Widziałam jak Justin się cieszy patrząc na jego starą drużynę. Po meczu Justin poszedł przywitać się ze swoim byłym trenerem. Założył łyżwy i zaczął jeździć. Ja złapałam jakieś figurówki i poszłam jeździć do niego. On trafiał do bramki, a ja robiłam różne sztuczki.
Justin: Jak ty?
Ja: Ćwiczyłam kiedyś jazdę figurową.
Justin: Oh...pięknie! Zakochałem się!
Ja: Haha, weź.
Justin: Zaraz jedziemy z maluchami do domu.
Ja: Twój tata jest bardzo miły.
Justin: Dostałaś sms'a.
Ja: Tak nie słyszałam. Nie wierzę.
Justin: Co się stało?
Ja: Przełożyli egzaminy na jutro. Co ja teraz zrobię? Nie znam materiału. Nie zdam!
Justin: Kujemy całą noc!
Ja: Będziesz się uczył ze mną?
Justin: Oczywiście! Dodamy moje i twoje ciało. Odejmiemy ubranie. Podzielimy nogi i będziemy się modlić aby na razie się nie pomnożyć!
Ja: Haha, jak to na razie? Co ty chcesz mieć ze mną dzieci?
Justin: No, a nie? Będziesz kiedyś panią Bieber!
Ja: No chciałabym. Ale wiesz wszystkie marzenia nie mogą się spełnić.
Justin: Uwierz, że dla ciebie zrobię wszystko!
Poszliśmy z meczu po dzieciaki. Wypiliśmy jeszcze kawę z Jeremy'm. Potem pojechaliśmy do domu. Dzieciaki były tak zmęczone, że zasnęły mi na kolanach.
Czekam na nn poetko xd <3
OdpowiedzUsuńJezu zajebiste maxx <3 <3 dodaj następny please!!
OdpowiedzUsuńzajebiaszcze !!!
OdpowiedzUsuńBoże nie no kocham cie <3333 czekam na następny <3
OdpowiedzUsuńNexttt..!!! ♥
OdpowiedzUsuń