Kolejnego dnia obudziłam się w ramionach Justina. Leżałam na jego klacie. Było coś około 5 nad ranem, Juss jeszcze słodko spał. Spojrzałam na niego i skradłam delikatnego buziaka. Położyłam się ponownie na klacie i zasnęłam. Było mi strasznie zimno. Wzięłam koc, który leżał na podłodze. Przykryłam nim nas. Obydwoje obudziliśmy się o 10. Bardzo źle się czułam, na dworze padał deszcz.
Ja: Kochanie?
Justin: Tak.
Ja: Przynieś mi tabletki, proszę.
Justin: Czyżby mój skarbek był chory?
Ja: Oby nie.
Justin: Zaraz CI przyniosę tabletki, śniadanko i herbatkę do łóżeczka.
Ja: A Justinka bez koszulki do łóżeczka dostanę?
Justin: Zawsze!
Zdjął koszulkę, usiadł koło mnie i dął buziaka. Poszedł na dół po leki i wszystko inne. Napisałam do Oliego gdzie jest. Odpisał, że poszedł do Cioci Violetty. Włączyłam sobie telewizor. Leżałam w łóżko zamarzając. Spojrzałam na okno tarasu. Padał deszcz i było bardzo zimno. Przyszedł Juss ze śniadankiem i lekami.
Justin: Smacznego mój chorusku!
Ja: Dziękuję skarbie, wiesz że nie możemy się całować ani nic, prawda?
Justin: A to niby dlaczego?
Ja: No przecież jestem chora i nie chcę Cie zarazić.
Justin: Co mnie obchodzi jakieś głupie przeziębienie. Będę dbał o mojego kotka i ogrzewał, a teraz się posuń bo idę tam do Ciebie!
Ja: Kocham Cie!
Justin: Też Cię kocham!
Zjedliśmy śniadanie. Wzięłam leki i oglądałam telewizję. Leżałam Justinowi na barku. Nawet nie wiem w którym momencie usnęłam. Obudziłam się o 13.
Ja: Zasnęłam?
Justin: Tak aniołku. Nawet nie wiesz jaka słodziutka jesteś jak śpisz.
Ja: A jak nie śpię to nie jestem?
Justin: Jesteś, ale jak śpisz to taki aniołek. Tak słodko spałaś najpierw zasnęłaś na barku, później położyłaś rękę na moim brzuchu i leżałaś na klacie, a na końcu tak mocno się wtuliłaś. Skuliłaś się w kuleczkę więc przykryłem Cię kocem pocałowałem w czółko i czekałem aż się myszko obudzisz.
Ja: Jaki Ty kochany.
Zaczęliśmy się całować. Biebsowi zadzwonił telefon.
Justin: Nawijaj.
Alfredo: Słuchaj dziś taka pogoda więc może jakieś melo u mnie co?
Justin: Dziś?
Alfredo: Nie kurwa wczoraj. No dziś, dziś.
Justin: Nie ma opcji Paulina jest chora i muszę z nią być, no ale jak lepiej się troszkę poczuje to przyjedziemy.
Alfredo: No spoko.To czekam na telefon.
Od razu spojrzałam na Justina i przestałam go przytulać.
Justin: Ej kotek co jest?
Ja: Nic.
Justin: No powiedź.
Ja: No przecież mówię, że nic.
Justin: Za tym Twoim nic zawsze dużo się kryje. Proszę powiedź.
Ja: Tak dziwnie powiedziałeś. Nie musisz tu ze mną siedzieć idź na melo do Fred'a a ja zostanę sama. Nie jestem dzieckiem i dam sobie radę. Mam w końcu 17 lat. Oliver mi trochę pomoże, a Ty proszę bardzo idź.
Justin: I widzisz skarbie od razu się unosisz. Myślisz, że wolę iść do nich niż zostać z Tobą?
Ja: Tak, tak właśnie myślę.
Justin: To jesteś w ogromnym błędzie.
Ja: Nie jestem w błędzie bo powiedziałeś, że "musisz". Wiec leć do nich ja sobie dam radę.
Justin: Proszę Cię nie kłóćmy się. Chodź się przytul.
Ja: Nie dotykaj mnie.
Justin: Ehh..no dobrze widać, że chcesz żebym poszedł wiec idę. Cześć.
Ja: Na razie!
Justin wyszedł z mojego pokoju. Słyszałam tylko zamykające się na dole drzwi. Zadzwoniłam do Oliego żeby wracał do domu. Nie minęło 20 minut Oli był już w domu. Cały czas siedział ze mną w pokoju i gadał ze mną. Justin co chwilę dzwonił i pisał.
Oliver: Nie odbierzesz?
Ja: Nie, nie chcę z nim gadać.
Oliver: Powiesz mi?
Ja: Jasne tylko najpierw odbierz i powiedź mu że zasnęłam.
Oliver: Dobrze.
Wziął mój telefon.
Justin: Kochanie musimy się ciągle kłócić? Wolę zostać z Tobą z moim aniołkiem.
Oliver: Te kochanie. Paulina zasnęła. Napiszę Ci jak się obudzi nie chcę żeby potem marudziła.
Justin: Haha okej Elo.
Rozłączył się.
Oliver: Powiedź o co się pokłóciliście.
Ja: No do Jussa zadzwonił Fredo i zaproponował mu melo. On, że ja jestem chora i nigdzie nie idzie bo musi ze mną zostać.
Oliver: Nadal nie wiem o co się pokłóciliście.
Ja: No o to, że myśli że jestem mały dzieckiem i nie potrafię sobie zalać herbaty jak jestem chora. No i o to, że powiedział że musi ze mną zostać. Czaisz powiedział MUSI!
Oliver: Ej no siostra. Justin się o Ciebie martwi i dlatego tak się Tobą opiekuje. No i to słowo "musi" nie było w znaczeniu, że nie chce mu sie z Tobą być ale zostanie bo będziesz się fochać. Tylko w znaczeniu takim, że musi się Tobą zaopiekować, bo jego aniołek jest chory. W tym momencie bierzesz telefon do ręki i piszesz do niego.
Oli podał mi telefon. Napisałam do Biebsa.
Ja: Możesz do mnie przyjechać, chciałam porozmawiać.
Justin: Za 10 minut jestem.
Przytuliłam się do kołderki i leżałam oglądając telewizję. Oli wyszedł z pokoju. Justin wszedł na górę i zamknął drzwi od mojego pokoju. Usiadł na łóżko i złapał mnie za rękę.
Justin: Musimy?
Ja: NIE! *przytuliłam się zaczynając płakać*
Justin: Kochanie nie płacz.
Ja: Mam powód. Krzyczę na Ciebie bez powodu. Jestem dla Ciebie wredna.
Justin: Nie prawda, nie mów tak Aniołku.
Ja: Przepraszam.
Justin: Nie gniewam się. Miałaś prawo się zdenerwować jak każdy. Nie potrafię się na Ciebie gniewać.
Ja: Jesteś cudowny.
Pocałował mnie delikatnie w usta. Położyłam mu się na kolana, on bawił się moimi włosami. Nadal rozmawialiśmy. Pociągnęłam go za koszulkę i zaczęłam całować. Położył się na mnie, cały czas całował. Przestaliśmy, Juss spojrzał mi głęboko w oczy i położył się obok mnie. Miałam bardzo zimne ręce, wsunęłam je pod koszulkę Justina i zaczęłam macać jego brzuszek. Przy wyciąganiu rąk pociągnęłam niechcący jego spodnie w dół. Opuściły się kilka mm.
Justin: Kochanie, jak aż tak chcesz się zobaczyć z Jerry'm to powiedź. Nie musisz być tak niegrzeczna i nie musisz ściągać mi spodni.
Ja: Weź Zboczuchu, jakoś muszę być bardzo chora bo nie mam ochoty zobaczyć się z Jerry'm.
Justin: Myszko jedziemy do lekarza! Ty jesteś poważnie chora!
Ja: Oj nie przesadzaj kilka dni wytrzymasz bez przyjemności.
Justin: Bycie przy Tobie to przyjemność skarbie.
Ja: Ooo słodziak! Dawaj buzi!
Zaczęliśmy się całować. Wieczorem obejrzeliśmy jakiś film w trójkę. Oli przyniósł popcorn i oglądaliśmy. Można powiedzieć, że zrobiliśmy maraton najstraszniejszych horrorów.
Ps. Tak do wyjaśnienia Paulina ma 17 lat, a Justin 20 <3 przepraszam, że dziś taki krótki ;c
sobota, 21 grudnia 2013
czwartek, 19 grudnia 2013
Rozdział 114
Następnego dnia obudziłam się około 9. Dość szybko jak na mnie. Byłam pełna energii. Zeszłam na dół i zrobiłam śniadanie. Zawołałam mamę i w końcu zjadłyśmy razem śniadanie.
Mama: Jak Ci się z Justinem układa?
Ja: No teraz te kilka dni był ze mną u cioci.
Mama: A to dlaczego?
Ja: No bo się pokłóciliśmy tam wyszła taka sytuacja dziwna i wiesz kłótnia to przyjechał się pogodzić.
Mama: Chcesz o tym pogadać?
Ja: Nie mamusiu nie trzeba, tamten temat jest już skończony wszystko sobie wytłumaczyliśmy.
Mama: Wiesz, że niedługo jedziemy do cioci.
Ja: Tak wiem. Same jedziemy?
Mama: No ja , Matt, Ty, na pewno Justin.
Ja: No mamuś bo jest taka sprawa. Z Jussem chcieliśmy wziąć Jazzy i Jaxona.
Mama: No to będzie nam bardzo miło. Weźcie ich. O której się spotykasz z Justinem?
Ja: Nie wiem on idzie na wywiad, a później nie wiem.
Mama: Niech przyjdzie do nas idziemy z Matt'em do opery, a później do niego.
Ja: Widzę, że tam w nocy na grubo będzie. Ej no nie chcę rodzeństwa.
Mama: Nie martw się ja już nie mogę Ci zrobić rodzeństwa. Bardziej bym się o Ciebie martwiła za szybko babcią nie chcę zostać córcia.
Ja: Nie masz się co martwić. Uważamy!
Mama: No ja myślę, że jesteście odpowiedzialni.
Ja: Oczywiście, że jesteśmy!
Mama wyszła do pracy. Ja poszłam do łazienki. Wykąpałam się no ogólnie ogarnęłam. Musiałam się spotkać ze Stellą. Od razu do niej zadzwoniłam.
Ja: Te siostrunia spotkamy się dziś?
Stella: No wróciłaś w końcu. No pewnie, a o której?
Ja: O której możesz?
Stella: Już mogę nawet przyjść.
Ja: To dalej chodź do mnie. Jestem sama. Weź strój to na plażę pójdziemy.
Stella: Dobra zaraz u Ciebie jestem.
Poszłam się przebrać w strój. Zaraz napisał do mnie Juss.
Justin: Dzień dobry Myszko! ;* wstałaś już?
Ja: Ooo Misiek! ;* tak wstałam, zaraz Stella do mnie przyjdzie i idziemy na plażę.
Justin: Będziesz paradować w stroju przed jakimiś fagasami? Nie ma takiej opcji, haha ;p ja na wywiad, a o której się dziś spotkamy?
Ja: A no wiesz od Ciebie to zależy. Nie wiem 16 może 17. Dziś możesz u mnie spać jak chcesz ;>
Justin: Mrr...kolejna nocka Justinek lubi!
Ja: Wiem, że lubi. Zaraz na wywiad czy jak?
Justin: No już jestem w studiu, a wywiad za jakieś 10-15 minut. Będzie poruszony temat naszego zdjęcia co hejty poleciały, że śpisz ze mną i jakimś kolesiem. Zabawne troszkę ale to co ;d
Ja: Dobra kotek ja kończę napisz jak skończysz wywiad ;*
Justin: Na pewno napiszę ;*
Przyszła Stella.
Stella: Jejku moja nusia przyjechała! W końcu!
Ja: Też się cieszę teraz taki mały drobiazg. Proszę Twój ulubiony perfum.
Stella: Nigdzie nie mogłam go dostać! Dziękuję!
Ja: Bardzo proszę, a teraz spinaj tyłeczek i chodź na plażę.
Poszłyśmy na plaże. Ściągnęłyśmy ciuchy i zostałyśmy na strojach. Zaczęłyśmy się opalać. Stella powiedziała, że jest dziś koncert Pierce The Veil. Nasz ulubiony zespół musiałyśmy tam iść. Weszłyśmy do wody. Gdy wyszłyśmy podbiło do nas dwóch chłopaków.
Chłopaki: Siemanko dziewczynki! Co tam u was?
My: No siemanko, a no dobrze, a u was?
Chłopaki: No całkiem, całkiem. Ja to Patrick, a kolega to Josh. Nie mogliśmy się napatrzeć z daleka więc musieliśmy podejść.
Josh: Ty przypadkiem nie jesteś dziewczyną Biebera?
Ja: Haha, a no jestem. Boże...aż tak rozpoznawalna jestem?
Josh: Się nie śmiej mała. No często was widać razem więc już zapamiętałem. Taka ślicznotka to trzeba zapamiętać.
Ja: A no dziękuję. Wy stąd czy na wakacje przyjechaliście?
Patrick: A no stąd. Wy się chyba nie przedstawiłyście.
Stella: Koleżanka to Paulina, a ja Stella. Miło nam.
Patrick: Nam bardziej miło.
Josh: Wybieracie się może na koncert Pierce The Veil?
Stella: Oczywiście! Bileciki kupione i później lecimy.
Patrick: To może się spotkamy gdzieś w centrum i razem pójdziemy?
Josh: Przestań. Jeszcze Bieber się na nią obrazi.
Stella: Przemyślimy to. Wstępnie możemy się umówić na 16:30, pasuje?
Oni: Pewnie, że pasuje. Do zobaczenia później ślicznotki.
Odeszli od nas. Cały czas leżeliśmy.
Ja: Stella nie podpadli Ci czymś?
Stella: Dziwne oczy mięli, jakby naćpani.
Ja: Szczerze mówiąc trochę się ich obawiam. Chcesz z nimi iść?
Stella: Oszalałaś? Musiałam ich jakoś spławić.
Ja: Juss napisał. Powiem mu, że idziemy na koncert i później się z nim spotkam. Może niech nas odbierze z koncertu?
Stella: Dobry pomysł. Wiesz Ci kolesie tam będę, a wyglądają jakoś dziwnie.
Ja: Skarbie idę dziś z Stellą na koncert Pierce The Veil. Kupiła bilety. Możemy się później spotkać?
Justin: Pewnie, że się spotkamy. Po koncercie Myszko.
Ja: A mogę mieć prośbę?
Justin: Oczywiście.
Ja: Przed chwilą podbili do nas tacy kolesie i chcieli się z nami spotkać przed koncertem. Pójdziemy na niego same ale prosiłabym żebyś nas odebrał. Będzie już troszkę ciemno.
Justin: Dobrze, napiszesz mi o której mam przyjechać. Potem zabiorę Cię na kolację ;*
Ja: Uuu...widzę dziś romantyczny wieczór się szykuje ;*
Justin: Wieczór romantyczny, a noc erotyczna ;*
Ja: Haha oj Głupolku. No nie mogę się doczekać Misiu.
Justin: Jesteście jeszcze na plaży?
Ja: Zaraz będziemy szły, do mnie żeby się ogarnąć na koncert.
Justin: Kochanie mogę Ci coś powiedzieć? Ale obiecaj, że się nie obrazisz ;*
Ja: No mów skarbie coś się stało?
Justin: KOCHAM CIĘ! <3
Ja: Też Cię kocham Głupolu <3 przestraszyłam się ;/
Justin: Przepraszam. Kotek odezwę się później dobrze? Prowadzę, a no wiesz wypadku nie chce.
Ja: Okej, napisz później ;*
Wróciłyśmy do domu. Oczywiście już się ogarniałyśmy. Nadeszła 16. Wyszłyśmy na koncert. Doszłyśmy na miejsce byłam bardzo podekscytowana. Koncert się zaczął, efekty, muzyka, światła, nagłośnienie no BAJA. Koncert się skończył o 19. Napisałam do Justina, że ma już przyjechać. Czekałyśmy przed klubem aż przyjedzie Juss. Zauważyliśmy Josh'a i Patrick'a. Byli strasznie pijani i naćpani. Podeszli do nas i zaczęli obmacywać. Zaciągnęli nas w ciemny zaułek i zaczęli całować. Juss podjechał pod klub. Nas nie było. Wysiadł z samochodu i zaczął nas szukać. Odpychaliśmy ich ale nie miałyśmy siły. Nagle wyszedł Justin. Oby dwóch dostali od Jussa po dwa sierpy.
Justin: Nic wam nie jest?
My: Nie no tylko chcieli nas chyba zgwałcić.
Justin: Chyba? Kochanie na pewno. Odwiozę Cię Stella do domu, a my Paulinko rezygnujemy z kolacji. Ugotuję coś w domku. Musicie być w szoku. Ehh biedulki.
Przytuliłyśmy się do niego. Zaprowadził nas do samochodu. Zawieźliśmy Stellę, a sami pojechaliśmy do mnie. Juss wysiadł z samochodu, wziął mnie na ręce i zaniósł do domu. Usiadłam na kanapie. Zrobił mi herbatkę i zaczął coś gotować. Cały czas na niego patrzyłam. Zrobił kolację. Zaczęliśmy jeść, żeby mnie rozśmieszyć ubrudził sobie usta. Wzięłam serwetkę i go wytarłam. Skończyliśmy jeść. Poszliśmy do mnie do pokoju. Juss został na łóżku, a ja szybko skoczyłam się odświeżyć. Wróciłam do niego. Włączyliśmy jakiś film w TV. Przykryłam się kołdrą było mi strasznie zimno. Juss wszedł pod kołdrę i mnie przytulił. Poczuł, że się trzęsę. Nie wyszłam jeszcze z szoku po tamtej sytuacji.
Justin: Zimno Ci?
Ja: Nie.
Justin: Jak nie przecież czuję. Ubierz bluzę. Kotek żebyś chora nie była, bo do żadnej cioci nie pojedziesz.
Ja: Czekaj idę po bluzę.
Justin: Zostań w łóżku, przyniosę Ci.
Juss poszedł mi po bluzę. Przyniósł również jeszcze kocyk i ciepłą herbatę.
Ja: Dziękuję kochanie. Wiem co by mnie rozgrzało.
Justin: A co?
Ja: Słodziutki buziak od Biebera!
Justin: Chodź tu do mnie.
Przytulił mnie i namiętnie pocałował. Myślałam, że się rozpłynę. Strasznie nam się nudziło. Wstałam z łóżka, ubrałam jakieś spodnie i wyszłam na balkon. Ustałam przy barierce i spojrzałam w dół. Miałam nadzieję, że Justin leży w łóżku. Wyciągnęłam ze spodni papierosa, którego Stella schowała mi w kieszeni. Chciałam już odpalić gdy poczułam jego dłonie na moich biodrach.
Justin: Oddaj to!
Ja: Przepraszam, masz. Źle się czułam.
Justin: Palisz cały czas?
Ja: Nie, Stella go schowała mi w kieszeni. Nie złość się na mnie proszę.
Justin: Dobrze skarbie. Chodź to do mnie!
Przyciągnął mnie do siebie i zaczął całować. Złapał mnie za biodra i kazał spojrzeć w gwiazdy. Przytulał mnie i całował po szyi. W pewnym momencie wziął na ręce i zaczął całować. Wyszliśmy z tarasu Justin zamknął drzwi od tarasu i położył mnie na łóżko, a następnie na mnie. Było bardzo romantycznie. Juss Jak zawsze był delikatny i kochany. Skończyliśmy o 24. Nie byliśmy zmęczeni więc oglądaliśmy coś w telewizji. Leżałam mu na barku. On jeździł palcami po moim brzuchu. Było mi strasznie zimno. Mocniej go przytuliłam. Około 2 zasnęliśmy.
Mama: Jak Ci się z Justinem układa?
Ja: No teraz te kilka dni był ze mną u cioci.
Mama: A to dlaczego?
Ja: No bo się pokłóciliśmy tam wyszła taka sytuacja dziwna i wiesz kłótnia to przyjechał się pogodzić.
Mama: Chcesz o tym pogadać?
Ja: Nie mamusiu nie trzeba, tamten temat jest już skończony wszystko sobie wytłumaczyliśmy.
Mama: Wiesz, że niedługo jedziemy do cioci.
Ja: Tak wiem. Same jedziemy?
Mama: No ja , Matt, Ty, na pewno Justin.
Ja: No mamuś bo jest taka sprawa. Z Jussem chcieliśmy wziąć Jazzy i Jaxona.
Mama: No to będzie nam bardzo miło. Weźcie ich. O której się spotykasz z Justinem?
Ja: Nie wiem on idzie na wywiad, a później nie wiem.
Mama: Niech przyjdzie do nas idziemy z Matt'em do opery, a później do niego.
Ja: Widzę, że tam w nocy na grubo będzie. Ej no nie chcę rodzeństwa.
Mama: Nie martw się ja już nie mogę Ci zrobić rodzeństwa. Bardziej bym się o Ciebie martwiła za szybko babcią nie chcę zostać córcia.
Ja: Nie masz się co martwić. Uważamy!
Mama: No ja myślę, że jesteście odpowiedzialni.
Ja: Oczywiście, że jesteśmy!
Mama wyszła do pracy. Ja poszłam do łazienki. Wykąpałam się no ogólnie ogarnęłam. Musiałam się spotkać ze Stellą. Od razu do niej zadzwoniłam.
Ja: Te siostrunia spotkamy się dziś?
Stella: No wróciłaś w końcu. No pewnie, a o której?
Ja: O której możesz?
Stella: Już mogę nawet przyjść.
Ja: To dalej chodź do mnie. Jestem sama. Weź strój to na plażę pójdziemy.
Stella: Dobra zaraz u Ciebie jestem.
Poszłam się przebrać w strój. Zaraz napisał do mnie Juss.
Justin: Dzień dobry Myszko! ;* wstałaś już?
Ja: Ooo Misiek! ;* tak wstałam, zaraz Stella do mnie przyjdzie i idziemy na plażę.
Justin: Będziesz paradować w stroju przed jakimiś fagasami? Nie ma takiej opcji, haha ;p ja na wywiad, a o której się dziś spotkamy?
Ja: A no wiesz od Ciebie to zależy. Nie wiem 16 może 17. Dziś możesz u mnie spać jak chcesz ;>
Justin: Mrr...kolejna nocka Justinek lubi!
Ja: Wiem, że lubi. Zaraz na wywiad czy jak?
Justin: No już jestem w studiu, a wywiad za jakieś 10-15 minut. Będzie poruszony temat naszego zdjęcia co hejty poleciały, że śpisz ze mną i jakimś kolesiem. Zabawne troszkę ale to co ;d
Ja: Dobra kotek ja kończę napisz jak skończysz wywiad ;*
Justin: Na pewno napiszę ;*
Przyszła Stella.
Stella: Jejku moja nusia przyjechała! W końcu!
Ja: Też się cieszę teraz taki mały drobiazg. Proszę Twój ulubiony perfum.
Stella: Nigdzie nie mogłam go dostać! Dziękuję!
Ja: Bardzo proszę, a teraz spinaj tyłeczek i chodź na plażę.
Poszłyśmy na plaże. Ściągnęłyśmy ciuchy i zostałyśmy na strojach. Zaczęłyśmy się opalać. Stella powiedziała, że jest dziś koncert Pierce The Veil. Nasz ulubiony zespół musiałyśmy tam iść. Weszłyśmy do wody. Gdy wyszłyśmy podbiło do nas dwóch chłopaków.
Chłopaki: Siemanko dziewczynki! Co tam u was?
My: No siemanko, a no dobrze, a u was?
Chłopaki: No całkiem, całkiem. Ja to Patrick, a kolega to Josh. Nie mogliśmy się napatrzeć z daleka więc musieliśmy podejść.
Josh: Ty przypadkiem nie jesteś dziewczyną Biebera?
Ja: Haha, a no jestem. Boże...aż tak rozpoznawalna jestem?
Josh: Się nie śmiej mała. No często was widać razem więc już zapamiętałem. Taka ślicznotka to trzeba zapamiętać.
Ja: A no dziękuję. Wy stąd czy na wakacje przyjechaliście?
Patrick: A no stąd. Wy się chyba nie przedstawiłyście.
Stella: Koleżanka to Paulina, a ja Stella. Miło nam.
Patrick: Nam bardziej miło.
Josh: Wybieracie się może na koncert Pierce The Veil?
Stella: Oczywiście! Bileciki kupione i później lecimy.
Patrick: To może się spotkamy gdzieś w centrum i razem pójdziemy?
Josh: Przestań. Jeszcze Bieber się na nią obrazi.
Stella: Przemyślimy to. Wstępnie możemy się umówić na 16:30, pasuje?
Oni: Pewnie, że pasuje. Do zobaczenia później ślicznotki.
Odeszli od nas. Cały czas leżeliśmy.
Ja: Stella nie podpadli Ci czymś?
Stella: Dziwne oczy mięli, jakby naćpani.
Ja: Szczerze mówiąc trochę się ich obawiam. Chcesz z nimi iść?
Stella: Oszalałaś? Musiałam ich jakoś spławić.
Ja: Juss napisał. Powiem mu, że idziemy na koncert i później się z nim spotkam. Może niech nas odbierze z koncertu?
Stella: Dobry pomysł. Wiesz Ci kolesie tam będę, a wyglądają jakoś dziwnie.
Ja: Skarbie idę dziś z Stellą na koncert Pierce The Veil. Kupiła bilety. Możemy się później spotkać?
Justin: Pewnie, że się spotkamy. Po koncercie Myszko.
Ja: A mogę mieć prośbę?
Justin: Oczywiście.
Ja: Przed chwilą podbili do nas tacy kolesie i chcieli się z nami spotkać przed koncertem. Pójdziemy na niego same ale prosiłabym żebyś nas odebrał. Będzie już troszkę ciemno.
Justin: Dobrze, napiszesz mi o której mam przyjechać. Potem zabiorę Cię na kolację ;*
Ja: Uuu...widzę dziś romantyczny wieczór się szykuje ;*
Justin: Wieczór romantyczny, a noc erotyczna ;*
Ja: Haha oj Głupolku. No nie mogę się doczekać Misiu.
Justin: Jesteście jeszcze na plaży?
Ja: Zaraz będziemy szły, do mnie żeby się ogarnąć na koncert.
Justin: Kochanie mogę Ci coś powiedzieć? Ale obiecaj, że się nie obrazisz ;*
Ja: No mów skarbie coś się stało?
Justin: KOCHAM CIĘ! <3
Ja: Też Cię kocham Głupolu <3 przestraszyłam się ;/
Justin: Przepraszam. Kotek odezwę się później dobrze? Prowadzę, a no wiesz wypadku nie chce.
Ja: Okej, napisz później ;*
Wróciłyśmy do domu. Oczywiście już się ogarniałyśmy. Nadeszła 16. Wyszłyśmy na koncert. Doszłyśmy na miejsce byłam bardzo podekscytowana. Koncert się zaczął, efekty, muzyka, światła, nagłośnienie no BAJA. Koncert się skończył o 19. Napisałam do Justina, że ma już przyjechać. Czekałyśmy przed klubem aż przyjedzie Juss. Zauważyliśmy Josh'a i Patrick'a. Byli strasznie pijani i naćpani. Podeszli do nas i zaczęli obmacywać. Zaciągnęli nas w ciemny zaułek i zaczęli całować. Juss podjechał pod klub. Nas nie było. Wysiadł z samochodu i zaczął nas szukać. Odpychaliśmy ich ale nie miałyśmy siły. Nagle wyszedł Justin. Oby dwóch dostali od Jussa po dwa sierpy.
Justin: Nic wam nie jest?
My: Nie no tylko chcieli nas chyba zgwałcić.
Justin: Chyba? Kochanie na pewno. Odwiozę Cię Stella do domu, a my Paulinko rezygnujemy z kolacji. Ugotuję coś w domku. Musicie być w szoku. Ehh biedulki.
Przytuliłyśmy się do niego. Zaprowadził nas do samochodu. Zawieźliśmy Stellę, a sami pojechaliśmy do mnie. Juss wysiadł z samochodu, wziął mnie na ręce i zaniósł do domu. Usiadłam na kanapie. Zrobił mi herbatkę i zaczął coś gotować. Cały czas na niego patrzyłam. Zrobił kolację. Zaczęliśmy jeść, żeby mnie rozśmieszyć ubrudził sobie usta. Wzięłam serwetkę i go wytarłam. Skończyliśmy jeść. Poszliśmy do mnie do pokoju. Juss został na łóżku, a ja szybko skoczyłam się odświeżyć. Wróciłam do niego. Włączyliśmy jakiś film w TV. Przykryłam się kołdrą było mi strasznie zimno. Juss wszedł pod kołdrę i mnie przytulił. Poczuł, że się trzęsę. Nie wyszłam jeszcze z szoku po tamtej sytuacji.
Justin: Zimno Ci?
Ja: Nie.
Justin: Jak nie przecież czuję. Ubierz bluzę. Kotek żebyś chora nie była, bo do żadnej cioci nie pojedziesz.
Ja: Czekaj idę po bluzę.
Justin: Zostań w łóżku, przyniosę Ci.
Juss poszedł mi po bluzę. Przyniósł również jeszcze kocyk i ciepłą herbatę.
Ja: Dziękuję kochanie. Wiem co by mnie rozgrzało.
Justin: A co?
Ja: Słodziutki buziak od Biebera!
Justin: Chodź tu do mnie.
Przytulił mnie i namiętnie pocałował. Myślałam, że się rozpłynę. Strasznie nam się nudziło. Wstałam z łóżka, ubrałam jakieś spodnie i wyszłam na balkon. Ustałam przy barierce i spojrzałam w dół. Miałam nadzieję, że Justin leży w łóżku. Wyciągnęłam ze spodni papierosa, którego Stella schowała mi w kieszeni. Chciałam już odpalić gdy poczułam jego dłonie na moich biodrach.
Justin: Oddaj to!
Ja: Przepraszam, masz. Źle się czułam.
Justin: Palisz cały czas?
Ja: Nie, Stella go schowała mi w kieszeni. Nie złość się na mnie proszę.
Justin: Dobrze skarbie. Chodź to do mnie!
Przyciągnął mnie do siebie i zaczął całować. Złapał mnie za biodra i kazał spojrzeć w gwiazdy. Przytulał mnie i całował po szyi. W pewnym momencie wziął na ręce i zaczął całować. Wyszliśmy z tarasu Justin zamknął drzwi od tarasu i położył mnie na łóżko, a następnie na mnie. Było bardzo romantycznie. Juss Jak zawsze był delikatny i kochany. Skończyliśmy o 24. Nie byliśmy zmęczeni więc oglądaliśmy coś w telewizji. Leżałam mu na barku. On jeździł palcami po moim brzuchu. Było mi strasznie zimno. Mocniej go przytuliłam. Około 2 zasnęliśmy.
Ps. Jutro mam wigilię klasową więc jutro również będzie rozdział ale przez 24,25 i 26 grudnia nie będzie rozdziałów, ponieważ są święta. Jak się rozdział podoba? Pisać w komentarzach <3
czwartek, 12 grudnia 2013
LIBSTER AWARD BLOG
1. Bloga założyłam spontanicznie pisałam na jednej ze stron poświęconych Justinowi...w późniejszym czasie założycielka strony wyrzuciła mnie z niej właśnie przez to, że piszę...według niej za dużo erotyki w moich opowiadaniach i jej podchodziło to pod patologie ale dobra...pisałam na photoblogu....a teraz trafiłam tutaj.
2.Mam 13 lat ;/
3.Niebieskie
4. No fandom oczywiście Beliebers nie ma innego
5. Moja największe marzenie to spotkać Justina, ale nie na żadnym M&G tak normalnie podczas wakacji.
6. W wolnym czasie lubię grać na gitarze i fortepianie, chodzić również robić zdjęcia innym
7. Mam psa rasy york wabi się Laki dostałam go na przyjęcie i jest moją perełką
8. Muzyka i fotografia
9. Fioletowy i Czarny
10. Na drugie imię mam Magdalena.
11. Chełmża xd
Dziękuję za nominację <3
niedziela, 24 listopada 2013
Rozdział 113
Obudziliśmy się około 12. Zrobiłam im śniadanie. Juss wszedł na instagrama.
Justin: Kotek! Coś Ty wstawiła?
Ja: A takie tam zdjęcie z moimi dupeczkami.
Justin: Haha, właśnie widzę.
Ja: Oj nie gniewajcie się.
Oliver: Nie gniewamy.
Justin: Jutro mam wywiad.
Ja: Jak jutro?
Justin: No przecież dziś jedziemy do L.A
Ja: A to dziś. Zupełnie zapomniałam. Oli musisz się spakować, a teraz macie śniadanko.
Oliver: Dziękuję.
Justin: Dziękuję, no i idziemy na zakupy kochanie.
Ja: Ale po co?
Justin: Jeszcze się głupio pytasz. Muszę Ci coś kupić jakąś bieliznę.
Oliver: A ten tylko o jednym. Pamiętaj, że ona niepełnoletnia więc nie możesz.
Justin: Od 15 można więc o co Ci chodzi? A bielizna do tego, żeby miała jakąś nową. Po co by jej była bielizna jak i tak ją zdejmę to wcale mogę nie kupić i będzie szybciej, haha.
Ja: Ty się tak nie rozpędzaj. Ja nie Selenka.
Justin: Wiem, Ty jesteś lepsza skarbie.
Ja: Jej też tak mówiłeś?
Justin: Kotek proszę nie zaczynaj.
Ja: Jak dasz buziaka to przestanę!
Justin: Chodź tu do mnie!
Przytulił mnie i dał mi buziaka. Ubrałam się i pomalowałam. Oli poszedł do domu. Juss również się ubrał. Poszliśmy na miasto. Biebs wszedł do sklepu gdzie można było zrobić własne nadruki na koszulki. Juss zrobił sobie " I ♥ my GIRLFRIEND", a ja " I ♥ my BOYFRIEND". Były siwe, a serduszka były czerwone. Wyszliśmy ze sklepu. Pochodziliśmy po innych aż w końcu Juss zabrał mnie do sklepu z bielizną. Przymierzyłam kilka. Juss powiedział, że w każdej wyglądam świetnie więc wzięliśmy wszystkie. Była już 16, a on 18 mięliśmy samolot. Poszliśmy do hotelu. Spakowaliśmy się i pojechaliśmy po Oliego. Pogadaliśmy jeszcze z ciocią pożegnaliśmy się i pojechaliśmy na lotnisko. Czekaliśmy chwilę na samolot. Weszliśmy do środka. Juss ogarniał instagrama i zauważył jak Beliebers hejtują moje zdjęcie z nimi jak spali. Od razu wszedł na TT i napisał tweeta " Beliebers czy wy na prawdę myślicie, że nie widzę jak wyzywacie moją dziewczynę? Nie przyzwyczaiłyście się jeszcze do niej? Kocham was ponad życie ale nie możecie mi wybierać dziewczyny. Chcecie żebym był szczęśliwy? Z nią właśnie jestem. Jesteśmy już razem rok i kilka miesięcy. To jest długi czas przywiązałem się do niej, kocham ją, zależy mi na niej. Wiem, że każda z was chciałaby żebym był z nią. Właśnie jestem księżniczko. Posłuchaj bicia swojego serca wiem, że po części ono bije dla mnie. Teraz posłuchaj mojego, moje bije dla Ciebie. Wracając do hejtowania, nie zapominajcie, że Paulina też jest Belieber więc jest waszą siostrą. Powinnyście się szanować. Ona tyle dla was robi. Wstawia moje zdjęcia, filmiki czy piosenki przed oficjalnym wydaniem. Wpuszcza Beliebers na koncert oddając swoje bilety. Zrozumcie jestem z nią szczęśliwy".
Ja: Nie musiałeś kochanie.
Justin: Musiałem, muszą zrozumieć, że Cię kocham. One są złe, że my jesteśmy razem, ale Ty nie jesteś zła jak im piszę, że je kocham.
Ja: Bo to rozumiem, są dużą częścią Twojego życia dzięki nim jesteś sławny. Dzięki nim Cię poznałam i dzięki nim jesteśmy teraz szczęśliwi.
Justin: Kocham Cię.
Ja: Ja Ciebie też kocham.
Przytuliłam się do niego i zasnęłam. Dolecieliśmy do L.A.. Juss odwiózł nas do mnie do domu. Wzięliśmy walizki i poszliśmy z Olim do mnie. On pojechał do siebie. Położyłam się od razu do łóżka. Już prawie zasypiałam, a tu nagle dostałam sms'a od Justina.
Justin: Śpisz kotku? ;*
Ja: Chciałam ;*
Justin: To przepraszam ;c
Ja: Nie masz za co pójdę za chwilę ;*
Justin: No dobrze, zmęczona bardzo?
Ja: Aż tak bardzo nie. Odpisały coś Beliebers na tweeta?
Justin: Tak odpisują ciągle. Jutro sobie poczytasz. Idź spać moja mała Księżniczko <3
Ja: No dobrze, dobranoc kochanie ;*
Justin: Dobranoc ;*
Ps. Zabijcie mnie błagam zabijcie. Znowu nie pisałam i jestem zła na siebie tak bardzo! Nie mogłam pisać, ponieważ moja ciocia ma 4 miesięczne dziecko Weronikę. Tak przy okazji myślę, że lubi Jussa, bo zawsze się cieszy jak puszczam jego piosenki. Ale wracając do tematu mojej cioci mąż wyjechał w delegację i poprosiła mnie czy pójdę do niej na noc na kilka dni żeby jej pomóc przy małej. Weronika to mała terrorystka i nigdy nie śpi więc trzeba się z nią bawić. Nie którzy z was mają pewnie młodsze rodzeństwo i wiecie ile potrzeba delikatności, czułości no i ostrożności przy tak małym dziecku żeby nie zrobić mu krzywdy. Pewnie zaraz w komentarzach będzie, że w wolnej chwili mogłam napisać rozdział. Otóż nie mogłam wiecie szkoła codziennie po 6-7 lekcji jeszcze uczęszczam do szkoły muzycznej prawie codziennie, do tego dodatkowe zajęcia z francuskiego i zbiórki harcerskie no i była jeszcze malutka. Więc nie miałam czasu na pisanie rozdziału. Bardzo żałuję, że nie mam tyle czasu co kiedyś i strasznie jest mi z tym źle, że muszę tak zaniedbywać rzecz którą kocham robić. Ten blog jest dla mnie na prawdę ważny i nadal będę go pisać w wolnych chwilach. Nie piszcie mi w komentarzach, że jak obiecywałam to muszę dodać rozdział. Czuję się wtedy jak najgorsza świnia i jest mi bardzo przykro. Wiem, że nie których może to nie obchodzić i będą mieć zdanie "Jak zawsze kłamie. Myśli, że jesteśmy głupi i jej uwierzymy. Musi dodawać rozdziały!". Nie musicie mi wierzyć, nie wymagam od was tego. Chciałabym natomiast dostać trochę zrozumienia dostałam je od niejakiej Elizy L. Dziękuję Ci za to. Tylko proszę żeby reszta moich czytelników nie poczuła się gorsza, bo nie o to chodzi. Wiem, że jest bardzo dużo osób które czytają bloga, a nie mają swoich kont. Przy następnym rozdziale napiszę wam ile mamy wyświetleń. Jest ich bardzo dużooooo jestem z was DUMNA! <3 Do następnego rozdziału, który może pojawi się jutro, ale nic NIE OBIECUJĘ. Dobranoc wszystkim życzę. Justinkowych <3
Justin: Kotek! Coś Ty wstawiła?
Ja: A takie tam zdjęcie z moimi dupeczkami.
Justin: Haha, właśnie widzę.
Ja: Oj nie gniewajcie się.
Oliver: Nie gniewamy.
Justin: Jutro mam wywiad.
Ja: Jak jutro?
Justin: No przecież dziś jedziemy do L.A
Ja: A to dziś. Zupełnie zapomniałam. Oli musisz się spakować, a teraz macie śniadanko.
Oliver: Dziękuję.
Justin: Dziękuję, no i idziemy na zakupy kochanie.
Ja: Ale po co?
Justin: Jeszcze się głupio pytasz. Muszę Ci coś kupić jakąś bieliznę.
Oliver: A ten tylko o jednym. Pamiętaj, że ona niepełnoletnia więc nie możesz.
Justin: Od 15 można więc o co Ci chodzi? A bielizna do tego, żeby miała jakąś nową. Po co by jej była bielizna jak i tak ją zdejmę to wcale mogę nie kupić i będzie szybciej, haha.
Ja: Ty się tak nie rozpędzaj. Ja nie Selenka.
Justin: Wiem, Ty jesteś lepsza skarbie.
Ja: Jej też tak mówiłeś?
Justin: Kotek proszę nie zaczynaj.
Ja: Jak dasz buziaka to przestanę!
Justin: Chodź tu do mnie!
Przytulił mnie i dał mi buziaka. Ubrałam się i pomalowałam. Oli poszedł do domu. Juss również się ubrał. Poszliśmy na miasto. Biebs wszedł do sklepu gdzie można było zrobić własne nadruki na koszulki. Juss zrobił sobie " I ♥ my GIRLFRIEND", a ja " I ♥ my BOYFRIEND". Były siwe, a serduszka były czerwone. Wyszliśmy ze sklepu. Pochodziliśmy po innych aż w końcu Juss zabrał mnie do sklepu z bielizną. Przymierzyłam kilka. Juss powiedział, że w każdej wyglądam świetnie więc wzięliśmy wszystkie. Była już 16, a on 18 mięliśmy samolot. Poszliśmy do hotelu. Spakowaliśmy się i pojechaliśmy po Oliego. Pogadaliśmy jeszcze z ciocią pożegnaliśmy się i pojechaliśmy na lotnisko. Czekaliśmy chwilę na samolot. Weszliśmy do środka. Juss ogarniał instagrama i zauważył jak Beliebers hejtują moje zdjęcie z nimi jak spali. Od razu wszedł na TT i napisał tweeta " Beliebers czy wy na prawdę myślicie, że nie widzę jak wyzywacie moją dziewczynę? Nie przyzwyczaiłyście się jeszcze do niej? Kocham was ponad życie ale nie możecie mi wybierać dziewczyny. Chcecie żebym był szczęśliwy? Z nią właśnie jestem. Jesteśmy już razem rok i kilka miesięcy. To jest długi czas przywiązałem się do niej, kocham ją, zależy mi na niej. Wiem, że każda z was chciałaby żebym był z nią. Właśnie jestem księżniczko. Posłuchaj bicia swojego serca wiem, że po części ono bije dla mnie. Teraz posłuchaj mojego, moje bije dla Ciebie. Wracając do hejtowania, nie zapominajcie, że Paulina też jest Belieber więc jest waszą siostrą. Powinnyście się szanować. Ona tyle dla was robi. Wstawia moje zdjęcia, filmiki czy piosenki przed oficjalnym wydaniem. Wpuszcza Beliebers na koncert oddając swoje bilety. Zrozumcie jestem z nią szczęśliwy".
Ja: Nie musiałeś kochanie.
Justin: Musiałem, muszą zrozumieć, że Cię kocham. One są złe, że my jesteśmy razem, ale Ty nie jesteś zła jak im piszę, że je kocham.
Ja: Bo to rozumiem, są dużą częścią Twojego życia dzięki nim jesteś sławny. Dzięki nim Cię poznałam i dzięki nim jesteśmy teraz szczęśliwi.
Justin: Kocham Cię.
Ja: Ja Ciebie też kocham.
Przytuliłam się do niego i zasnęłam. Dolecieliśmy do L.A.. Juss odwiózł nas do mnie do domu. Wzięliśmy walizki i poszliśmy z Olim do mnie. On pojechał do siebie. Położyłam się od razu do łóżka. Już prawie zasypiałam, a tu nagle dostałam sms'a od Justina.
Justin: Śpisz kotku? ;*
Ja: Chciałam ;*
Justin: To przepraszam ;c
Ja: Nie masz za co pójdę za chwilę ;*
Justin: No dobrze, zmęczona bardzo?
Ja: Aż tak bardzo nie. Odpisały coś Beliebers na tweeta?
Justin: Tak odpisują ciągle. Jutro sobie poczytasz. Idź spać moja mała Księżniczko <3
Ja: No dobrze, dobranoc kochanie ;*
Justin: Dobranoc ;*
Ps. Zabijcie mnie błagam zabijcie. Znowu nie pisałam i jestem zła na siebie tak bardzo! Nie mogłam pisać, ponieważ moja ciocia ma 4 miesięczne dziecko Weronikę. Tak przy okazji myślę, że lubi Jussa, bo zawsze się cieszy jak puszczam jego piosenki. Ale wracając do tematu mojej cioci mąż wyjechał w delegację i poprosiła mnie czy pójdę do niej na noc na kilka dni żeby jej pomóc przy małej. Weronika to mała terrorystka i nigdy nie śpi więc trzeba się z nią bawić. Nie którzy z was mają pewnie młodsze rodzeństwo i wiecie ile potrzeba delikatności, czułości no i ostrożności przy tak małym dziecku żeby nie zrobić mu krzywdy. Pewnie zaraz w komentarzach będzie, że w wolnej chwili mogłam napisać rozdział. Otóż nie mogłam wiecie szkoła codziennie po 6-7 lekcji jeszcze uczęszczam do szkoły muzycznej prawie codziennie, do tego dodatkowe zajęcia z francuskiego i zbiórki harcerskie no i była jeszcze malutka. Więc nie miałam czasu na pisanie rozdziału. Bardzo żałuję, że nie mam tyle czasu co kiedyś i strasznie jest mi z tym źle, że muszę tak zaniedbywać rzecz którą kocham robić. Ten blog jest dla mnie na prawdę ważny i nadal będę go pisać w wolnych chwilach. Nie piszcie mi w komentarzach, że jak obiecywałam to muszę dodać rozdział. Czuję się wtedy jak najgorsza świnia i jest mi bardzo przykro. Wiem, że nie których może to nie obchodzić i będą mieć zdanie "Jak zawsze kłamie. Myśli, że jesteśmy głupi i jej uwierzymy. Musi dodawać rozdziały!". Nie musicie mi wierzyć, nie wymagam od was tego. Chciałabym natomiast dostać trochę zrozumienia dostałam je od niejakiej Elizy L. Dziękuję Ci za to. Tylko proszę żeby reszta moich czytelników nie poczuła się gorsza, bo nie o to chodzi. Wiem, że jest bardzo dużo osób które czytają bloga, a nie mają swoich kont. Przy następnym rozdziale napiszę wam ile mamy wyświetleń. Jest ich bardzo dużooooo jestem z was DUMNA! <3 Do następnego rozdziału, który może pojawi się jutro, ale nic NIE OBIECUJĘ. Dobranoc wszystkim życzę. Justinkowych <3
sobota, 9 listopada 2013
Rozdział 112
Około 4 rano Justin wstał z łóżka. Poszedł do kuchni i wlał sobie wody. Zauważyłam, że nie ma go w łóżku. Wstałam i poszłam za nim do kuchni. Usiadłam koło niego na krześle.
Ja: Justin coś się stało?
Justin: Nie po prostu nie mogę spać.
Ja: Dlaczego?
Justin: Nie wiem, mam tak od kilku dni. To pewnie z tęsknoty za Tobą.
Ja: Przestań. Byłeś u lekarza?
Justin: Nie, nie byłem.
Ja: Wracamy w poniedziałek i idziemy do lekarza.
Justin: Nie musimy naprawdę.
Ja: Musimy. Idziemy jeszcze spać czy już nie?
Justin: Ja zmęczony nie jestem, chcesz możesz iść spać.
Ja: Też nie jestem zmęczona, ale możemy iść poleżeć?
Justin: Tak kochanie idziemy poleżeć.
Wziął mnie na ręce i zaniósł do łóżka.
Justin: Skarbie pamiętasz te śliczne buty co Ci się tak podobały?
Ja: Tak pamiętam.
Justin: A tą spódniczkę w której cudownie wyglądałaś pamiętasz?
Ja: Tą czarną?
Justin: Tak tą.
Ja: No pamiętam.
Justin: A tą koronkową koszulę pasującą do spódniczki?
Ja: Tak też pamiętam.
Justin: No i pamiętasz tą seksowną bieliznę co Ci wybierałem ale jej nie kupiliśmy?
Ja: Tak kotku pamiętam. Dlaczego pytasz?
Justin: Idź i otwórz swój prezencik który leży koło ciuchów.
Ja: Chyba nie chcesz mi powiedzieć?
Justin: Tak właśnie chcę Ci to powiedzieć kotku. Wszystko to co wymieniłem masz w prezencie ode mnie.
Ja: Justin nie musiałeś. Z jakiej to okazji?
Justin: Z okazji, że jesteś. Musisz wyglądać cudownie zresztą jak codziennie.
Ja: Daj buziaka, dziękuję ale naprawdę nie musiałeś.
Justin: Musiałem.
Ja: Kochanie ale tyle Cię to kosztowało sama bielizna jaka droga była. Jeszcze chcesz jechać ze mną na wakacje.
Justin: Paulinko pieniądze nie są ważne, najważniejsza jesteś Ty. Jesteś moja i muszę Cię rozpieszczać. Na wakacje jedziemy wszędzie gdzie tylko będziesz chciała Myszko.
Ja: Kocham Cię Justinku!
Justin: Też Cię kocham Paulinko!
Zaczął mnie całować. Położyłam się na niego. Złapał mnie za biodra. Ja go szarpałam za włosy. W końcu zaczęliśmy się kochać. O 10 ogarnialiśmy się. Juss kazał mi ubrać prezencik od niego, a wiec tak zrobiłam. Pomalowałam się. Justin wziął mnie na ręce i posadził na blacie w kuchni.
Justin: O mój boże jaka Ty jesteś cudowna!
Ja: Kotku nie przesadzaj. *powiedziałam łapiąc go za włosy*
Justin: Czy moja ślicznotka da mi buzi?
Ja: Oczywiście, że da.
Siedziałam tak wysoko, że nie musiał się do mnie schylać. Pocałowałam go i kazała mu się ubrać. Poszedł do pokoju i ubrał tylko spodnie.
Justin: Tak mogę iść?
Ja: Nie, nie możesz ale chodź się tu do mnie przytul! Pomacam Cię trochę, haha.
Justin: Jeszcze się nie namacałaś?
Ja: Nigdy się tak do końca nie namacam! Mogę Cię dotykać całymi godzinami i nie znudzi mi się to!
Justin: No ja myślę.
Podszedł do mnie i mnie przytulił. Trzymałam ręce na jego brzuchu. Skradłam mu jednego buziaka i rzuciłam koszulkę którą miał ubrać. Wyszliśmy z hotelu. Juss złapał mnie za rękę i poszliśmy się przejść po mieście. Nagle wyciągnął telefon z kieszeni i słuchawki.
Justin: Chcesz usłyszeć nowe piosenki?
Ja: Jeszcze pytasz Głupolu? Włącz!
Usłyszałam "Heartbreaker" i "All That Matters" oraz zobaczyłam teledysk do "Lolly". Cieszyłam się bardzo. W końcu poszliśmy odebrać Oliego ze szpitala. Ciocia w domu robiła obiad.
Ja: Oliver no w końcu Cię wypuścili!
Oliver: Wiem, chodź się przytul ruro!
Podeszłam do niego i poszliśmy wszyscy do domu. Czekał już na nas obiad. Oliver poszedł się położyć, ciocia musiała iść do pracy więc my poszliśmy się przejść. Doszliśmy do parku, usiedliśmy na ławce.
Justin: Mamy chwilę bez spięć i bez bieganiny. Możemy teraz na spokojnie pogadać.
Ja: Dlaczego mnie zdradziłeś?
Justin: Po prostu Cię nie było wyjechałaś no i byłem na imprezie za dużo wypiłem. Zrobiłem największą głupotę.
Ja: Czyli jak wyjeżdżasz w trasy to też mnie zdradzasz?
Justin: Nie w trasie Cię nie zdradzam. Raz mi się zdarzyło tylko teraz na tej imprezie. Jestem Ci wierny, nie kochałem się z nią.
Ja: A czy do zdrady potrzeba seksu?
Justin: No nie.
Ja: No właśnie
Justin: Naprawdę Cię za to przepraszam, jak ode mnie odejdziesz to ja to zrozumiem ale się nie poddam i będę o Ciebie walczyć, bo jesteś dla mnie najważniejsza. Mam te 20 lat i popełniam tak głupie błędy. Bardzo Cię kocham i nie mogę bez Ciebie żyć. Możesz mnie nazwać kim chcesz. Rozumiem wszystko wiem, że skrzywdziłem i przepraszam za to. Moje słoneczko najwspanialsze. Kocham Cię nad życie zrobię wszystko żebyś mi wybaczyła. Wiem, że to nie jest łatwe nie zaufasz mi za szybko.
Ja: Nie chcę Cię zostawiać, jeżeli kogoś kochasz to jesteś z nim nawet w tych trudnych dla was chwilach. Musimy dać radę. Zależy mi na Tobie i bardzo Cię kocham. Boli mnie to, że tak postąpiłeś i myślę, że to moja wina. Jestem aż taka okropna, że musisz mnie zdradzać?
Justin: Jesteś wspaniała, cudowna, słodka, kochana no po prostu Księżniczka. Mam nadzieję, że moja Księżniczka?
Ja: Tylko Twoja.
Justin: Cieszę się więc postaramy się to naprawić? Zależy mi na naszym związku, bo nigdy się tak nie czułem. Chcę być z Tobą zawsze i wiem, że tak będzie. Wybacz mi.
Ja: Już wczoraj Ci wybaczyłam kochanie. Tak postaramy się wszystko naprawić.
Justin: Dziękuję kochanie. Jesteś moją Księżniczką no i Kocham Cię.
Ja: Też Cię kocham.
Wziął mnie na ręce i pocałował. Poszliśmy się dalej przejść. Nadszedł wieczór.
Ja: Ciociu musze wracać do domu?
Ciocia: Nie nie musisz, bawcie się dobrze.
Ja: Mogę zabrać Olivera?
Ciocia: Pewnie.
Napisałam do Oliego czy przychodzi do nas pić. My poszliśmy do hotelu. Juss poszedł po Oliego, a ja robiłam coś do jedzenia. Długo nie przychodzili.
Ja: Justin za ile będziecie?
Justin: Już idziemy nie martw się.
Ja: Czekam.
Za jakieś 15 minut przyszli. Justin i Oliver mieli całe podarte koszulki i porozcinane palce.
Ja: Co wam jest?!
Justin: Kochanie tylko się nie wkurzaj.
Ja: Co robiliście?!
Oliver: Ale siostra spokojnie.
Ja: Do chuja dowiem się co się stało?
Justin: No kilku typów się przyczepiło do nas, a my nie cioty więc się z nimi biliśmy.
Ja: Jesteście nienormalni. Tobie się znowu do szpitala spieszy? Justin nie śmiej się, bo lepszy nie jesteś. Dopiero co mnie przepraszałeś, a już coś następnego.
Justin i Oliver: Oj nie krzycz na nas.
Ja: Martwię się o was Głupki.
Byłam zmuszona pić z nimi wódkę. Justin rozlał. Rzuciłam jednemu i drugiemu koszulki.
Oliver: Skąd masz moją koszulkę?
Ja: Oli jeszcze pytasz? Dobrze wiesz, że chodzę w Twoich ciuchach.
Justin: W Twoich też.
Oliver: Tak w moich też chodzi. Ale to co słodko wygląda.
Justin: Tak wiem, że słodko wygląda.
Ja: Dobra weź polej, a nie tak mi tu gadasz, haha.
Oliver: Patrz! Młoda się uspokój. Jeszcze niepełnoletnia, a chleje więcej od nas.
Justin: Właśnie kochanie. Nie pijesz.
Ja: Zaraz Ty możesz nie pić Justinku.
Skończyła nam się wódka. Ja już nie chciałam pić, chłopacy wzięli otworzyli sobie po piwie. Siedzieliśmy i gadaliśmy. Około 4 położyli się spać. Musiałam jeszcze posprzątać. Wybiła 5 wreszcie położyłam się do łóżka pomiędzy nich. Zrobiłam sobie z nimi zdjęcie i wstawiłam na Instagram'a.
Ps.Jutro wieczorkiem następny <3 Skarby proszę was wysyłajcie bloga do swoich znajomych Beliebers. Straciłam trochę wyświetleń i bardzo mnie to boli bo wiem, że to moja wina. Ehh....bardzo was proszę <3
środa, 30 października 2013
Rozdział 111
W nocy obudziły mnie wibracje od telefonu. Dzwonił do mnie Justin.
Ja: Halo! Justin coś się stało?
Justin: Tak stało się.
Ja: No mów!
Justin: Tęsknię za Tobą myszko!
Ja: Przestraszyłam się Pajacu! Też tęsknię.
Justin: Wybaczysz mi? Przepraszam na prawdę.
Ja: Staram się ale ciężko mi z tym.
Justin: Kocham Cię wiesz?
Ja: Ja Ciebie też wiesz?
Justin: Wiem, że my się kochamy. Skarbie nie mam teraz koncertów więc przylecę do Ciebie jeżeli tylko chcesz.
Ja: Chcę!
Justin: Jeszcze dziś będę u Ciebie ale na wieczór. Wynajmę hotel i będę przy Tobie. Zrobię wszystko żeby to naprawić kocham Cię jak wariat i nie mogę bez Ciebie żyć kochanie!
Ja: Czekam na Ciebie kotek już nie mogę się doczekać, a teraz pozwól, że pójdę spać.
Justin: A no tak jest noc przepraszam.
Ja: Nie masz za co. Dobranoc.
Justin: Dobranoc.
Poszłam dalej spać. Przebudziłam się około 11. Wstałam, ubrałam się, pomalowałam i zeszłam na śniadanie.
Ciocia: Dzień dobry!
Ja: Cześć ciociu. O której idziemy do Olivera?
Ciocia: Możesz iść szybciej ja muszę iść zapłacić rachunki i przyjdę do was wtedy.
Ja: Dobrze, mam mu coś zanieść?
Ciocia: Nie, nie musisz. Ładnie to tak rozmawiać przez telefon w środku nocy?
Ja: Haha, przepraszam ale Juss dzwonił.
Ciocia: Przylatuje?
Ja: Tak ma być dziś na wieczór więc nie będzie mnie na noc.
Ciocia: No dobrze. Przyjdźcie jutro na obiad. Oli jutro wychodzi ze szpitala więc zrobimy sobie rodzinny obiad i w poniedziałek polecicie do Los Angeles.
Ja: Potem urodziny Eveline.
Ciocia: Justin jedzie z Tobą do cioci?
Ja: Tak jedzie ze mną. Potem Oli wróci do domu, a my wylatujemy na wakacje.
Ciocia: We dwójkę?
Ja: Tak sami wylatujemy. Chcemy mieć trochę czasu dla siebie.
Ciocia: I bardzo dobrze, w końcu nie widzieliście się. On rok w trasie, a Ty szkoła. Teraz jesteś tu.
Ja: No właśnie. Dobra ciociu lecę po kurtkę i idę do Oliego. Pa
Ciocia: Pa. Do zobaczenia w szpitalu.
Wyszłam z domu i szłam w stronę szpitala. Słuchałam piosenki Justina "Nothing Like Us". Napisał do mnie.
Justin: Jeszcze kilka godzinek i będę u Ciebie myszko! ;*
Ja: Już się nie mogę doczekać skarbie. Słucham właśnie "Nothing Like Us" <3
Justin: Wiem, że lubisz tą piosenkę. Mam niespodziankę dla Ciebie! ;*
Ja: Jaką?
Justin: Jak Ci powiem to nie będzie niespodzianka Głuptasku ;*
Ja: Ugh...nie wytrzymam z ciekawości! ;*
Justin: Dasz radę. Dobra kotek muszę kończyć. Szykuję dużą niespodziankę dla mojej Księżniczki! <3
Ja: Mrr...już się nie mogę doczekać ;*
Justin: A musisz wracać na noc do domku?
Ja: Nie muszę ;*
Justin: I to mi się podoba...pa skarbie ;*
Doszłam do szpitala. Znalazłam salę Oliego i weszłam do niego.
Oli: Siema parówo!
Ja: Siema ruro! Justin dziś przylatuje!
Oli: Pogodziliście się?
Ja: Niezupełnie. Ale nie będzie mnie w domu na noc, a on coś szykuje dla mnie. Wiem, ze mnie kocha i postaram się wybaczyć.
Oli: No i tak trzymać dziecioczki moje.
Ja: Weź jaki Ty Pajac jesteś.
Weszła do nas pielęgniarka, a Oliver do mnie "Spadaj Ty młoda suczo!"
Pielęgniarka: Ładnie się odzywasz do dziewczyny.
Oliver: To moja siostra więc mogę. Ona dobrze wie, że ją kocham nad życie.
Pielęgniarka: W końcu Cię uratowała. Podłączę Ci nową kroplówkę.
Oliver: Dobrze.
Siedzieliśmy z Olim i ciągle gadaliśmy, śmieliśmy. W końcu przyszła Ciocia. Zadzwonił do mnie Juss. Wyszłam z sali żeby z nim pogadać.
Ja: No co jest?
Justin: Zaraz wylatuję skarbie. Czyli za dwie godzinki jestem u Ciebie.
Ja: Dobrze. To ja idę się przygotować papa.
Justin: Pa.
Wleciałam do sali i prawie się przewróciłam.
Oliver: Boże jaka ciamajda z Ciebie nie zabij się.
Ja: Ciociu mogę klucze od domu. Juss będzie za dwie godziny, a ja muszę ładnie wyglądać.
Ciocia: Masz!
Ja: Dziękuję.
Oliver: Nie szpachluj się za mocno żeby Ci ryjek nie odpadł.
Ja: Też Cię kocham brat.
Oliver: Chodź się przytul.
Ja: No już idę.
Podeszłam do niego i mnie przytulił.
Oliver: Idź tylko proszę Cię nie zabij się po schodach.
Ja: Postaram się. Będę dziś pisać, do jutra.
Oliver: Pa!
Wyszłam ze szpitala i poszłam na zakupy. Kupiłam Miętową sukienkę. Była dopasowana do tali i od tali puszczona na boki. Do tego czarna torebka i czarne platformy. Pobiegłam do domku. Przebrałam się. Była już 17:30 za pół godziny będzie Justin. Poszłam do łazienki. Zastanawiałam się jak zrobić włosy czy splątać w koka czy wyprostować. Zdecydowałam jednak na delikatne loki. Zrobiłam również delikatny makijaż. Poszłam do pokoju, aby zobaczyć czy dobrze wyglądam. Zeszłam na dół i wlałam sobie wody. Usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor. Jakoś po 18 usłyszałam dzwonek do drzwi. Wyłączyłam wszystko, poprawiłam sukienkę i otworzyłam. Przed drzwiami stał Justin z wielkim bukietem czerwonych róż. Wręczył mi kwiaty i mocno przytulił. Pocałował i wyszeptał "Kocham Cię". Włożyłam kwiaty do wazonu. Zabrałam torebkę i wyszliśmy z domu. Złapał mnie za rękę.
Ja: Gdzie idziemy?
Justin: Przekonasz się. Tęskniłem za Tobą.
Ja: Też tęskniłam. Justin?
Justin: Tak?
Ja: A co jeżeli któraś z Twoich fanek do nas podejdzie, albo cały tłum. Chcę Cię dziś mieć tylko dla siebie.
Justin: I będziesz mieć. Nie masz się o co martwić skarbie. Paparazzi mogą nas jedynie zobaczyć, ale to lepiej dla nas. Rozwieją się plotki o mnie i Selenie.
Ja: Nie przypominaj mi o tym.
Justin: Przepraszam naprawdę przepraszam. Kocham Cię jak Wariat no nie wiem jak mogłem zrobić coś tak głupiego. Przez to mogłem stracić kogoś najważniejszego w moim życiu, mój cały świat. Nawet nie wiesz jak cierpiałem jak mi nie odpisywałaś. Martwiłem się, ze to koniec. Mam najwspanialszą dziewczynę na świecie. Skromną, cudowną, piękną, i wiem że możesz mi wybaczyć. Nie wymagam nic od Ciebie, bo wiem że zraniłem i to bardzo ale postaraj się mi wybaczyć. Nie mówię, że masz od razu rzucać mi się na szyję czy iść ze mną do łóżka. Najmniejszy gest z Twojej strony już coś dla mnie znaczy. Kocham Cię moja mała Księżniczko!
Podeszłam bliżej do niego i mocno przytuliłam. On mnie również.
Ja: Wybaczam Ci...
Justin: Wiem, że już Ci to mówiłem ale kocham Cię bardzo mocno Aniołku.
Ja: Też Cię kocham.
Poszliśmy do Restauracji "Artus". Wypiliśmy lampkę wina i zjedliśmy kolację. Po kolacji wyszliśmy z Restauracji i poszliśmy się przejść. Około godziny 21:30 na mieście nie było nikogo. Poszliśmy koło fontanny. Lampy oświetlały ulicę. Justin podszedł do mnie od tyłu i objął mnie w tali.
Justin: Ale Ty jesteś śliczna skarbie!
Ja: Dziękuję mój przystojniaczku.
Juss zaczął po cichu śpiewać "Nothing Like Us". Gdy skończył śpiewać namiętnie pocałował mnie w usta. Czułam się przy nim bezpieczna i oczywiście kochana. Był dla mnie wszystkim. Złapał mnie za rękę i zaprowadził do limuzyny. Otworzył drzwi abym wsiadła. Objął mnie ręką i spojrzał mi głęboko w oczy. Rozpływałam się gdy tak na mnie patrzył. Był, jest i będzie dla mnie całym światem. Dojechaliśmy do hotelu. Wziął mnie na ręce i zaniósł do pokoju. Był bardzo romantyczny. W pokoju były dwa kieliszki, butelka czerwonego wina i płatki róż na łóżku. Juss otworzył butelkę i nalał wina.
Justin: Wybieraj kochanie gdzie pijemy przy stole, w wannie czy w łóżeczku?
Objęłam go wokół szyi.
Ja: Wszędzie po trochu Justinku. Zaczniemy od pokoju, potem przejdziemy do wanny, a na koniec do łóżeczka się położymy. Włączymy jakiś film i wypijemy resztę.
Justin: Oczywiście jak sobie życzysz. Brakowało mi Ciebie.
Ja: Mi Ciebie też.
Justin: A jaki film obejrzymy?
Ja: Zmierzch dziś leci więc może to?
Justin: Znakomity pomysł. Zaraz Cię tu pogryzę po szyjce i będę Twoim wampirkiem.
Ja: Oj Głuptasku. Ale dobrze gryź.
Biebs zaczął mnie całować po szyi. Trzymał mnie w talii. Poszliśmy nalać wody do wanny. Było pełno piany weszliśmy do niej. Justin znowu nalał wina. Mieliśmy już dość więc przestaliśmy pić. Wyszliśmy z wanny i poszliśmy do łóżka. Justin wyciągnął moją bieliznę.
Justin: Nie zostawiłaś czegoś u mnie?
Ja: Dawaj! Głupol jesteś.
Justin: Ubieraj mi się w to ślicznotko i idziemy na film. Wziął mnie znowu na ręce i położył do łóżka. Przykryliśmy się kołdrą, położyłam mu się na barku. Juss mnie ciągle całował. Po filmie objął mnie i namiętnie pocałował.
Justin: Kocham Cię Księżniczko!
Ja: Kocham Cię Księciu!
Justin: Idziemy spać?
Ja: Tak, dobranoc Skarbie.
Justin: Dobranoc Myszko.
Ja: Halo! Justin coś się stało?
Justin: Tak stało się.
Ja: No mów!
Justin: Tęsknię za Tobą myszko!
Ja: Przestraszyłam się Pajacu! Też tęsknię.
Justin: Wybaczysz mi? Przepraszam na prawdę.
Ja: Staram się ale ciężko mi z tym.
Justin: Kocham Cię wiesz?
Ja: Ja Ciebie też wiesz?
Justin: Wiem, że my się kochamy. Skarbie nie mam teraz koncertów więc przylecę do Ciebie jeżeli tylko chcesz.
Ja: Chcę!
Justin: Jeszcze dziś będę u Ciebie ale na wieczór. Wynajmę hotel i będę przy Tobie. Zrobię wszystko żeby to naprawić kocham Cię jak wariat i nie mogę bez Ciebie żyć kochanie!
Ja: Czekam na Ciebie kotek już nie mogę się doczekać, a teraz pozwól, że pójdę spać.
Justin: A no tak jest noc przepraszam.
Ja: Nie masz za co. Dobranoc.
Justin: Dobranoc.
Poszłam dalej spać. Przebudziłam się około 11. Wstałam, ubrałam się, pomalowałam i zeszłam na śniadanie.
Ciocia: Dzień dobry!
Ja: Cześć ciociu. O której idziemy do Olivera?
Ciocia: Możesz iść szybciej ja muszę iść zapłacić rachunki i przyjdę do was wtedy.
Ja: Dobrze, mam mu coś zanieść?
Ciocia: Nie, nie musisz. Ładnie to tak rozmawiać przez telefon w środku nocy?
Ja: Haha, przepraszam ale Juss dzwonił.
Ciocia: Przylatuje?
Ja: Tak ma być dziś na wieczór więc nie będzie mnie na noc.
Ciocia: No dobrze. Przyjdźcie jutro na obiad. Oli jutro wychodzi ze szpitala więc zrobimy sobie rodzinny obiad i w poniedziałek polecicie do Los Angeles.
Ja: Potem urodziny Eveline.
Ciocia: Justin jedzie z Tobą do cioci?
Ja: Tak jedzie ze mną. Potem Oli wróci do domu, a my wylatujemy na wakacje.
Ciocia: We dwójkę?
Ja: Tak sami wylatujemy. Chcemy mieć trochę czasu dla siebie.
Ciocia: I bardzo dobrze, w końcu nie widzieliście się. On rok w trasie, a Ty szkoła. Teraz jesteś tu.
Ja: No właśnie. Dobra ciociu lecę po kurtkę i idę do Oliego. Pa
Ciocia: Pa. Do zobaczenia w szpitalu.
Wyszłam z domu i szłam w stronę szpitala. Słuchałam piosenki Justina "Nothing Like Us". Napisał do mnie.
Justin: Jeszcze kilka godzinek i będę u Ciebie myszko! ;*
Ja: Już się nie mogę doczekać skarbie. Słucham właśnie "Nothing Like Us" <3
Justin: Wiem, że lubisz tą piosenkę. Mam niespodziankę dla Ciebie! ;*
Ja: Jaką?
Justin: Jak Ci powiem to nie będzie niespodzianka Głuptasku ;*
Ja: Ugh...nie wytrzymam z ciekawości! ;*
Justin: Dasz radę. Dobra kotek muszę kończyć. Szykuję dużą niespodziankę dla mojej Księżniczki! <3
Ja: Mrr...już się nie mogę doczekać ;*
Justin: A musisz wracać na noc do domku?
Ja: Nie muszę ;*
Justin: I to mi się podoba...pa skarbie ;*
Doszłam do szpitala. Znalazłam salę Oliego i weszłam do niego.
Oli: Siema parówo!
Ja: Siema ruro! Justin dziś przylatuje!
Oli: Pogodziliście się?
Ja: Niezupełnie. Ale nie będzie mnie w domu na noc, a on coś szykuje dla mnie. Wiem, ze mnie kocha i postaram się wybaczyć.
Oli: No i tak trzymać dziecioczki moje.
Ja: Weź jaki Ty Pajac jesteś.
Weszła do nas pielęgniarka, a Oliver do mnie "Spadaj Ty młoda suczo!"
Pielęgniarka: Ładnie się odzywasz do dziewczyny.
Oliver: To moja siostra więc mogę. Ona dobrze wie, że ją kocham nad życie.
Pielęgniarka: W końcu Cię uratowała. Podłączę Ci nową kroplówkę.
Oliver: Dobrze.
Siedzieliśmy z Olim i ciągle gadaliśmy, śmieliśmy. W końcu przyszła Ciocia. Zadzwonił do mnie Juss. Wyszłam z sali żeby z nim pogadać.
Ja: No co jest?
Justin: Zaraz wylatuję skarbie. Czyli za dwie godzinki jestem u Ciebie.
Ja: Dobrze. To ja idę się przygotować papa.
Justin: Pa.
Wleciałam do sali i prawie się przewróciłam.
Oliver: Boże jaka ciamajda z Ciebie nie zabij się.
Ja: Ciociu mogę klucze od domu. Juss będzie za dwie godziny, a ja muszę ładnie wyglądać.
Ciocia: Masz!
Ja: Dziękuję.
Oliver: Nie szpachluj się za mocno żeby Ci ryjek nie odpadł.
Ja: Też Cię kocham brat.
Oliver: Chodź się przytul.
Ja: No już idę.
Podeszłam do niego i mnie przytulił.
Oliver: Idź tylko proszę Cię nie zabij się po schodach.
Ja: Postaram się. Będę dziś pisać, do jutra.
Oliver: Pa!
Wyszłam ze szpitala i poszłam na zakupy. Kupiłam Miętową sukienkę. Była dopasowana do tali i od tali puszczona na boki. Do tego czarna torebka i czarne platformy. Pobiegłam do domku. Przebrałam się. Była już 17:30 za pół godziny będzie Justin. Poszłam do łazienki. Zastanawiałam się jak zrobić włosy czy splątać w koka czy wyprostować. Zdecydowałam jednak na delikatne loki. Zrobiłam również delikatny makijaż. Poszłam do pokoju, aby zobaczyć czy dobrze wyglądam. Zeszłam na dół i wlałam sobie wody. Usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor. Jakoś po 18 usłyszałam dzwonek do drzwi. Wyłączyłam wszystko, poprawiłam sukienkę i otworzyłam. Przed drzwiami stał Justin z wielkim bukietem czerwonych róż. Wręczył mi kwiaty i mocno przytulił. Pocałował i wyszeptał "Kocham Cię". Włożyłam kwiaty do wazonu. Zabrałam torebkę i wyszliśmy z domu. Złapał mnie za rękę.
Ja: Gdzie idziemy?
Justin: Przekonasz się. Tęskniłem za Tobą.
Ja: Też tęskniłam. Justin?
Justin: Tak?
Ja: A co jeżeli któraś z Twoich fanek do nas podejdzie, albo cały tłum. Chcę Cię dziś mieć tylko dla siebie.
Justin: I będziesz mieć. Nie masz się o co martwić skarbie. Paparazzi mogą nas jedynie zobaczyć, ale to lepiej dla nas. Rozwieją się plotki o mnie i Selenie.
Ja: Nie przypominaj mi o tym.
Justin: Przepraszam naprawdę przepraszam. Kocham Cię jak Wariat no nie wiem jak mogłem zrobić coś tak głupiego. Przez to mogłem stracić kogoś najważniejszego w moim życiu, mój cały świat. Nawet nie wiesz jak cierpiałem jak mi nie odpisywałaś. Martwiłem się, ze to koniec. Mam najwspanialszą dziewczynę na świecie. Skromną, cudowną, piękną, i wiem że możesz mi wybaczyć. Nie wymagam nic od Ciebie, bo wiem że zraniłem i to bardzo ale postaraj się mi wybaczyć. Nie mówię, że masz od razu rzucać mi się na szyję czy iść ze mną do łóżka. Najmniejszy gest z Twojej strony już coś dla mnie znaczy. Kocham Cię moja mała Księżniczko!
Podeszłam bliżej do niego i mocno przytuliłam. On mnie również.
Ja: Wybaczam Ci...
Justin: Wiem, że już Ci to mówiłem ale kocham Cię bardzo mocno Aniołku.
Ja: Też Cię kocham.
Poszliśmy do Restauracji "Artus". Wypiliśmy lampkę wina i zjedliśmy kolację. Po kolacji wyszliśmy z Restauracji i poszliśmy się przejść. Około godziny 21:30 na mieście nie było nikogo. Poszliśmy koło fontanny. Lampy oświetlały ulicę. Justin podszedł do mnie od tyłu i objął mnie w tali.
Justin: Ale Ty jesteś śliczna skarbie!
Ja: Dziękuję mój przystojniaczku.
Juss zaczął po cichu śpiewać "Nothing Like Us". Gdy skończył śpiewać namiętnie pocałował mnie w usta. Czułam się przy nim bezpieczna i oczywiście kochana. Był dla mnie wszystkim. Złapał mnie za rękę i zaprowadził do limuzyny. Otworzył drzwi abym wsiadła. Objął mnie ręką i spojrzał mi głęboko w oczy. Rozpływałam się gdy tak na mnie patrzył. Był, jest i będzie dla mnie całym światem. Dojechaliśmy do hotelu. Wziął mnie na ręce i zaniósł do pokoju. Był bardzo romantyczny. W pokoju były dwa kieliszki, butelka czerwonego wina i płatki róż na łóżku. Juss otworzył butelkę i nalał wina.
Justin: Wybieraj kochanie gdzie pijemy przy stole, w wannie czy w łóżeczku?
Objęłam go wokół szyi.
Ja: Wszędzie po trochu Justinku. Zaczniemy od pokoju, potem przejdziemy do wanny, a na koniec do łóżeczka się położymy. Włączymy jakiś film i wypijemy resztę.
Justin: Oczywiście jak sobie życzysz. Brakowało mi Ciebie.
Ja: Mi Ciebie też.
Justin: A jaki film obejrzymy?
Ja: Zmierzch dziś leci więc może to?
Justin: Znakomity pomysł. Zaraz Cię tu pogryzę po szyjce i będę Twoim wampirkiem.
Ja: Oj Głuptasku. Ale dobrze gryź.
Biebs zaczął mnie całować po szyi. Trzymał mnie w talii. Poszliśmy nalać wody do wanny. Było pełno piany weszliśmy do niej. Justin znowu nalał wina. Mieliśmy już dość więc przestaliśmy pić. Wyszliśmy z wanny i poszliśmy do łóżka. Justin wyciągnął moją bieliznę.
Justin: Nie zostawiłaś czegoś u mnie?
Ja: Dawaj! Głupol jesteś.
Justin: Ubieraj mi się w to ślicznotko i idziemy na film. Wziął mnie znowu na ręce i położył do łóżka. Przykryliśmy się kołdrą, położyłam mu się na barku. Juss mnie ciągle całował. Po filmie objął mnie i namiętnie pocałował.
Justin: Kocham Cię Księżniczko!
Ja: Kocham Cię Księciu!
Justin: Idziemy spać?
Ja: Tak, dobranoc Skarbie.
Justin: Dobranoc Myszko.
PS. Nic nie pisałam, bo miałam popsuty komputer ciągle się coś z nim dzieje i muszę kupić nowy. Wiem, że już przepraszam ciągle, ale nie chcę was stracić. Kocham was <3
piątek, 18 października 2013
Rozdział 110
Następnego dnia Justin obudził mnie o 6. Tylko poczułam wibracje pod poduszką.
Justin: Wstawaj mój Aniołku! Kocham Cię najbardziej na świecie! <3
Ja: Tylko się budzę, bo zimno i nie wstaję. Też Cię kocham ;* coś chcesz ode mnie prawda?
Justin: To prawda chcę coś ;p
Ja: A co by mój Misiu chciał?
Justin: Ciebie tu obok mnie, tak wiesz żeby się przytulić ;*
Ja: Oj słodziak...już niedługo i wracam ;* Zimno mi ;<
Justin: Przytulić?
Ja: Jeszcze pytasz?
Justin: Już lecę do łóżeczka mojej księżniczki ;*
Ja: No szybko! Rozgrzejesz mnie troszkę ;p
Justin: Zawsze!
Leżałam pod kołderką i pisałam z Jussem. Pisaliśmy bardzo długo, potem musiał iść na próbę. Wstałam i poszłam się wykąpać. Zrobiłam sobie gorącą kąpiel. Weszłam do wanny, miałam pełno piany. Postanowiłam zrobić zdjęcie moich nóg w pianie i wysłać Justinowi. Zrobiłam i od razu wysłała.
Justin: Moje śliczne nóżki! *.*
Ja: Haha Głupolek ;*
Justin: Na prawdę są śliczne! Coś jeszcze wyślesz?
Ja: A co byś chciał?
Justin: Ten mój cudowny brzuszek!
Ja: Dobrze zaraz zrobię zdjęcie ;*
Zrobiłam szybko zdjęcie i wysłałam mu.
Justin: Weź szybciej przyleć do mnie. Posmeram Cię po brzuszku i nóżkach <3
Ja: Tylko posmerasz?
Justin: No oczywiście, ze nie! Coś tam ten teges też będzie skarbie, nie martw się ;*
Ja: Zboczuch!
Justin: Twój Zboczuch ;*
Ja: Wiem, że mój. Nie ma innej opcji ;*
Weszłam na chwilę na fejsa w telefonie od razu rzuciło mi się w oczy zdjęcie Justina z Seleną i podpis u góry "Justin i Selena znowu razem. Widziani w klubie nocnym!". Od razu napisałam do Justina.
Ja: Co to ma znaczyć? Ja lecę szukać kuzyna, bo chciał się zabić, a Ty z Selenką się zabawiasz...Widać właśnie jak mnie kochasz.
Justin: Skarbie to nie tak jak myślisz.
Ja: To mi wytłumacz.
Justin: Byłem pijany i Selena była w tym samym klubie. Do niczego nie doszło tylko ją tam pocałowałem i przytulałem.
Ja: Mówiłeś, że nie pijesz. No i byłeś pijany więc nie wiesz czy do niczego nie doszło. Okłamałeś mnie i zdradziłeś.
Justin: Kochanie proszę Cię...do niczego nie doszło.
Ja: Nie obchodzi mnie to...Cześć!
Justin: Żadne cześć...daj mi wszystko wytłumaczyć.
Ja: To proszę bardzo tłumacz...albo lepiej tam daj zejść Selence z kolan, a potem napisz.
Justin: Proszę Cię.
Ja: Nie to ja Cię prosiła o coś przed wyjazdem? Prosiłam, a Ty obiecywałeś że już nigdy nic z nią Cię nie będzie łączyło...nie zależy Ci na mnie rozumiem.
Justin: Bardzo mi na Tobie zależy, Kocham Cię jak wariat. To było przelotne.
Ja: To chodź ja się pójdę napierdolić do klubu, zrobią mi zdjęcie z jakimś kolesiem. Co zrobisz?
Justin: Rozjebał bym go, że dotknął mojego Skarba.
Ja: No właśnie...więc pomyśl czasem...
Justin: Ja myślę...przepraszam...nie chcę Cię stracić...
Ja: To bardzo dziwnie się starasz, aby mnie nie stracić...
Justin: Przepraszam...
Nie odpisywałam mu. Pomalowałam się i ubrałam. Poszłam do Oliego do szpitala. Przytuliłam się do niego.
Oli: Coś się stało siostra?
Ja: Justin był na imprezie i zdradził mnie z Seleną.
Oli: Co?! Chyba żartujesz!
Ja: Nie, nie żartuję...tłumaczy się tym, że był pijany.
Oli: Musisz to przemyśleć. Ale całował ją czy coś więcej?
Ja: Przytulał i całował...
Oli: Siostra przemyśl to. Esa dostałaś.
Ja: Tak, to Justin.
Oli: Co napisał?
Ja: "Kochanie, proszę odpisz mi i daj mi wszystko wytłumaczyć..." odpisać mu?
Oli: Jeżeli chcesz.
Ja: No tłumacz.
Justin: Proszę Cię wybacz mi. Na prawdę żałuję. Będę mógł później zadzwonić do Ciebie?
Ja: Tak będziesz mógł. Gdybym Ci o tym nie napisała nie przyznałbyś się. To boli, bo jesteś osobą której najbardziej ufam...
Justin: I cały czas możesz mi ufać...Obiecuję nie będę chodził na imprezy.
Ja: Muszę to przemyśleć.
Justin: Dam Ci czas...
Ja: Może zróbmy sobie przerwę?
Justin: Nie chcę tego ale może to konieczne...Kocham Cię i będę czekać na Ciebie zawsze...jak wszystko przemyślisz odezwij się...też przemyślę.
Ja: Dobrze...
Oli: I co Ci napisał?
Ja: Że mam mu wybaczyć i zrobiliśmy sobie przerwę ehh...jeszcze dwa dni i wychodzisz ze szpitala!
Oli: Wiem.
Siedziałam u niego całe popołudnie. Wieczorem poszłam do domu. Położyłam telefon na stole. Zaczęłam oglądać film. Usłyszałam wibracje w telefonie.
Justin: Kocham Cię Aniołku...
Ja: Też Cię kocham...
Justin: Wybaczysz mi?
Ja: Myślałam nad tym trochę, ale daj mi jeszcze czas...możesz pisać ale trudno jest mi wybaczyć.
Justin: Rozumiem...żałuję tego co zrobiłem.
Ja: Oj Justin..
Justin: Jesteś moim skarbem, moim słoneczkiem na pochmurne dni, moją jedyną, potrzebuję Cię kochanie. Wybacz mi proszę. Kocham Cię najbardziej na świecie i wiem, że nasza miłość jest nieskończona...nie chcę Cię stracić Księżniczko moja najdroższa! <3
Ja: To takie kochane...wiem, że Ci zależy i mnie nie stracisz...
Justin: No ja myślę perełko...Idziemy spać?
Ja: Ja idę, a Ty sam czy z kimś?
Justin: Z Tobą ;*
Poszłam do łazienki zmyłam makijaż i ubrałam w piżamę. Położyłam się do łóżka pisała jeszcze chwilę z Jussem a potem zasnęłam.
Ja: To proszę bardzo tłumacz...albo lepiej tam daj zejść Selence z kolan, a potem napisz.
Justin: Proszę Cię.
Ja: Nie to ja Cię prosiła o coś przed wyjazdem? Prosiłam, a Ty obiecywałeś że już nigdy nic z nią Cię nie będzie łączyło...nie zależy Ci na mnie rozumiem.
Justin: Bardzo mi na Tobie zależy, Kocham Cię jak wariat. To było przelotne.
Ja: To chodź ja się pójdę napierdolić do klubu, zrobią mi zdjęcie z jakimś kolesiem. Co zrobisz?
Justin: Rozjebał bym go, że dotknął mojego Skarba.
Ja: No właśnie...więc pomyśl czasem...
Justin: Ja myślę...przepraszam...nie chcę Cię stracić...
Ja: To bardzo dziwnie się starasz, aby mnie nie stracić...
Justin: Przepraszam...
Nie odpisywałam mu. Pomalowałam się i ubrałam. Poszłam do Oliego do szpitala. Przytuliłam się do niego.
Oli: Coś się stało siostra?
Ja: Justin był na imprezie i zdradził mnie z Seleną.
Oli: Co?! Chyba żartujesz!
Ja: Nie, nie żartuję...tłumaczy się tym, że był pijany.
Oli: Musisz to przemyśleć. Ale całował ją czy coś więcej?
Ja: Przytulał i całował...
Oli: Siostra przemyśl to. Esa dostałaś.
Ja: Tak, to Justin.
Oli: Co napisał?
Ja: "Kochanie, proszę odpisz mi i daj mi wszystko wytłumaczyć..." odpisać mu?
Oli: Jeżeli chcesz.
Ja: No tłumacz.
Justin: Proszę Cię wybacz mi. Na prawdę żałuję. Będę mógł później zadzwonić do Ciebie?
Ja: Tak będziesz mógł. Gdybym Ci o tym nie napisała nie przyznałbyś się. To boli, bo jesteś osobą której najbardziej ufam...
Justin: I cały czas możesz mi ufać...Obiecuję nie będę chodził na imprezy.
Ja: Muszę to przemyśleć.
Justin: Dam Ci czas...
Ja: Może zróbmy sobie przerwę?
Justin: Nie chcę tego ale może to konieczne...Kocham Cię i będę czekać na Ciebie zawsze...jak wszystko przemyślisz odezwij się...też przemyślę.
Ja: Dobrze...
Oli: I co Ci napisał?
Ja: Że mam mu wybaczyć i zrobiliśmy sobie przerwę ehh...jeszcze dwa dni i wychodzisz ze szpitala!
Oli: Wiem.
Siedziałam u niego całe popołudnie. Wieczorem poszłam do domu. Położyłam telefon na stole. Zaczęłam oglądać film. Usłyszałam wibracje w telefonie.
Justin: Kocham Cię Aniołku...
Ja: Też Cię kocham...
Justin: Wybaczysz mi?
Ja: Myślałam nad tym trochę, ale daj mi jeszcze czas...możesz pisać ale trudno jest mi wybaczyć.
Justin: Rozumiem...żałuję tego co zrobiłem.
Ja: Oj Justin..
Justin: Jesteś moim skarbem, moim słoneczkiem na pochmurne dni, moją jedyną, potrzebuję Cię kochanie. Wybacz mi proszę. Kocham Cię najbardziej na świecie i wiem, że nasza miłość jest nieskończona...nie chcę Cię stracić Księżniczko moja najdroższa! <3
Ja: To takie kochane...wiem, że Ci zależy i mnie nie stracisz...
Justin: No ja myślę perełko...Idziemy spać?
Ja: Ja idę, a Ty sam czy z kimś?
Justin: Z Tobą ;*
Poszłam do łazienki zmyłam makijaż i ubrałam w piżamę. Położyłam się do łóżka pisała jeszcze chwilę z Jussem a potem zasnęłam.
środa, 9 października 2013
Zasady
1. Rozdziały będą dodawane prawie codziennie, mogą być poślizgi 2 czy 3 dni.
2. Jeżeli minie miesiąc nie piszcie pod rozdziałem, że już się zaczął nowy miesiąc i takie tam rozdział będzie do 10 dnia każdego miesiąca wstawiany.
3. Bardzo was kocham.
4. Przygotujcie się na nową porcję rozdziałów, bo jutro już będzie 110! <3
5. W weekendy postaram się pisać więcej rozdziałów. Będzie to zależało od tego czy nie będą miała dużo nauki na weekend.
6. Justin i Paulina przeżyją dużo przygód na Bahamach.
7. Jeszcze raz bardzo przepraszam za moją słabą obecność. Wiem, że wszyscy zrozumieli. Prosiłabym o komentarze pod tym postem. Chcę wiedzieć czy pasują wam zasady.
8. CIESZCIE SIĘ HEARTBREAKER I W PONIEDZIAŁEK ROLLERCOSTER. SŁYSZAŁAM PLOTECZKĘ, ŻE JUSTIN NAPISAŁ TĘ PIOSENKĘ O POLISH BELIEBERS! <3
9. W każdy poniedziałek będzie nowa piosenką Jussa. Tak na przypomnienie, bo jaram się tym bardzo i pokochałam poniedziałki <3 Do jutra kotki ;*
2. Jeżeli minie miesiąc nie piszcie pod rozdziałem, że już się zaczął nowy miesiąc i takie tam rozdział będzie do 10 dnia każdego miesiąca wstawiany.
3. Bardzo was kocham.
4. Przygotujcie się na nową porcję rozdziałów, bo jutro już będzie 110! <3
5. W weekendy postaram się pisać więcej rozdziałów. Będzie to zależało od tego czy nie będą miała dużo nauki na weekend.
6. Justin i Paulina przeżyją dużo przygód na Bahamach.
7. Jeszcze raz bardzo przepraszam za moją słabą obecność. Wiem, że wszyscy zrozumieli. Prosiłabym o komentarze pod tym postem. Chcę wiedzieć czy pasują wam zasady.
8. CIESZCIE SIĘ HEARTBREAKER I W PONIEDZIAŁEK ROLLERCOSTER. SŁYSZAŁAM PLOTECZKĘ, ŻE JUSTIN NAPISAŁ TĘ PIOSENKĘ O POLISH BELIEBERS! <3
9. W każdy poniedziałek będzie nowa piosenką Jussa. Tak na przypomnienie, bo jaram się tym bardzo i pokochałam poniedziałki <3 Do jutra kotki ;*
niedziela, 22 września 2013
Rozdział 109
Wróciłam z ciocią do domu. Poszłam się wykąpać i przebrać w piżamę. Położyłam się do łóżka i napisałam do Justina.
Ja: Przeszkadzam Ci?
Justin: Nie, nie przeszkadzasz ;>
Ja: Jesteś już na imprezie?
Justin: Tak już jestem, a Ty co robisz?
Ja: Leżę w łóżku. Tęskniłam dziś ;*
Justin: Też tęskniłem za moim aniołkiem <3
Ja: Jakieś dupeczki latają po klubie?
Justin: Nie wiem, ja mam moją dupeczkę i mi to wystarcza.
Ja: Chciałabym żebyś był tu ze mną ;/
Justin: Mam przylecieć?
Ja: Ty masz teraz trasę, znaczy od jutra. Więc nie pij za dużo ;p
Justin: Grzecznie przy wodzie siedzie. Nie masz się co martwić skarbie ;*
Ja: No dobrze, dobrze. W poniedziałek będę, z Olim przylecę. Pojedzie z nami do cioci. Potem wróci do domu, a my gdzieś pojedziemy na wakacje ;*
Justin: No jedziemy w tym roku, na Bahamy i do Barcelony ;D
Ja: Oj jak ja mam z Tobą dobrze ;*
Justin: Muszę Cię rozpieszczać moja księżniczko! ;*
Pisałam z nim prawie całą noc. W poniedziałek miał wyjść teledysk do "Lolly". Nie mogłam się doczekać. Obudziłam się o 10. Od razu poszłam do łazienki. Wykąpałam się, ubrała i pomalowałam. Ciocia dziś musiała iść do pracy. Wyszłam na miasto. Kupiłam Oliverowi jakieś owoce. Weszłam do naszego ulubionego sklepu. Kupiłam mu nową bluzę. Poszłam do szpitala. Oli już na mnie czekał.
Oliver: Cześć siostra.
Ja: Cześć brat!
Dałam mu buziaka w policzek i przytuliłam go. Dałam mu owoce.
Ja: Mam dla Ciebie mały prezencik!
Oliver: Jaki?
Dałam mu nową bluzę. Bardzo mu się podobała.
Oliver: Dziękuję, nie musiałaś! Jak stąd wyjdę to od razu zabieram Cię na zakupy.
Ja: Nie musisz.
Oliver: Muszę. Śliczna ta bluza.
Ja: Wiedziałam, ze Ci się spodoba. Będę miała co nosić!
Oliver: No oczywiście. Zapomniałem, że Ty chodzisz w moich bluzach.
Ja: Takie rzeczy zapominasz. Wiesz co.
Oliver: Przepraszam no! Jak tam Justin?
Ja: Dobrze. Dziś ma próby do koncertu.
Oliver: A kiedy wracasz do L.A?
Ja: W poniedziałek. Lecisz ze mną. Jedziemy do cioci na urodziny Eveline.
Oliver: To spoko. Odpocznę trochę od tych pojebów stąd.
Ja: Haha, zawsze tak gadasz. Głupol!
Siedziała u Oliego do 15. Później poszła do domu, a on na jakieś badania. Zrobiłam obiad dla mnie i dla cioci. Włączyłam telewizor i coś oglądałam. Odezwał się Juss.
Justin: Cześć skarbeczku! ;*
Ja: No hej kotek ;*
Justin: Mam chwilę przerwy więc mogę napisać. Strasznie tęsknie za Tobą! ;*
Ja: Też tęsknię. Długo masz jeszcze przerwę?
Justin: Jakieś 5 minut.
Ja: Ajć..musimy je jak najlepiej wykorzystać ;*
Justin: CO porabiasz?
Ja: Oglądam coś w telewizji i jem obiad.
Justin: Udław się! Haha, a jak z Olim?
Ja: Już dobrze, w sobotę wyjdzie ze szpitala ;D
Justin: No to dobrze ;p
Ja: Kupiłam mu dziś bluzę ;>
Justin: Podobała mu się?
Ja: Zawsze mu się podobają! ;p
Pisaliśmy przez te pięć minut. O 19 wróciła ciocia. Posiedziałyśmy trochę razem. O 23 szłyśmy spać.
Ps. Nie wiem czy czytacie komentarze, a więc powtórzę. Jak zacznie się październik będzie lepiej z rozdziałami. Musicie to zrozumieć. Nowa szkoła, nowe otoczenie, więcej nauki więc średnio mam czas na pisanie. Zawsze jak mam wolny czas napiszę. Od października to się poprawi. No przepraszam po raz tysięczny, ale no nie mam teraz dużo czasu. Mi też jest przykro tak jak wam. Oglądalność mi spada i to wszystko moja wina. Jestem zawiedziona moją słabą obecnością. Wybaczcie mi na prawdę. Jestem człowiekiem, a nie maszyną. Nie jestem zaprogramowana na pisanie bloga. Muszę mieć czas na naukę i wgl. Nie zapomniałam o was, a bloga kocham więc nie przestaję pisać. Kocham was bardzo moje kociaki <3
sobota, 14 września 2013
Rozdział 108
Justin nagle usłyszał we wiadomościach, że samolot lecący do Szwecji wybuchł.
Justin: Ryan nim właśnie leciała Paulina. Rozumiesz mój jedyny powód do życia właśnie zginął. Powiedź, że to nie prawda.
Ryan: Może ona leciała w innym. Na pewno żyje jestem pewien.
Justin: Spróbuję zadzwonić.
Juss zaczął do mnie dzwonić. Mój samolot musiał awaryjnie lądować. Pierwsze co zrobiłam to włączyłam telefon. Miałam pełno połączeń od Justina. Zadzwoniłam do niego.
Ja: Justin skarbie. Wylądowałam wszystko dobrze.
Justin: Całe szczęście, bardzo się martwiłem o ciebie skarbie.
Ja: Kotek ja kończę. Idę już do cioci. Pisz do mnie ciągle.
Justin: Dobrze będę pisał obiecuję! Kocham cię!
Ja: Ja ciebie też kocham!
Poszłam do cioci. Przywitałam się z nią i poszłyśmy do samochodu. Całą drogę rozmawiałyśmy o Olim.
Ja: I co ciociu znalazł się?
Ciocia: Nie jeszcze nie. Pójdę go dziś szukać.
Ja: Chyba wiem gdzie on może być. Martwię się o niego. Zawsze do was przyjeżdżałam to już na mnie czekał, a teraz ja czekam za nim. Tęsknię za nim bardzo!
Ciocia: Też za nim tęsknię. Mój synek. Nie wiem co mu odbiło. Wiesz coś może?
Ja: Podejrzewam, że zostawiła go dziewczyna z którą był już trochę długo i ją bardzo kochał.
Ciocia: Verona?
Ja: Tak, to przez nią to wszystko.
Ciocia: No rozstali się i ona wyjechała z jakimś chłopakiem. Nie wiedziałam, że ją tak bardzo kochał.
Ja: Dowiem się więcej jak go znajdę.
Dojechaliśmy do domu. Wzięłam walizki i weszłam do środka. Było tak pusto. Poszłam do góry do pokoju. Rzuciłam walizkę na łóżko. Pobiegłam do pokoju Olivera. Zamknęłam się w środku. Wzięłam jego zdjęcie do ręki i bluzę którą ode mnie dostał. Uklękłam na podłodze i zaczęłam płakać. Nie mogłam uwierzyć w to, że go nie ma. Wytarłam łzy i wybiegłam z pokoju. Wyszłam z domu i pobiegłam go szukać. Od razu poszłam na stary opuszczony zamek daleko za stacją kolejową. Weszłam do środka i zaczęłam go szukać. Znalazłam go na strychu. Leżała koło niego żyletka, pusta puszka po piwie i puste pudełko po tabletkach. Podbiegłam do niego. Całą rękę miał zakrwawioną. Wszystko było świeże więc musiał to zrobić nie dawno, Pierwsze co zadzwoniłam po pogotowie. Byłam roztrzęsiona. Położyłam jego głowę na moich kolanach. Krzyczałam do niego.
Ja: Oliver! Obudź się proszę! Nie rób mi tego! Błagam cię! Nie możesz umrzeć!
Próbowałam go ratować. Miałam ubraną jego bluzę. Zadzwoniłam do cioci i później do Justina. Nie mogłam się powstrzymać od płaczu. W końcu przyjechała karetka.
Ratownik: Proszę odsuń się. Bierzemy go na nosze!
Ja: Mogę jechać z wami proszę. Nie mogę go zostawić.
Ratownik: Kim jesteś?
Ja: Jego kuzynką! Proszę.
Ratownik: Dobra chodź do środka.
Jechaliśmy do szpitala. Trzymałam Olivera za rękę. Cały czas płakałam. Jeden z ratowników podał mi tabletkę na uspokojenie. Dojechaliśmy do szpitala. Od razu zawieźli go na płukanie żołądka i na szycie ręki. Stałam przed salą. Na miejsce dojechała ciocia.
Ciocia: Paulinko. Gdzie on był. Boże jak się cieszę, że go znalazłaś.
Ja: Ciociu nie wiadomo czy on będzie żył. Podciął żyły i wziął tabletki. To była próba samobójcza.
Ciocia: Musimy być dobrej myśli. Chodź się przytul dziecko. Już nie płacz. Będzie z nim wszystko dobrze.
Ja: Ale ja widziałam te jego rany. Te puste pudełko. To jest dla mnie szok!
Ciocia: Ja wiem.
Usiadłyśmy na krzesłach pod salą. Po kilku godzinach wyszedł do nas lekarz.
Ciocia: Przepraszam co z moim synem?
Lekarz: Udało nam się go uratować. Lecz jest bardzo słaby.
Ciocia: Czy możemy do niego wejść?
Lekarz: Tak ale po kolei i na chwilę. Miał dużo szczęścia, że udało mu się z tego wyjść. Taka próba samobójcza często kończy się śmiercią.
Ciocia: Paulina wejdź do niego pierwsza. On nie będzie chciał mi nic powiedzieć.
Ja: Ciociu. Nie ty wejdź do niego. To twoje dziecko czekałaś na niego tak długo.
Ciocia: Ja i tak do niego wejdę, a to twoja zasługa, że go znalazłaś. Nigdy bym nie wiedziała gdzie szukać. Uratowałaś go!
Ja: No dobrze.
Weszłam do Olivera na salę. Obrócił do mnie głowę. Podeszłam do niego i załapałam go za rękę. Pocałowałam go w policzek. Mocno ścisnęłam mu rękę.
Ja: Oliver! Tak za tobą tęskniłam. Tak się martwiłam.
Oliver: Przepraszam cię. Nie wiem co mi odbiło.Stracił bym rodzinę. Kocham was najbardziej.
Ja: Też cie kochamy. Nigdy więcej tego nie rób. To przez Veronę?
Oliver: Tak.
Ja: Dlaczego chciałeś się zabić?
Oliver: Kochałem ją jak nikogo innego. Ale ona mnie wykorzystywała. Ciągle chciała tylko chodzić na zakupy, a tak na prawdę była z kimś innym. Ja na prawdę ją kochałem.
Ja: Oliver ale to nie powód żeby się zabijać. Najważniejsze, że ci nic nie jest.
Łzy zaczęły spływać mi po policzku. Oliver wyciągnął rękę i je wytarł.
Oliver: Kocham cię siostra!
Ja: Kocham cię brat!
Oliver: Przytulisz mnie?
Ja: Pewnie.
Przytuliłam go mocno. Wytarł mi znowu łzy.
Oliver: Masz moją bluzę.
Ja: Tak. Jest twoja. Wiedziałam, że mi pomoże cię odnaleźć.
Oliver: To ty mnie znalazłaś?
Ja: Tak ja.
Oliver: Siostra kocham cię. Leciałam specjalnie z L.A. do Szwecji żeby mnie szukać.
Ja: Musiałam tak zrobić. Musiałam do ciebie przylecieć. Płakałam dniami i nocami za tobą.
Oliver: Dziękuję, że uratowałaś mi życie.
Ja: Nie dziękuj mi. Idę już niech mama do ciebie przyjdzie.
Oliver: Dobrze. Przyjdziesz jutro?
Ja: Oczywiście.
Do Oliego poszła ciocia, a ja zadzwoniłam do Biebsa.
Ja: Justin! Znalazłam Oliego. Jest w szpitalu po płukaniu żołądka i szyciu ręki. Uratowałam go! Nawet nie wiesz jak się cieszę.
Justin: Co?! Znalazłaś Oliego? Jeju skarbie to świetnie. Nawet nie wiesz jak się cieszę. Jak będziesz już miała wracać weź go ze sobą.
Ja: Dobrze wezmę.
Justin: Kotek mogę iść na imprezę z chłopakami?
Ja: Pewnie, że możesz. Tylko nie zapomnij wrócić do domu. Baw się dobrze.
Justin: Dziękuję. Kocham cie księżniczko!
Ja: Kocham cię Księciu! Kończę papa.
Justin: Pa
Ps. Przepraszam po raz 100 za moją nieobecność, ale nie mogłam wchodzić. Sprawy dziwnie się potoczyły. Nie możecie mi robić wyrzutów, że w lipcu dodałam tyle rozdziałów, a w sierpniu tyle. Przepraszam was. Poszłam teraz do nowej szkoły i jest mi ciężko wszystko ogarnąć. Wybaczcie mi. Poprawię się obiecuję <3
czwartek, 12 września 2013
Powiadomienie
Przepraszam, że nic nie dodaję. Obiecuję teraz dodawać częściej. Kocham tego bloga i jest moim życiem. Miałam popsuty komputer dlatego nic nie dodawałam. Wybaczcie mi proszę. Wiem, że was zaniedbałam i bardzo przepraszam. Obiecuję się poprawić. Jeszcze dziś wieczorem, albo jutro pojawi się nowy rozdział. Szykujcie się na nową porcję wrażeń. Wybaczcie mi! Bardzo was kocham <3
niedziela, 1 września 2013
Rozdział 107
Nadeszła środa. Musiałam się obudzić o 3. Juss oczywiście też. Ubrałam się. Poszłam do łazienki żeby się lekko pomalować. Za mna od razu wszedł Justin.
Justin: Co ty robisz, bez tego jesteś również piękna.
Ja: Dziękuję kochanie. Myślisz, że się znajdzie?
Justin: Jestem pewien. Żałuję, że nie mogę jechać.
Ja: Mam nadzieję, że mnie nie zdradzisz.
Justin: Nigdy cię nie zdradziłem.
Ja: A to w trasie z Seleną?
Justin: Nie spałem z nią. Przepraszałem cię tyle razy za to. Wybacz mi.
Ja: Już dawno wybaczyłam. Przecież cię kocham. Tylko nie chcę powtórki.
Justin: Obiecuję ci! Kocham cię księżniczko. Nie chcę żebyś jechała, ale wiem że musisz.
Ja: Cieszę się, że rozumiesz skarbie.
Justin: Będziesz mnie potrzebować pamiętaj, że będę od razu. Nie ważne co będę robił.
Ja: Teraz tyle koncertów będziesz miał.
Justin: Tak ale potem dużo wolnego. Do Eveline na urodzinki i gdzieś na wakacje. Gdzie w tym roku?
Ja: Bahamy? Kanary? Albo Barcelona!
Justin: Pojedziemy wszędzie.
Ja: Tylko skąd wezmę tyle kasy? Musze iść do pracy.
Justin: Zabiję cię za chwilę. Dobrze wiesz, że kupię ci nawet gwiazdkę z nieba kochanie. Co ty tak szalejesz. Jak będziemy małżeństwem też będziesz na wszystko zarabiała sama?
Ja: Tak!
Justin: Nie ty będzie wychowywać Biebera Juniora.
Ja: A na moje operacje plastyczne też będziesz wydawał kasę? Wątpię.
Justin: Jakie operacje? Czemu o niczym nie wiem? Na co operacje?
Ja: Na powiększenie ust.
Justin: Po co?
Ja: Będę ci się bardziej podobać z większymi ustami. Z takimi jak ma Selena.
Justin: Oj ty już nawymyślasz.
Ja: Wiem, że cały czas coś do niej czujesz. Chciałbyś żebym tak wyglądała. Porównując ją do mnie to ona wygląda jak Bogini.
Justin: Nie chcę żebyś wyglądała jak Selena. Kocham ciebie, nie Selenę. Nie pozwalam ci robić żadnych operacji. Jesteś piękna. Zrozum to w końcu!
Ja: Nie jestem. Selena jest śliczniejsza.
Justin: Niech ci będzie. Kris jest przystojniejszy ode mnie pewnie chciałabyś żebym wyglądał jak on. Żałuję, że ci nie wystarczam. Kris jest lepszy ode mnie.
Ja: Przestań! Nawet tak nie mów!
Justin: Kotek to działa w dwie strony.
Ja: Ugh...zawsze musisz wygrać.
Justin: I właśnie za to mnie kochasz!
Ja: No ja cię kocham ty kochasz Selenę.
Justin: Zabiję cię! Chodź tu!
Zaczął mnie gonić po całym domu. Gdy mnie złapał wziął na ręce i pocałował.
Justin: Kocham ciebie. Nie Selene. Kochanie zrozum jesteś jedyna. Ta najważniejsza, kocham cię i zrobiłbym dla ciebie wszystko. Oddałbym nawet życie!
Ja: Uuu....Tygrysek się rozkręca. Zawieziesz mnie na samolot?
Justin:; Pewnie, a to już?
Ja: No już musimy wyjeżdżać.
Justin: Najpiękniejsze chwile mojego życia.
Ja: Oj już nie przesadzaj. Jeszcze się zobaczymy.
Justin: Ja wiem ale martwię się o ciebie. Boję się, że coś się stanie, a ja nie będę mógł być przy tobie.
Ja: Bez obaw kotek. Będzie dobrze.
Justin: No dobrze. Chodź do samochodu.
Poszliśmy do samochodu. Juss wziął moje walizki. Zawiózł mnie na lotnisko. Już musiałam wsiadać do samolotu. Biebs złapał mnie za biodra. Przybliżył się i zaczął namiętnie całować. Miałam łzy w oczach. Nie chciałam go zostawiać. Weszłam do samolotu i zajęłam swoje miejsce. Spytałam pilota czy mogę używać telefonu i pisać sms. Pilot się zgodził więc napisałam do Justina.
Ja: Skarbie mogę używać telefonu! ;*
Justin: Nawet nie wiesz jak się cieszę. Są jakieś dupeczki koło ciebie?
Ja: Noo, i to jakie!
Justin: Yhym....to ci nie przeszkadzam ;<
Ja: Toć żartuję głupolu mój <3
Justin: Wiedziałem xd
Pisaliśmy tak przez godzinkę. Później pilot powiedział, że mamy wyłączyć telefony.
Ja: Kotek nie będę pisać, bo coś się z samolotem. Boję się!
Justin: Nie bój się skarbie. Wszystko będzie dobrze. Odezwij się jak wylądujesz.
Ja:: Dobrze. Justin Kocham cię! <3
Justin: Ja ciebie też. Nie bój się. <3
Zaczęła się jakaś awaria. Kazali nam zapiąć pasy i robić różne dziwne rzeczy. Bardzo się martwiłam. Nie mogłam się do nikogo przytulić. Do Justina w tym czasie przyszedł Ryan. Przyniósł im piwa.
Ryan: Stary co jest?
Justin: Paulina dziś poleciała do swojego kuzyna. Wiesz do Olivera. Mówiłem ci o nim.
Ryan: No mówiłeś, ale co z Paulina? Czemu taki zdenerwowany siedzisz?
Justin: No, bo ona leci sama, a coś się dzieje z samolotem. Boje się, że coś jej się stanie. Jeszcze dziś mi mówiła, ze będzie dobrze. Nie wybaczę sobie jeżeli coś jej się stanie.
Ryan: Justin będzie dobrze, Paulinie nic nie będzie.
Justin: Mam nadzieję, martwię się.
Ryan: Nie ma czym będzie dobrze. idziemy dziś do klubu?
Justin: Jak Paulina się odezwie to tak.
Ryan: No spoko. Jessie nie idzie tylko Ja, Ty, Lil za, i Alfredo.
Ps. Przepraszam, że nic nie dodaję ale teraz to nadrobię...po prostu miałam dziwną z kolegą. Teraz obiecuję nadrobię i jak mi się uda ,to jeszcze dziś będzie dokończenie rozdziału. Kocham was miśki, mam nadzieję że wybaczycie mi moją nieobecność <3
Justin: Co ty robisz, bez tego jesteś również piękna.
Ja: Dziękuję kochanie. Myślisz, że się znajdzie?
Justin: Jestem pewien. Żałuję, że nie mogę jechać.
Ja: Mam nadzieję, że mnie nie zdradzisz.
Justin: Nigdy cię nie zdradziłem.
Ja: A to w trasie z Seleną?
Justin: Nie spałem z nią. Przepraszałem cię tyle razy za to. Wybacz mi.
Ja: Już dawno wybaczyłam. Przecież cię kocham. Tylko nie chcę powtórki.
Justin: Obiecuję ci! Kocham cię księżniczko. Nie chcę żebyś jechała, ale wiem że musisz.
Ja: Cieszę się, że rozumiesz skarbie.
Justin: Będziesz mnie potrzebować pamiętaj, że będę od razu. Nie ważne co będę robił.
Ja: Teraz tyle koncertów będziesz miał.
Justin: Tak ale potem dużo wolnego. Do Eveline na urodzinki i gdzieś na wakacje. Gdzie w tym roku?
Ja: Bahamy? Kanary? Albo Barcelona!
Justin: Pojedziemy wszędzie.
Ja: Tylko skąd wezmę tyle kasy? Musze iść do pracy.
Justin: Zabiję cię za chwilę. Dobrze wiesz, że kupię ci nawet gwiazdkę z nieba kochanie. Co ty tak szalejesz. Jak będziemy małżeństwem też będziesz na wszystko zarabiała sama?
Ja: Tak!
Justin: Nie ty będzie wychowywać Biebera Juniora.
Ja: A na moje operacje plastyczne też będziesz wydawał kasę? Wątpię.
Justin: Jakie operacje? Czemu o niczym nie wiem? Na co operacje?
Ja: Na powiększenie ust.
Justin: Po co?
Ja: Będę ci się bardziej podobać z większymi ustami. Z takimi jak ma Selena.
Justin: Oj ty już nawymyślasz.
Ja: Wiem, że cały czas coś do niej czujesz. Chciałbyś żebym tak wyglądała. Porównując ją do mnie to ona wygląda jak Bogini.
Justin: Nie chcę żebyś wyglądała jak Selena. Kocham ciebie, nie Selenę. Nie pozwalam ci robić żadnych operacji. Jesteś piękna. Zrozum to w końcu!
Ja: Nie jestem. Selena jest śliczniejsza.
Justin: Niech ci będzie. Kris jest przystojniejszy ode mnie pewnie chciałabyś żebym wyglądał jak on. Żałuję, że ci nie wystarczam. Kris jest lepszy ode mnie.
Ja: Przestań! Nawet tak nie mów!
Justin: Kotek to działa w dwie strony.
Ja: Ugh...zawsze musisz wygrać.
Justin: I właśnie za to mnie kochasz!
Ja: No ja cię kocham ty kochasz Selenę.
Justin: Zabiję cię! Chodź tu!
Zaczął mnie gonić po całym domu. Gdy mnie złapał wziął na ręce i pocałował.
Justin: Kocham ciebie. Nie Selene. Kochanie zrozum jesteś jedyna. Ta najważniejsza, kocham cię i zrobiłbym dla ciebie wszystko. Oddałbym nawet życie!
Ja: Uuu....Tygrysek się rozkręca. Zawieziesz mnie na samolot?
Justin:; Pewnie, a to już?
Ja: No już musimy wyjeżdżać.
Justin: Najpiękniejsze chwile mojego życia.
Ja: Oj już nie przesadzaj. Jeszcze się zobaczymy.
Justin: Ja wiem ale martwię się o ciebie. Boję się, że coś się stanie, a ja nie będę mógł być przy tobie.
Ja: Bez obaw kotek. Będzie dobrze.
Justin: No dobrze. Chodź do samochodu.
Poszliśmy do samochodu. Juss wziął moje walizki. Zawiózł mnie na lotnisko. Już musiałam wsiadać do samolotu. Biebs złapał mnie za biodra. Przybliżył się i zaczął namiętnie całować. Miałam łzy w oczach. Nie chciałam go zostawiać. Weszłam do samolotu i zajęłam swoje miejsce. Spytałam pilota czy mogę używać telefonu i pisać sms. Pilot się zgodził więc napisałam do Justina.
Ja: Skarbie mogę używać telefonu! ;*
Justin: Nawet nie wiesz jak się cieszę. Są jakieś dupeczki koło ciebie?
Ja: Noo, i to jakie!
Justin: Yhym....to ci nie przeszkadzam ;<
Ja: Toć żartuję głupolu mój <3
Justin: Wiedziałem xd
Pisaliśmy tak przez godzinkę. Później pilot powiedział, że mamy wyłączyć telefony.
Ja: Kotek nie będę pisać, bo coś się z samolotem. Boję się!
Justin: Nie bój się skarbie. Wszystko będzie dobrze. Odezwij się jak wylądujesz.
Ja:: Dobrze. Justin Kocham cię! <3
Justin: Ja ciebie też. Nie bój się. <3
Zaczęła się jakaś awaria. Kazali nam zapiąć pasy i robić różne dziwne rzeczy. Bardzo się martwiłam. Nie mogłam się do nikogo przytulić. Do Justina w tym czasie przyszedł Ryan. Przyniósł im piwa.
Ryan: Stary co jest?
Justin: Paulina dziś poleciała do swojego kuzyna. Wiesz do Olivera. Mówiłem ci o nim.
Ryan: No mówiłeś, ale co z Paulina? Czemu taki zdenerwowany siedzisz?
Justin: No, bo ona leci sama, a coś się dzieje z samolotem. Boje się, że coś jej się stanie. Jeszcze dziś mi mówiła, ze będzie dobrze. Nie wybaczę sobie jeżeli coś jej się stanie.
Ryan: Justin będzie dobrze, Paulinie nic nie będzie.
Justin: Mam nadzieję, martwię się.
Ryan: Nie ma czym będzie dobrze. idziemy dziś do klubu?
Justin: Jak Paulina się odezwie to tak.
Ryan: No spoko. Jessie nie idzie tylko Ja, Ty, Lil za, i Alfredo.
Ps. Przepraszam, że nic nie dodaję ale teraz to nadrobię...po prostu miałam dziwną z kolegą. Teraz obiecuję nadrobię i jak mi się uda ,to jeszcze dziś będzie dokończenie rozdziału. Kocham was miśki, mam nadzieję że wybaczycie mi moją nieobecność <3
niedziela, 18 sierpnia 2013
Rozdział 106
Obudziliśmy się o 9. Od rana Justin robił się romantyczny. Leżeliśmy obok siebie. Justin usiadł na łóżko i nagle nachylił się do mnie. Pocałował mnie w usta. Złapałam go za szyję i pociągnęłam za rękę położył mi się na brzuchu. Bawiłam się jego włosami. Juss ciągle mnie rozśmieszał. Wstaliśmy. Biebes wziął mnie na ręce i zszedł po schodach. Zrobiłam nam śniadanie. Szybko zjedliśmy. Poszłam na górę się ogarnąć. Juss poszedł od razu za mną. Pojechaliśmy do miasta. Ja poszłam do kosmetyczki, a Justin gdzieś pojechał. Wyszłam od kosmetyczki i następny kierunek fryzjer. Fryzjerka upięła mi włosy w pięknego koka. Byłam nim zachwycona. Poleciałam szybko do galerii kupić Justinowi fioletowy krawat.
Ja: Kotuś gdzie jesteś, bo ja już jestem gotowa. Przyjedziesz po mnie?
Justin: Tak już jadę czekaj na mnie kochanie.
Rozłączył się. Nie czekałam 10 minut Juss już był. Pojechaliśmy do domu. Była już godzina 15. Na 17 mamy być już na miejscu. Przebrałam się w sukienkę i buty. Justin ubrał garnitur. Zawiązałam mu krawat.
Justin: Jaka piękna jesteś!
Ja: A ty jaki przystojny, rozpływam się. Biorę buty na przebranie.
Justin: Dobrze, ale czekaj najpierw niespodzianka.
Ja: Jaka.
Nagle Justin wyciąga pudełko zza siebie. Otwiera je i wyciąga z niego piękną tiarę. Założył mi ją na głowę.
Ja: Oszalałeś? Musiała kosztować majątek.
Justin: Dla ciebie zrobię wszystko księżniczko. Jesteś piękna i tylko moja.
Ja: A ty przystojny i tylko mój.
Poszliśmy do samochodu. Pojechaliśmy po Pattie i dzieciaki.
Pattie: Paulina wyjdź z samochodu, chcę zobaczyć sukienkę.
Ja: Już wychodzę.
Pattie: Ojejku, jaka śliczna sukienka. A co ty tam masz na głowie?
Ja: Justin kupił koronę, nie wiem po co.
Justin: Dlatego, że jesteś moją księżniczką i będziesz miała koronę.
Ja: Kocham cię!
Justin: Ja ciebie bardziej.
Pattie: Widzę, że nawet na szpilkach jesteś mniejsza od Justina.
Ja: Tak niestety.
Justin: Jakie niestety, właśnie dobrze muszę być większy.
Pattie: Dobrze szybko, bo się spóźnimy.
Ja: A gdzie moje słodziaki?
Zaczęłam wołać Jazzy i Jaxona. Przyszli i przywitali się ze mną i Justinem. Wzięłam Jazona na ręce, a Juss wziął Jazzy. Włożyliśmy ich w foteliki. Pattie usiadła koło nich. Justin prowadził, a ja siedziałam na miejscu pasażera. Dojechaliśmy na miejsce około godziny 16.30. Pojechaliśmy pod dom Pana młodego. Panna młoda była u siebie w domu. Jechali osobnymi limuzynami. Znowu musieliśmy jechać samochodem. Dojechaliśmy do kościoła. Pan młody czekał już przyszłą małżonkę. Znaleźliśmy wolne miejsce. Ceremonia się zaczęła. Panna młoda weszła do kościoła. Szła już w stronę ołtarza ze swoim ojcem. Juss przechylił się do mnie i szepnął do ucha.
Justin: Też tak będziesz szła. Ja będę czekał przed ołtarzem i będę czekał aż odpowiesz tak.
Ja: Kochany jesteś.
Ceremonia dobiegła końca. Para młoda pocałowała się. Wszyscy zaczęli wychodzić z kościoła. Wszyscy jechali za parą młodą na miejsce wesela. Pan młody wziął swą żonę na ręce i wprowadził na salę. Justin trzymał mnie za rękę. Pattie szła z tyłu z dzieciakami. Nagle do Jussa podeszła jakaś dziewczyna.
Ashley: Cześć Justin, długo cię nie widziałam. Wyprzystojniałeś słodziaku.
Justin: Ymm.....Cześć.
Ashley: Stęskniłam się za tobą. Musisz mi dać swój numer to się kiedyś umówimy.
Ja: Justin numeru obcym nie daje.
Ashley: Pyskatą masz kuzyneczkę nie powiem, że nie. Ja obca nie jestem i się nie wtrącaj.
Ja: Weź może odczep się od niego co? Myślisz na prawdę, że ze mną wygrasz. Troszeczkę się niunia mylisz, a więc znikaj zanim będzie z tobą źle
Justin: Spokojnie kotku.
Pierwszy taniec Para młoda odtańczyła samotnie na parkiecie. Mijały tak godziny. Wybiła 24. Zaczęły się odczepiny. Pan młody ustał w środku i rzucił krawatem. Krawat złapał Justin. Panna młoda rzuciła welon. Chciałam go złapać. Niestety wyszło tak, że złapała go Ashley. Justin wziął ją na ręce. Ashley widziała, że patrzę się na nich więc namiętnie pocałowała Justina w usta. Stałam jak w murowana. Justin tylko patrzył kiedy wybuchnę. Spojrzałam tylko na niego i wyszłam na zewnątrz. Juss odstawił Ashley i pobiegł za mną.
Justin: Kochanie, prosze cię tylko nie płacz. Ja jej nie całowałem jestem cały twój.
Ja: Wiem kochanie. Tylko dziwnie się czułam.
Justin: Ja wiem, ten pocałunek jeszcze Oli.
Ja: Kocham cię wiesz!
Justin: Ja ciebie bardziej.
Wziął mnie jak Pan młody Pannę Młodą i wprowadził na salę. Puścili wolny kawałek. Przytuliłam Justina i zaczęliśmy tańczyć. Wesele skończyło się około 5 nad ranem. Odwieźliśmy Pattie i dzieciaki. Pojechaliśmy do mnie. Szybko się rozebraliśmy. Rzuciliśmy się na łóżko i momentalnie zasnęliśmy.
Ja: Kotuś gdzie jesteś, bo ja już jestem gotowa. Przyjedziesz po mnie?
Justin: Tak już jadę czekaj na mnie kochanie.
Rozłączył się. Nie czekałam 10 minut Juss już był. Pojechaliśmy do domu. Była już godzina 15. Na 17 mamy być już na miejscu. Przebrałam się w sukienkę i buty. Justin ubrał garnitur. Zawiązałam mu krawat.
Justin: Jaka piękna jesteś!
Ja: A ty jaki przystojny, rozpływam się. Biorę buty na przebranie.
Justin: Dobrze, ale czekaj najpierw niespodzianka.
Ja: Jaka.
Nagle Justin wyciąga pudełko zza siebie. Otwiera je i wyciąga z niego piękną tiarę. Założył mi ją na głowę.
Ja: Oszalałeś? Musiała kosztować majątek.
Justin: Dla ciebie zrobię wszystko księżniczko. Jesteś piękna i tylko moja.
Ja: A ty przystojny i tylko mój.
Poszliśmy do samochodu. Pojechaliśmy po Pattie i dzieciaki.
Pattie: Paulina wyjdź z samochodu, chcę zobaczyć sukienkę.
Ja: Już wychodzę.
Pattie: Ojejku, jaka śliczna sukienka. A co ty tam masz na głowie?
Ja: Justin kupił koronę, nie wiem po co.
Justin: Dlatego, że jesteś moją księżniczką i będziesz miała koronę.
Ja: Kocham cię!
Justin: Ja ciebie bardziej.
Pattie: Widzę, że nawet na szpilkach jesteś mniejsza od Justina.
Ja: Tak niestety.
Justin: Jakie niestety, właśnie dobrze muszę być większy.
Pattie: Dobrze szybko, bo się spóźnimy.
Ja: A gdzie moje słodziaki?
Zaczęłam wołać Jazzy i Jaxona. Przyszli i przywitali się ze mną i Justinem. Wzięłam Jazona na ręce, a Juss wziął Jazzy. Włożyliśmy ich w foteliki. Pattie usiadła koło nich. Justin prowadził, a ja siedziałam na miejscu pasażera. Dojechaliśmy na miejsce około godziny 16.30. Pojechaliśmy pod dom Pana młodego. Panna młoda była u siebie w domu. Jechali osobnymi limuzynami. Znowu musieliśmy jechać samochodem. Dojechaliśmy do kościoła. Pan młody czekał już przyszłą małżonkę. Znaleźliśmy wolne miejsce. Ceremonia się zaczęła. Panna młoda weszła do kościoła. Szła już w stronę ołtarza ze swoim ojcem. Juss przechylił się do mnie i szepnął do ucha.
Justin: Też tak będziesz szła. Ja będę czekał przed ołtarzem i będę czekał aż odpowiesz tak.
Ja: Kochany jesteś.
Ceremonia dobiegła końca. Para młoda pocałowała się. Wszyscy zaczęli wychodzić z kościoła. Wszyscy jechali za parą młodą na miejsce wesela. Pan młody wziął swą żonę na ręce i wprowadził na salę. Justin trzymał mnie za rękę. Pattie szła z tyłu z dzieciakami. Nagle do Jussa podeszła jakaś dziewczyna.
Ashley: Cześć Justin, długo cię nie widziałam. Wyprzystojniałeś słodziaku.
Justin: Ymm.....Cześć.
Ashley: Stęskniłam się za tobą. Musisz mi dać swój numer to się kiedyś umówimy.
Ja: Justin numeru obcym nie daje.
Ashley: Pyskatą masz kuzyneczkę nie powiem, że nie. Ja obca nie jestem i się nie wtrącaj.
Ja: Weź może odczep się od niego co? Myślisz na prawdę, że ze mną wygrasz. Troszeczkę się niunia mylisz, a więc znikaj zanim będzie z tobą źle
Justin: Spokojnie kotku.
Pierwszy taniec Para młoda odtańczyła samotnie na parkiecie. Mijały tak godziny. Wybiła 24. Zaczęły się odczepiny. Pan młody ustał w środku i rzucił krawatem. Krawat złapał Justin. Panna młoda rzuciła welon. Chciałam go złapać. Niestety wyszło tak, że złapała go Ashley. Justin wziął ją na ręce. Ashley widziała, że patrzę się na nich więc namiętnie pocałowała Justina w usta. Stałam jak w murowana. Justin tylko patrzył kiedy wybuchnę. Spojrzałam tylko na niego i wyszłam na zewnątrz. Juss odstawił Ashley i pobiegł za mną.
Justin: Kochanie, prosze cię tylko nie płacz. Ja jej nie całowałem jestem cały twój.
Ja: Wiem kochanie. Tylko dziwnie się czułam.
Justin: Ja wiem, ten pocałunek jeszcze Oli.
Ja: Kocham cię wiesz!
Justin: Ja ciebie bardziej.
Wziął mnie jak Pan młody Pannę Młodą i wprowadził na salę. Puścili wolny kawałek. Przytuliłam Justina i zaczęliśmy tańczyć. Wesele skończyło się około 5 nad ranem. Odwieźliśmy Pattie i dzieciaki. Pojechaliśmy do mnie. Szybko się rozebraliśmy. Rzuciliśmy się na łóżko i momentalnie zasnęliśmy.
środa, 14 sierpnia 2013
Rozdział 105
Dojechaliśmy z Jussem do mnie. Bieber wziął moje walizki i zaniósł do pokoju. Ja poszłam do kuchni po tabletki. Strasznie mnie bolała głowa. Justin zszedł na dół. Podszedł do mnie i mocno przytulił. Wiedział, że bardzo cierpiałam. Próbowałam się fałszywie uśmiechnąć lecz to na nic, smutek sam wychodził ze mnie.
Justin: Kotuś nie musisz się uśmiechać. Wiem, że ci źle. Nie martw się, będzie dobrze jutro na wesele,a w środę już jedziesz do niego.
Ja: Wiem, chcę żeby się znalazł. On jest tak samo głupi jak ja. Chciał się pewnie zabić.
Justin: Ale się nie zabił. Wie, że ma ciebie, ma rodzinę ma nas. Pamiętaj, on nie jest głupi. Jest mądry jak ty moja mała księżniczka. Nie smuć się proszę.
Ja: Postaram się. Pójdę się przebrać i pójdziemy się przejść?
Justin: Oczywiście, dla ciebie wszystko.
Poszłam się szybko przebrać i lekko pomalować. Poszliśmy do parku. Usiedliśmy na ławce. Justin objął mnie ręką. Gdy już chcieliśmy wracać zaczął padać deszcz. Chciałam przyspieszyć kroku. Justin złapał mnie za rękę. Objął od tyłu i zaczął śpiewać " Nothing like us". Czułam się bezpiecznie w jego ramionach. Wsłuchiwałam się w śpiew ukochanego i deszcz który uderzał o chodnik. Po piosence Justin pocałował mnie w usta. Staliśmy jeszcze tak przez chwilkę. Potem złapał mnie za rękę i pobiegliśmy do domu. Od razu poszliśmy się przebrać w suche ciuchy. Zeszliśmy na dół do salonu. Rozłożyliśmy kanapę i przykryliśmy się kocem. Wtuliłam się w Justina. On delikatnie położył rękę na moich plecach. Zrobiliśmy herbatę i włączyliśmy " Tylko ciebie chcę". Coraz mocniej przytulałam się do Jussa. Obejrzeliśmy cały film.
Ja: Piękny film prawda. Nie mogę się doczekać kolejnej części.
Justin: Prawda piękny film. Teraz co obejrzymy?
Ja: Zaraz ma lecieć Harry Potter.
Justin: No to oglądamy Harry'ego czarownico.
Ja: Ja nie umiem czarować.
Justin: Jak nie zaczarowałaś mnie teraz kocham tylko ciebie.
Ja: Idę po następną tabletkę.
Justin: Która to już dziś? Czwarta? Piąta?
Ja:Trzecia.
Justin: Już ostatnia, weźmiesz jeszcze jedną i się pogniewamy. Wiem, że się martwisz ale nie chcę cię odwozić na płukanie żołądka jak mi zasłabniesz.
Ja: Nie mam zamiaru jechać na płukanie żołądka. Mogłoby to oznaczać, że chciałam się zabić. Mam po co żyć. Bynajmniej na razie.
Justin: Jakie na razie? Na zawsze będziesz żyć dla mnie kochanie, nie myśl inaczej.
Ja: Nie myślę inaczej. Jesteś mój na zawsze.
Justin: A ty moja na zawsze. Tylko moja. Chciałbym mieć kiedyś dwie kobiety w łóżku. Jedna będzie mi mówiła" Dzień dobry kochanie", a druga " kocham cię tato".
Ja: Jestem ciekawa kto ci spełni to marzenie.
Justin: Oczywiście, że ty. Tylko najpierw synuś. Pierwszy musi być synuś żeby bronił mojej małej córuni. No i potem jeszcze jeden synuś.
Ja: A potem będę wyglądać jak słoń.
Justin: Nawet jako słonia będę cię kochać.
Ja: Oj głupolu! Dzieci będą śliczne za tatusiem.
Justin: I za mamusią. Musiałbym tylko wtedy zrezygnować z kariery.
Ja: Z niczego byś nie rezygnował. Kochająca żona, trójka dzieci będą czekać na ciebie zawsze.
Justin: Kocham cię wiesz?
Ja: Wiem, wiem ja ciebie też.
Zaczęłam go całować po szyi. Wiedziałam, że to lubi. Zabrałam mu na chwilę telefon. Weszłam na TT i napisałam do Olivera " Oli daj jakiś znak życia, proszę martwimy się o ciebie! #Oliverback" Justin też do niego napisał. Zaczął się Harry. Juss poszedł zrobić popcorn i oglądaliśmy. Oby dwoje bardzo lubimy ten film. Skończył się około 24. Zrobiliśmy sobie razem zdjęcie jak jesteśmy przytuleni. Justin wstawił je na Instagrama. Odłożył telefon i pocałował mnie w czoło. Mocniej się w niego wtuliłam. Było nam bardzo ciepło. Czułam się kochana przez niego. Nigdy nie czułam tak silnego przywiązania do drugiej osoby. Nikogo tak bardzo nie kochałam. Juss był moim autorytetem. Podniosłam głowę i skradłam mu buziaka.
Justin: Tylko jeden?
Ja: Jak na razie jeden.
Justin: Zaraz spać idziemy co? Trzeba się wyspać.
Ja: A no jutro do fryzjera i do kosmetyczki muszę iść. No i tobie muszę kupić fioletowy krawat.
Justin: No koniecznie fioletowy. Do sukienki będzie pasował.
Ja: Nie wiedziałam, że masz takie pojecie o modzie.
Justin: Ty nie zapominaj, że ja modny jestem, haha.
Ja: Tylko wiesz, na weselu musisz mieć podciągnięte spodnie.
Justin: Wiem, wiem. Nie martw się kilka dni wytrzymam.
Ja: W środę do Oliego lecę.
Justin: Długo u niego będziesz?
Ja: Jak polecę w środę to nie wiem poniedziałek wracam. Na następny piątek do mojej cioci jedziemy więc wiesz masz trochę wolnego ode mnie.
Justin: Najgorsze dni w moim życiu.
Ja: No, a codziennie nowe zdjęcia na Instagrama.
Justin: A ty piękna co byś chciała na urodzinki? Bo już nie długo 17 kończysz.
Ja: Nic nie potrzebuję. Najważniejsze abyś przy mnie był.
Justin: Zawsze będę.
Poszliśmy do góry. Wzięłam prysznic i ubrałam koszulkę i krótkie spodenki. Poszłam do łóżka. Czekałam na Jussa. Wrócił w samych bokserkach. Położył się koło mnie. Przyciągnął do siebie i zaczął przytulać. Około 2 zasnęłam w jego ramionach.
Justin: Kotuś nie musisz się uśmiechać. Wiem, że ci źle. Nie martw się, będzie dobrze jutro na wesele,a w środę już jedziesz do niego.
Ja: Wiem, chcę żeby się znalazł. On jest tak samo głupi jak ja. Chciał się pewnie zabić.
Justin: Ale się nie zabił. Wie, że ma ciebie, ma rodzinę ma nas. Pamiętaj, on nie jest głupi. Jest mądry jak ty moja mała księżniczka. Nie smuć się proszę.
Ja: Postaram się. Pójdę się przebrać i pójdziemy się przejść?
Justin: Oczywiście, dla ciebie wszystko.
Poszłam się szybko przebrać i lekko pomalować. Poszliśmy do parku. Usiedliśmy na ławce. Justin objął mnie ręką. Gdy już chcieliśmy wracać zaczął padać deszcz. Chciałam przyspieszyć kroku. Justin złapał mnie za rękę. Objął od tyłu i zaczął śpiewać " Nothing like us". Czułam się bezpiecznie w jego ramionach. Wsłuchiwałam się w śpiew ukochanego i deszcz który uderzał o chodnik. Po piosence Justin pocałował mnie w usta. Staliśmy jeszcze tak przez chwilkę. Potem złapał mnie za rękę i pobiegliśmy do domu. Od razu poszliśmy się przebrać w suche ciuchy. Zeszliśmy na dół do salonu. Rozłożyliśmy kanapę i przykryliśmy się kocem. Wtuliłam się w Justina. On delikatnie położył rękę na moich plecach. Zrobiliśmy herbatę i włączyliśmy " Tylko ciebie chcę". Coraz mocniej przytulałam się do Jussa. Obejrzeliśmy cały film.
Ja: Piękny film prawda. Nie mogę się doczekać kolejnej części.
Justin: Prawda piękny film. Teraz co obejrzymy?
Ja: Zaraz ma lecieć Harry Potter.
Justin: No to oglądamy Harry'ego czarownico.
Ja: Ja nie umiem czarować.
Justin: Jak nie zaczarowałaś mnie teraz kocham tylko ciebie.
Ja: Idę po następną tabletkę.
Justin: Która to już dziś? Czwarta? Piąta?
Ja:Trzecia.
Justin: Już ostatnia, weźmiesz jeszcze jedną i się pogniewamy. Wiem, że się martwisz ale nie chcę cię odwozić na płukanie żołądka jak mi zasłabniesz.
Ja: Nie mam zamiaru jechać na płukanie żołądka. Mogłoby to oznaczać, że chciałam się zabić. Mam po co żyć. Bynajmniej na razie.
Justin: Jakie na razie? Na zawsze będziesz żyć dla mnie kochanie, nie myśl inaczej.
Ja: Nie myślę inaczej. Jesteś mój na zawsze.
Justin: A ty moja na zawsze. Tylko moja. Chciałbym mieć kiedyś dwie kobiety w łóżku. Jedna będzie mi mówiła" Dzień dobry kochanie", a druga " kocham cię tato".
Ja: Jestem ciekawa kto ci spełni to marzenie.
Justin: Oczywiście, że ty. Tylko najpierw synuś. Pierwszy musi być synuś żeby bronił mojej małej córuni. No i potem jeszcze jeden synuś.
Ja: A potem będę wyglądać jak słoń.
Justin: Nawet jako słonia będę cię kochać.
Ja: Oj głupolu! Dzieci będą śliczne za tatusiem.
Justin: I za mamusią. Musiałbym tylko wtedy zrezygnować z kariery.
Ja: Z niczego byś nie rezygnował. Kochająca żona, trójka dzieci będą czekać na ciebie zawsze.
Justin: Kocham cię wiesz?
Ja: Wiem, wiem ja ciebie też.
Zaczęłam go całować po szyi. Wiedziałam, że to lubi. Zabrałam mu na chwilę telefon. Weszłam na TT i napisałam do Olivera " Oli daj jakiś znak życia, proszę martwimy się o ciebie! #Oliverback" Justin też do niego napisał. Zaczął się Harry. Juss poszedł zrobić popcorn i oglądaliśmy. Oby dwoje bardzo lubimy ten film. Skończył się około 24. Zrobiliśmy sobie razem zdjęcie jak jesteśmy przytuleni. Justin wstawił je na Instagrama. Odłożył telefon i pocałował mnie w czoło. Mocniej się w niego wtuliłam. Było nam bardzo ciepło. Czułam się kochana przez niego. Nigdy nie czułam tak silnego przywiązania do drugiej osoby. Nikogo tak bardzo nie kochałam. Juss był moim autorytetem. Podniosłam głowę i skradłam mu buziaka.
Justin: Tylko jeden?
Ja: Jak na razie jeden.
Justin: Zaraz spać idziemy co? Trzeba się wyspać.
Ja: A no jutro do fryzjera i do kosmetyczki muszę iść. No i tobie muszę kupić fioletowy krawat.
Justin: No koniecznie fioletowy. Do sukienki będzie pasował.
Ja: Nie wiedziałam, że masz takie pojecie o modzie.
Justin: Ty nie zapominaj, że ja modny jestem, haha.
Ja: Tylko wiesz, na weselu musisz mieć podciągnięte spodnie.
Justin: Wiem, wiem. Nie martw się kilka dni wytrzymam.
Ja: W środę do Oliego lecę.
Justin: Długo u niego będziesz?
Ja: Jak polecę w środę to nie wiem poniedziałek wracam. Na następny piątek do mojej cioci jedziemy więc wiesz masz trochę wolnego ode mnie.
Justin: Najgorsze dni w moim życiu.
Ja: No, a codziennie nowe zdjęcia na Instagrama.
Justin: A ty piękna co byś chciała na urodzinki? Bo już nie długo 17 kończysz.
Ja: Nic nie potrzebuję. Najważniejsze abyś przy mnie był.
Justin: Zawsze będę.
Poszliśmy do góry. Wzięłam prysznic i ubrałam koszulkę i krótkie spodenki. Poszłam do łóżka. Czekałam na Jussa. Wrócił w samych bokserkach. Położył się koło mnie. Przyciągnął do siebie i zaczął przytulać. Około 2 zasnęłam w jego ramionach.
czwartek, 8 sierpnia 2013
Rozdział 104
Obudziłam się o 9. Justin jeszcze spał, a więc postanowiłam iść zrobić śniadanie i potem go obudzić. Ubrałam się i zeszłam na dół. Zrobiłam nam jajecznicę i kanapki. Posprzątałam w domu. Z ogródka wyniosłam wszystkie butelki po piwach i wódce. Wybiła 11. Nie słyszałam jak Justin schodził z góry. Gdy myłam podłogi podszedł i objął mnie od tyłu. Pocałował mnie w policzek. Poszliśmy zjeść śniadanie. Nagle zadzwoniła do mnie ciocia.
Ja: Cześć ciociu.
Ciocia: Cześć Paulinko. Proszę cię musisz mi pomóc. Nie wiem co się dzieje z Oliverem. Od kilku dni nie wychodził z pokoju. Wczoraj wyszedł gdzieś bez słowa.
Ja: Jak to. O mój boże co się z nim dzieje. Ja w środę jestem u was. Jak wróci to proszę ciociu zadzwoń.
Ciocia: Dobrze, dziękuję że mi pomożesz.
Ja: To jest mój brat muszę pomóc. Nie wybaczę sobie jeżeli coś mu się stanie.
Ciocia: Dobrze to pa.
Ja: Pa, i już nie płacz ciociu będzie dobrze.
Ciocia się rozłączyła. Zaczęłam płakać. Justin złapał mnie za rękę.
Justin: Co się stało?
Ja: Oliver! Coś mu odbiło. Zapewne laska za którą latał dość długo dała mu kosza. Nie wybaczę sobie jak mu się coś stanie.
Justin: Nie martw się skarbie. Wszystko będzie dobrze.
Ja: A jak nie będzie dobrze?
Justin: Będzie. Pamiętaj trzeba wierzyć.
Zebrałam wszystkie naczynia i zaniosłam do zlewu. Zaczęłam myć naczynia. Zamyśliłam się i upuściłam talerz. Gdy zbierałam pęknięte kawałki, przecięłam sobie rękę.
Justin: Kotek zostaw to. Ja pomyję już naczynia. Idź się usiąść zrobię nam herbatę i pooglądamy coś co?
Ja: Dobrze, jak chcesz.
Poszłam do łazienki zrobić opatrunek na rękę. Usiadłam się do salonu. Byłam załamana. Próbowałam się dodzwonić do Oliego, lecz to wszystko na nic. Przyszedł Justin z herbatą. Odłożył kubki na ławę i mocno mnie przytulił.
Justin: Kotek będzie dobrze, wiem że ty i Oli jesteście sobie bardzo bliscy. Zachowujecie się jak rodzeństwo. Nie wiem jak ty się czujesz ale pewnie sam bym się załamał jeżeli Jazzy czy Jaxonowi by się coś stało. Gdyby ciebie ktoś skrzywdził zamordowałbym. Nie myśl już o tym i po prostu uwierz w to, że wszystko będzie dobrze.
Ja: Ale ja nie potrafię.
Justin: Ty potrafisz wszystko.
Ja: Ale nie potrafię o tym nie myśleć. Jak ja leżałam w szpitalu Oli od razu był u mnie. Nie wyobrażam sobie teraz życia bez tej mojej kochanej małpy.
Justin: Nie martw się. Będzie dobrze jak zawsze. Oli się znajdzie.
Ja: Coraz bardziej zaczynam w to wierzyć.
Justin: No widzisz. Będzie dobrze. Nie płacz już.
Ja: Cieszę się, że cię mam. Gdybym teraz była sama nie wiem co bym zrobiła na pewno żyletka i jazda na pogotowie karetką.
Justin: I już nigdy nie będziesz sama. Zawsze będę przy tobie. Po to jestem twoim chłopakiem żebyś miała we mnie oparcie.
Ja: A ja po to jestem twoją dziewczyną, abyś ty miał oparcie.
Justin: To jak pijemy herbatkę i idziemy spać, czy oglądamy jakiś film?
Ja: Jakiś film możemy obejrzeć.
Justin: Oczywiście.
Włączyliśmy film. O 16 wróciła Pattie. Dzieciaki pobiegły szybko się przywitać. Justin przytulił się do mamy i pocałował ją w policzek.
Justin: Mamo, przepraszam ale dziś śpię u księżniczki. Nie mam innego wyboru, mój skarb jest załamany.
Pattie: A co się stało Paulina?
Ja: Mój brat chce zrobić najgorsze głupstwo. Znaczy nie wiem czy chce ale tak myślę.
Pattie: Co chce zrobić.
Ja: On chce się zabić, dziewczyna mu chyba dała kosza. Uciekł z domu. Strasznie się o niego martwię.
W tym momencie zaczęłam płakać. Justin od razu pocałował mnie w policzek i przyciągnął do siebie. Przytulił mocno i mówił, że wszystko będzie dobrze. Wzięłam od niego wszystkie ciuchy i sukienkę. Poszliśmy do samochodu i pojechaliśmy do mnie.
Ja: Cześć ciociu.
Ciocia: Cześć Paulinko. Proszę cię musisz mi pomóc. Nie wiem co się dzieje z Oliverem. Od kilku dni nie wychodził z pokoju. Wczoraj wyszedł gdzieś bez słowa.
Ja: Jak to. O mój boże co się z nim dzieje. Ja w środę jestem u was. Jak wróci to proszę ciociu zadzwoń.
Ciocia: Dobrze, dziękuję że mi pomożesz.
Ja: To jest mój brat muszę pomóc. Nie wybaczę sobie jeżeli coś mu się stanie.
Ciocia: Dobrze to pa.
Ja: Pa, i już nie płacz ciociu będzie dobrze.
Ciocia się rozłączyła. Zaczęłam płakać. Justin złapał mnie za rękę.
Justin: Co się stało?
Ja: Oliver! Coś mu odbiło. Zapewne laska za którą latał dość długo dała mu kosza. Nie wybaczę sobie jak mu się coś stanie.
Justin: Nie martw się skarbie. Wszystko będzie dobrze.
Ja: A jak nie będzie dobrze?
Justin: Będzie. Pamiętaj trzeba wierzyć.
Zebrałam wszystkie naczynia i zaniosłam do zlewu. Zaczęłam myć naczynia. Zamyśliłam się i upuściłam talerz. Gdy zbierałam pęknięte kawałki, przecięłam sobie rękę.
Justin: Kotek zostaw to. Ja pomyję już naczynia. Idź się usiąść zrobię nam herbatę i pooglądamy coś co?
Ja: Dobrze, jak chcesz.
Poszłam do łazienki zrobić opatrunek na rękę. Usiadłam się do salonu. Byłam załamana. Próbowałam się dodzwonić do Oliego, lecz to wszystko na nic. Przyszedł Justin z herbatą. Odłożył kubki na ławę i mocno mnie przytulił.
Justin: Kotek będzie dobrze, wiem że ty i Oli jesteście sobie bardzo bliscy. Zachowujecie się jak rodzeństwo. Nie wiem jak ty się czujesz ale pewnie sam bym się załamał jeżeli Jazzy czy Jaxonowi by się coś stało. Gdyby ciebie ktoś skrzywdził zamordowałbym. Nie myśl już o tym i po prostu uwierz w to, że wszystko będzie dobrze.
Ja: Ale ja nie potrafię.
Justin: Ty potrafisz wszystko.
Ja: Ale nie potrafię o tym nie myśleć. Jak ja leżałam w szpitalu Oli od razu był u mnie. Nie wyobrażam sobie teraz życia bez tej mojej kochanej małpy.
Justin: Nie martw się. Będzie dobrze jak zawsze. Oli się znajdzie.
Ja: Coraz bardziej zaczynam w to wierzyć.
Justin: No widzisz. Będzie dobrze. Nie płacz już.
Ja: Cieszę się, że cię mam. Gdybym teraz była sama nie wiem co bym zrobiła na pewno żyletka i jazda na pogotowie karetką.
Justin: I już nigdy nie będziesz sama. Zawsze będę przy tobie. Po to jestem twoim chłopakiem żebyś miała we mnie oparcie.
Ja: A ja po to jestem twoją dziewczyną, abyś ty miał oparcie.
Justin: To jak pijemy herbatkę i idziemy spać, czy oglądamy jakiś film?
Ja: Jakiś film możemy obejrzeć.
Justin: Oczywiście.
Włączyliśmy film. O 16 wróciła Pattie. Dzieciaki pobiegły szybko się przywitać. Justin przytulił się do mamy i pocałował ją w policzek.
Justin: Mamo, przepraszam ale dziś śpię u księżniczki. Nie mam innego wyboru, mój skarb jest załamany.
Pattie: A co się stało Paulina?
Ja: Mój brat chce zrobić najgorsze głupstwo. Znaczy nie wiem czy chce ale tak myślę.
Pattie: Co chce zrobić.
Ja: On chce się zabić, dziewczyna mu chyba dała kosza. Uciekł z domu. Strasznie się o niego martwię.
W tym momencie zaczęłam płakać. Justin od razu pocałował mnie w policzek i przyciągnął do siebie. Przytulił mocno i mówił, że wszystko będzie dobrze. Wzięłam od niego wszystkie ciuchy i sukienkę. Poszliśmy do samochodu i pojechaliśmy do mnie.
środa, 7 sierpnia 2013
Rozdział 103
Od razu po wejściu do domu zanieśliśmy zakupy do kuchni. Juss włożył alko do lodówki, a ja zaczęłam przygotowywać jedzenie. Jazzy i Jaxon siedzieli na kanapie i oglądali bajki. Jaxon cały czas się uśmiechał.
Justin: No młody znalazłeś sobie dziewczynę.
Jaxon: Tak znalazłeś, a co? Zazdrościsz?
Justin: Ja mam moją księżniczkę. Nie mam czego zazdrościć.
Ja: Jeszcze tylko Jazzy trzeba znaleźć chłopaka.
Justin: Nie, nigdy ona jest moja. Co nie Jazzy?
Jazzy: Taaak!
Juss poszedł otworzyć drzwi. Wszyscy poszli usiąść do salonu. Jessie pomogła mi zanieść jedzenie do salonu.
Ja: Kochanie zajmij się wszystkim ja idę maluchy wykąpać i położę je spać.
Justin: Dobrze.
Ja: Idziecie się pożegnać ze wszystkimi.
Poszli się ze wszystkimi pożegnać. Na koniec podeszli do Justina. Przytulili go i pocałowali w policzek.
Maluchy: Dobranoc Justin. Kochamy cię!
Justin: Dobranoc dzieciaczki też was kocham.
Wzięłam dzieciaki na górę. Najpierw wykąpałam Jaxona. Wzięłam jego piżamkę i ręcznik. Nalałam wody do wanny. Rozebrał się i wszedł do wody. Dałam mu jakieś zabawki aby czymś się zajął. Zrobił sobie brodę z piany. Rozbawił mnie do łez. Musiałam mu zrobić zdjęcie. Wytarłam i ubrałam go w piżamę. Poszedł do pokoju. Wylałam wodę i wlałam nową dla Jazzy. Mała weszła do wanny i zaczęła się myć. Wyszła z wanny. Wytarłam ją i ubrałam w piżamę. Poszłam z nią do pokoju.
Jaxon: Przeczytasz nam bajkę jak zawsze czy musisz iść do nich?
Ja: Przeczytam, ale jaką?
Jaxon: Królewnę Śnieżkę.
Ja: Dobrze.
Wzięłam książkę i zaczęłam czytać. W połowie książki zasnęli. Pocałowałam ich w czoło i zeszłam na dół.
Jessie: Wreszcie! Siadaj. Ryan daj jej piwo.
Justin: Powoli.
Jessie: Dziś też kąpiemy się w basenie niee?
Ja: No musowo. Chyba że nie dojdziemy do niego, haha.
Justin: Zasnęli?
Ja: Tak zasnęli. Moje aniołki.
Justin: Lil Paulina. Paulina Lil
Lilza: Toć wiem niee. Nie muszę się z nią witać zaraz chlapniemy kielicha coo?
Ja: Jak Justin pozwoli to pewnie.
Justin: Jednego, bo jutro będziesz mi zdychać. Dzisiejszej nocy masz być użyteczna, haha.
Ja: Zawsze jestem użyteczna.
Alfredo: Boże co za gorąc.
Ja: To przenosimy imprezę na ogródek.
Przenieśliśmy wszystko na ogródek. My z Jessie piłyśmy piwa. Gdy już piwa się skończyły zabrałyśmy się za Malibu. Zaczęłyśmy tańczyć. Później wskoczyłyśmy do wody. Cała się rozmazałam. Nagle usłyszałam płacz Jaxona.
Justin: Gdzie idziesz?
Ja: Jaxon płacze.
Wleciałam szybko na górę. Od razu przeszła mi faza. Zaczęłam się bać o małego. Szybko do niego podbiegłam.
Ja: Co się stało skarbie?
Jaxon: Szedłem do toalety i jak wracałem przeciąłem sobie nogę o szafkę.
Ja: Pokaż nogę.
Miał lekkie przetarcie ale żeby dalej nie płakał zakleiłam mu plasterkiem. Wzięłam go na ręce i zaniosłam do łóżka. Pocałowałam w czoło i okryłam kołderką. Poszłam na ogródek do Justina.
Justin: Co się stało?
Ja: Starł sobie kolano jak wracał z kibla.
Justin: Nic więcej?
Ja: Nie.
Ryan: Jak matka już się zachowujesz. Justin weź się o bachorka postaraj.
Justin: Za wcześnie. Bez zaręczyn, bez ślubu.
Ja: No właśnie jeszcze dwa latka poczekamy.
Alfredo: I bez seksu!
Justin: Weź nie przesadzaj co.
Alfredo: Haha, jutro Pattie wraca więc nie będzie spania.
Ja: A no właśnie, muszę wrócić do siebie.
Justin: To ja do ciebie przyjdę.
Ja: No, no
Justin: A poniedziałek ślub!
Ja: Muszę sukienkę zabrać od ciebie.
Jessie: Wy ślub bierzecie?
Ja: Weź już nie pij jo. Toć nie my.
Siedzieliśmy do 2 potem wszyscy poszli do domów. Zaczęliśmy sprzątać. Gdy myłam naczynia poczułam dotyk Jussa na moich biodrach. Odwróciłam się do niego. Pocałował mnie w usta i pomógł mi myć naczynia. Gdy skończyliśmy myć wziął mnie na ręce i posadził na blacie kuchennym. Zaczął całować po szyi. Złapał mnie za rękę i prowadził do sypialni. Rzucił na łóżko. Położył się koło mnie. Ściągnęłam z niego koszulkę. Pocałowałam go w brzuch. Zaczął mnie rozbierać. Uprawialiśmy dość długi i dziki seks. O 4 zaczęliśmy gadać. Położyłam mu głowę na klacie. On bawił się moją bransoletką z jego imieniem.
Justin: I pomyśleć, że moglibyśmy nie być razem.
Ja: No niestety.
Justin: Nie dam ci odejść nigdy.
Ja: Ja tobie też nie. Za bardzo cię kocham. Jesteś tylko mój.
Justin: Też cię kocham. Jesteś tylko moja.
Ja: Jestem ciekawa ile jeszcze ze mną wytrzymasz. Z Seleną wytrzymałeś 2 lata.
Justin: A z tobą całe życie.
Ja: Niby czemu?
Justin: Bo jesteś moją drugą połówką. Tą prawdziwą najprawdziwszą, którą szukałem całe życie.
Ja: Też cię szukałam całe życie. Myślałam, że nie możliwością jest to, że taki wspaniały brunet o brązowych oczach, metrze 75 i imieniu Justin Bieber może mnie pokochać
Justin: Never Say Never! Moja kochana księżniczka.
Ja: Idziemy spać piękny?
Justin: Oczywiście księżniczko moja. Daj jeszcze buziaczka na lepszy sen.
Dałam mu buziaka. Leżałam mu cały czas na klacie. Objął mnie jedną ręką i tak zasnęliśmy.
Ps. Już wróciłam więc rozdziały będą codziennie. Powiedźcie co sądzicie po pierwszym rozdziale po powrocie do Polski. Jestem wypoczęta i pełna pomysłów. Jak wam się podoba rozdzialik skarby? <3
Justin: No młody znalazłeś sobie dziewczynę.
Jaxon: Tak znalazłeś, a co? Zazdrościsz?
Justin: Ja mam moją księżniczkę. Nie mam czego zazdrościć.
Ja: Jeszcze tylko Jazzy trzeba znaleźć chłopaka.
Justin: Nie, nigdy ona jest moja. Co nie Jazzy?
Jazzy: Taaak!
Juss poszedł otworzyć drzwi. Wszyscy poszli usiąść do salonu. Jessie pomogła mi zanieść jedzenie do salonu.
Ja: Kochanie zajmij się wszystkim ja idę maluchy wykąpać i położę je spać.
Justin: Dobrze.
Ja: Idziecie się pożegnać ze wszystkimi.
Poszli się ze wszystkimi pożegnać. Na koniec podeszli do Justina. Przytulili go i pocałowali w policzek.
Maluchy: Dobranoc Justin. Kochamy cię!
Justin: Dobranoc dzieciaczki też was kocham.
Wzięłam dzieciaki na górę. Najpierw wykąpałam Jaxona. Wzięłam jego piżamkę i ręcznik. Nalałam wody do wanny. Rozebrał się i wszedł do wody. Dałam mu jakieś zabawki aby czymś się zajął. Zrobił sobie brodę z piany. Rozbawił mnie do łez. Musiałam mu zrobić zdjęcie. Wytarłam i ubrałam go w piżamę. Poszedł do pokoju. Wylałam wodę i wlałam nową dla Jazzy. Mała weszła do wanny i zaczęła się myć. Wyszła z wanny. Wytarłam ją i ubrałam w piżamę. Poszłam z nią do pokoju.
Jaxon: Przeczytasz nam bajkę jak zawsze czy musisz iść do nich?
Ja: Przeczytam, ale jaką?
Jaxon: Królewnę Śnieżkę.
Ja: Dobrze.
Wzięłam książkę i zaczęłam czytać. W połowie książki zasnęli. Pocałowałam ich w czoło i zeszłam na dół.
Jessie: Wreszcie! Siadaj. Ryan daj jej piwo.
Justin: Powoli.
Jessie: Dziś też kąpiemy się w basenie niee?
Ja: No musowo. Chyba że nie dojdziemy do niego, haha.
Justin: Zasnęli?
Ja: Tak zasnęli. Moje aniołki.
Justin: Lil Paulina. Paulina Lil
Lilza: Toć wiem niee. Nie muszę się z nią witać zaraz chlapniemy kielicha coo?
Ja: Jak Justin pozwoli to pewnie.
Justin: Jednego, bo jutro będziesz mi zdychać. Dzisiejszej nocy masz być użyteczna, haha.
Ja: Zawsze jestem użyteczna.
Alfredo: Boże co za gorąc.
Ja: To przenosimy imprezę na ogródek.
Przenieśliśmy wszystko na ogródek. My z Jessie piłyśmy piwa. Gdy już piwa się skończyły zabrałyśmy się za Malibu. Zaczęłyśmy tańczyć. Później wskoczyłyśmy do wody. Cała się rozmazałam. Nagle usłyszałam płacz Jaxona.
Justin: Gdzie idziesz?
Ja: Jaxon płacze.
Wleciałam szybko na górę. Od razu przeszła mi faza. Zaczęłam się bać o małego. Szybko do niego podbiegłam.
Ja: Co się stało skarbie?
Jaxon: Szedłem do toalety i jak wracałem przeciąłem sobie nogę o szafkę.
Ja: Pokaż nogę.
Miał lekkie przetarcie ale żeby dalej nie płakał zakleiłam mu plasterkiem. Wzięłam go na ręce i zaniosłam do łóżka. Pocałowałam w czoło i okryłam kołderką. Poszłam na ogródek do Justina.
Justin: Co się stało?
Ja: Starł sobie kolano jak wracał z kibla.
Justin: Nic więcej?
Ja: Nie.
Ryan: Jak matka już się zachowujesz. Justin weź się o bachorka postaraj.
Justin: Za wcześnie. Bez zaręczyn, bez ślubu.
Ja: No właśnie jeszcze dwa latka poczekamy.
Alfredo: I bez seksu!
Justin: Weź nie przesadzaj co.
Alfredo: Haha, jutro Pattie wraca więc nie będzie spania.
Ja: A no właśnie, muszę wrócić do siebie.
Justin: To ja do ciebie przyjdę.
Ja: No, no
Justin: A poniedziałek ślub!
Ja: Muszę sukienkę zabrać od ciebie.
Jessie: Wy ślub bierzecie?
Ja: Weź już nie pij jo. Toć nie my.
Siedzieliśmy do 2 potem wszyscy poszli do domów. Zaczęliśmy sprzątać. Gdy myłam naczynia poczułam dotyk Jussa na moich biodrach. Odwróciłam się do niego. Pocałował mnie w usta i pomógł mi myć naczynia. Gdy skończyliśmy myć wziął mnie na ręce i posadził na blacie kuchennym. Zaczął całować po szyi. Złapał mnie za rękę i prowadził do sypialni. Rzucił na łóżko. Położył się koło mnie. Ściągnęłam z niego koszulkę. Pocałowałam go w brzuch. Zaczął mnie rozbierać. Uprawialiśmy dość długi i dziki seks. O 4 zaczęliśmy gadać. Położyłam mu głowę na klacie. On bawił się moją bransoletką z jego imieniem.
Justin: I pomyśleć, że moglibyśmy nie być razem.
Ja: No niestety.
Justin: Nie dam ci odejść nigdy.
Ja: Ja tobie też nie. Za bardzo cię kocham. Jesteś tylko mój.
Justin: Też cię kocham. Jesteś tylko moja.
Ja: Jestem ciekawa ile jeszcze ze mną wytrzymasz. Z Seleną wytrzymałeś 2 lata.
Justin: A z tobą całe życie.
Ja: Niby czemu?
Justin: Bo jesteś moją drugą połówką. Tą prawdziwą najprawdziwszą, którą szukałem całe życie.
Ja: Też cię szukałam całe życie. Myślałam, że nie możliwością jest to, że taki wspaniały brunet o brązowych oczach, metrze 75 i imieniu Justin Bieber może mnie pokochać
Justin: Never Say Never! Moja kochana księżniczka.
Ja: Idziemy spać piękny?
Justin: Oczywiście księżniczko moja. Daj jeszcze buziaczka na lepszy sen.
Dałam mu buziaka. Leżałam mu cały czas na klacie. Objął mnie jedną ręką i tak zasnęliśmy.
Ps. Już wróciłam więc rozdziały będą codziennie. Powiedźcie co sądzicie po pierwszym rozdziale po powrocie do Polski. Jestem wypoczęta i pełna pomysłów. Jak wam się podoba rozdzialik skarby? <3
wtorek, 23 lipca 2013
Rozdział 102
Wstałam o 10. Ku mojemu zdziwieniu Justina nie było już w łóżku. Zeszłam na dół, aby go poszukać. Znalazłam go w kuchni, robił śniadanie dla nas i maluchów.
Justin: O! Już wstałaś skarbie.
Ja: Tak, już tak. Dziś idziesz do Fallon'a?
Justin: Tak, zostaniesz z małymi?
Ja: Oczywiście, że zostanę z moimi ziomeczkami.
Justin: To mi się podoba. Proszę śniadanko dla księżniczki.
Ja: Ale ty rozpieszczasz!
Justin: Ciebie muszę. W poniedziałek na wesele!
Ja: A no! Muszę iść dziś kupić sukienkę!
Justin: To na co ty jeszcze czekasz? Jedziemy!
Zjedliśmy śniadanie i pojechaliśmy do miasta. Weszliśmy do centrum handlowego. Przechodziliśmy obok sklepu z ubrankami dla dzieci. Na wystawie była koszulka dla chłopca z Supermen'em i dla dziewczynki z Batman'em.
Ja: Justin! Proszę chodźmy tam!
Justin: No dobra, które koszulki ci się podobają?
Ja: Ta z Supermen'em i Batman'em! Proszę kup maluchom.
Justin: No już idź po koszulki i kupujemy.
Wzięłam i poszłam do kasy. Wyszliśmy ze sklepu i szukaliśmy sukienki. Weszliśmy do New Yorker'a. Znalazłam fioletową sukienkę. Od razu mi się spodobała. Była wąska w tali i puszczona szerzej w biodrach. Poszłam ją przymierzyć.
Ja: I jak wyglądam?
Justin: Ślicznie jak zawsze!
Ja: Nie wyglądam w niej grubo?
Justin: Nie, nie wyglądasz grubo. Wyglądasz ślicznie. Jeszcze tylko korona na głowę i już wyglądasz jak księżniczka.
Ja: Haha, oj kotuś jak ty słodzisz!
Justin: Buty masz do sukienki?
Ja: Nie.
Justin: To ściągaj ją idziemy ją kupić i dalej po buty.
Ja: Nie no nie będę cię tak naciągać.
Justin: Jak masz pięknie wyglądać to musisz mnie naciągać.
Ja: Pięknie to musi wyglądać panna młoda.
Justin: Tylko wiesz w rodzinie panny młodej jest dziewczyna która chciała ze mną być.
Ja: To ma problem.
Justin: Idź ty zazdrośnico!
Kupiliśmy sukienkę i czarne platformy. Pojechaliśmy do domu. Daliśmy maluchom koszulki. Przymierzyłam wszystko razem i ustałam koło Justina. Spojrzałam na niego i zaczęłam się śmiać.
Ja: Nawet w platformach jestem od ciebie niższa.
Justin: To bardzo dobrze. Będę się lepiej czuł.
Ja: Mmm...mój Justinek w garniturze.
Justin: Mmm...moja Paulinka w sukience. Kocham!
Wzięłam Justina na górę. Przebraliśmy się w stroje kąpielowe. Dzieciaki też się przebrały. Wzięłam koc i poszłam się opalać. Juss wziął maluchy do basenu. Było mi już za gorąco więc postanowiłam wejść do wody. Taka nagrzana wskoczyłam na główkę do basenu. Bieber szybko do mnie podpłynął. Zaczął mnie przytulać i całować.
Ja: No w końcu myślałam że cały dzień będę czekać na tego buziaka!
Jaxon: Paulinka, też chcę buziaka. Podpłynął do mnie w kółku i dał buziaka. Justin bawił się z Jaxonem, a ja próbowałam uczyć Jazzy jak się pływa bez kółka. Cały czas ją trzymałam za brzuch. Nadeszła 16. Dzieciaki wyszły z wody. Podpłynęłam do Jussa.
Ja: Zaraz musisz iść.
Justin: Wiem, nie chce mi się iść wolałbym zostać z Tobą.
Ja: Ojejku o 19 się spotkamy.
Justin: Dobra kotuś idę się ubrać i zaraz przyjdę posiedzieć jeszcze chwilkę.
Ja: Czekam.
Wyszłam z wody. Przykryłam ręcznikiem Jazzy i Jaxona. Mięli sine usta. Wytarłam ich i powiedziałam, że na razie nie mają wchodzić do wody. Znowu przyszedł Justin.
Ja: Kotek zamów nam pizzę. Maluchy są głodne i ja też.
Justin: Tą co zawsze?
Ja: Tak. Co dziś wieczorem porobimy?
Justin: A co byś chciała?
Ja: Ty, Ja, Ryan, Jessie, Alfredo klub!
Justin: A Stella?
Ja: Stella nie może iść, bo śpi u niej David. Ale co z Dzieciakami?
Justin: Opiekunka!
Ja: A no tak.
Podszedł do mnie i pocałował. Pożegnał się i poszedł po samochód. Pojechał na wywiad. Poszłam do salonu i włączyłam telewizję. Przyjechała pizza. Wyciągnęłam talerzyki i zaczęliśmy jeść. Zaczął się wywiad.
Fallon: Cześć!
Justin: Siemanooo!
Fallon: Justin jak tam ci się układa?
Justin: Dobrze, odkryłem że na Insta można wstawiać filmiki.
Fallon: Ależ ty szybki jesteś ojejku. Co lubisz najbardziej w swojej dziewczynie?
Justin: Najbardziej lubię jej duże
Fallon: Justin o czym ty myślisz?
Justin: Daj mi dokończyć. Jej duże oczy. Są piękne!
Fallon: Już myślałem.
Justin: To ja nie myślałem. Tak btw gdzie ty się mojej pani patrzysz?
Fallon: W jej duże oczy!
Justin: Haha.
Tak prowadzili wywiad. My zjedliśmy całą pizze. Spojrzałam na Jaxona. Był cały brudny.
Ja: No widzę, że jedzenie pizzy odziedziczyłeś po braciszku.
Jaxon: Pomożesz mi się umyć?
Ja: Tak chodź do łazienki.
Zostawiliśmy Jazzy. Umyłam mu twarz i ręce, po czym poszłam przebrać. Słyszałam, że ktoś wszedł do domu. Zeszliśmy na dół. Justin już siedział z Jazzy.
Ja: Teraz pokaż jak kochasz moje duże oczka!
Justin: To chodź do mnie!
Podeszłam do niego i usiadłam na kolana. Pocałowałam i mocno przytuliłam.
Ja: Kotuś napisz im, że mają do nas przyjść nie chce mi się iść do klubu.
Justin: Już piszę.
Włączyłam laptopa. Od razu zauważyłam filmik z Insta. Jak Justin, Ryan, Lil za i Maejor Ali śpiewali Lolly. Od razu włączyłam Youtube i słuchałam Lolly.
Ja: Ona kocha mojego lizaka! Justin wiesz co!
Justin: No co? Nie lubisz lizaka?
Ja: Weź proszę cię zboczeńcu! Nigdy go na oczy nie widziałam
Justin: Już ty tu nie kłam, że nie widziałaś i się nie śmiej. Kłamiesz nos ci rośnie.
Ja: Głośniej krzycz głupcze!
Justin: Ryan napisał, że spoko. Lil za też przyjdzie.
Ja: Czyli My, Ryan, Jessie, Alfredo i Lil za?
Justin: Tak.
Ja: Tylko szkoda, że go nie znam.
Justin: To poznasz w końcu.
Ja: Jutro musimy odpocząć. W poniedziałek wesele no i Pattie wraca.
Justin: Oj to dziś nie śpimy.
Ja: No musisz mnie zaspokoić!
Justin: Możemy już zacząć.
Ja: Od tego jest noc. Teraz musimy jechać do sklepu.
Justin: To chodź jedziemy.
Wzięłam maluchy i poszliśmy do samochodu. Zajechaliśmy do sklepu. Justin poszedł po alkohol, a ja z dzieciakami po chipsy, paluszki, napoje i słodycze dla nich. Poszliśmy do kasy.
Ja: Źle się czuję.
Justin: Czemu?
Ja: Tyle kasy dziś wydałeś sukienka i buty.
Justin: Idź ty głupolu. Po to jestem prezent kiedyś dostać musisz. Co zostaniesz moją żoną to też nie będę miał kasy wydawać?
Ja: Nie jestem głupol!
Zanieśliśmy wszystko do samochodu. Zauważyłam małą dziewczynkę, która stała na przeciwko i przyglądała się Jussowi.
Ja: Juss fanka na drugiej stronie.
Justin: Idziemy do niej.
Podeszliśmy do niej.
Justin: Cześć kochanie!
Dziewczynka: Nie wierzę to ty!
Justin: Believe słoneczko Believe.
Wziął małą na ręce i pocałował w policzek. Jej mama to zobaczyła i poprosiła nas o zdjęcie. Gdy już chcieliśmy odchodzić. Podeszła do Jaxona i pocałowała w policzek. Jaxon zrobił to samo. Wróciliśmy do domu. Juss włożył wszystko do lodówki, a ja przygotowywałam jakieś przekąski.
Justin: O! Już wstałaś skarbie.
Ja: Tak, już tak. Dziś idziesz do Fallon'a?
Justin: Tak, zostaniesz z małymi?
Ja: Oczywiście, że zostanę z moimi ziomeczkami.
Justin: To mi się podoba. Proszę śniadanko dla księżniczki.
Ja: Ale ty rozpieszczasz!
Justin: Ciebie muszę. W poniedziałek na wesele!
Ja: A no! Muszę iść dziś kupić sukienkę!
Justin: To na co ty jeszcze czekasz? Jedziemy!
Zjedliśmy śniadanie i pojechaliśmy do miasta. Weszliśmy do centrum handlowego. Przechodziliśmy obok sklepu z ubrankami dla dzieci. Na wystawie była koszulka dla chłopca z Supermen'em i dla dziewczynki z Batman'em.
Ja: Justin! Proszę chodźmy tam!
Justin: No dobra, które koszulki ci się podobają?
Ja: Ta z Supermen'em i Batman'em! Proszę kup maluchom.
Justin: No już idź po koszulki i kupujemy.
Wzięłam i poszłam do kasy. Wyszliśmy ze sklepu i szukaliśmy sukienki. Weszliśmy do New Yorker'a. Znalazłam fioletową sukienkę. Od razu mi się spodobała. Była wąska w tali i puszczona szerzej w biodrach. Poszłam ją przymierzyć.
Ja: I jak wyglądam?
Justin: Ślicznie jak zawsze!
Ja: Nie wyglądam w niej grubo?
Justin: Nie, nie wyglądasz grubo. Wyglądasz ślicznie. Jeszcze tylko korona na głowę i już wyglądasz jak księżniczka.
Ja: Haha, oj kotuś jak ty słodzisz!
Justin: Buty masz do sukienki?
Ja: Nie.
Justin: To ściągaj ją idziemy ją kupić i dalej po buty.
Ja: Nie no nie będę cię tak naciągać.
Justin: Jak masz pięknie wyglądać to musisz mnie naciągać.
Ja: Pięknie to musi wyglądać panna młoda.
Justin: Tylko wiesz w rodzinie panny młodej jest dziewczyna która chciała ze mną być.
Ja: To ma problem.
Justin: Idź ty zazdrośnico!
Kupiliśmy sukienkę i czarne platformy. Pojechaliśmy do domu. Daliśmy maluchom koszulki. Przymierzyłam wszystko razem i ustałam koło Justina. Spojrzałam na niego i zaczęłam się śmiać.
Ja: Nawet w platformach jestem od ciebie niższa.
Justin: To bardzo dobrze. Będę się lepiej czuł.
Ja: Mmm...mój Justinek w garniturze.
Justin: Mmm...moja Paulinka w sukience. Kocham!
Wzięłam Justina na górę. Przebraliśmy się w stroje kąpielowe. Dzieciaki też się przebrały. Wzięłam koc i poszłam się opalać. Juss wziął maluchy do basenu. Było mi już za gorąco więc postanowiłam wejść do wody. Taka nagrzana wskoczyłam na główkę do basenu. Bieber szybko do mnie podpłynął. Zaczął mnie przytulać i całować.
Ja: No w końcu myślałam że cały dzień będę czekać na tego buziaka!
Jaxon: Paulinka, też chcę buziaka. Podpłynął do mnie w kółku i dał buziaka. Justin bawił się z Jaxonem, a ja próbowałam uczyć Jazzy jak się pływa bez kółka. Cały czas ją trzymałam za brzuch. Nadeszła 16. Dzieciaki wyszły z wody. Podpłynęłam do Jussa.
Ja: Zaraz musisz iść.
Justin: Wiem, nie chce mi się iść wolałbym zostać z Tobą.
Ja: Ojejku o 19 się spotkamy.
Justin: Dobra kotuś idę się ubrać i zaraz przyjdę posiedzieć jeszcze chwilkę.
Ja: Czekam.
Wyszłam z wody. Przykryłam ręcznikiem Jazzy i Jaxona. Mięli sine usta. Wytarłam ich i powiedziałam, że na razie nie mają wchodzić do wody. Znowu przyszedł Justin.
Ja: Kotek zamów nam pizzę. Maluchy są głodne i ja też.
Justin: Tą co zawsze?
Ja: Tak. Co dziś wieczorem porobimy?
Justin: A co byś chciała?
Ja: Ty, Ja, Ryan, Jessie, Alfredo klub!
Justin: A Stella?
Ja: Stella nie może iść, bo śpi u niej David. Ale co z Dzieciakami?
Justin: Opiekunka!
Ja: A no tak.
Podszedł do mnie i pocałował. Pożegnał się i poszedł po samochód. Pojechał na wywiad. Poszłam do salonu i włączyłam telewizję. Przyjechała pizza. Wyciągnęłam talerzyki i zaczęliśmy jeść. Zaczął się wywiad.
Fallon: Cześć!
Justin: Siemanooo!
Fallon: Justin jak tam ci się układa?
Justin: Dobrze, odkryłem że na Insta można wstawiać filmiki.
Fallon: Ależ ty szybki jesteś ojejku. Co lubisz najbardziej w swojej dziewczynie?
Justin: Najbardziej lubię jej duże
Fallon: Justin o czym ty myślisz?
Justin: Daj mi dokończyć. Jej duże oczy. Są piękne!
Fallon: Już myślałem.
Justin: To ja nie myślałem. Tak btw gdzie ty się mojej pani patrzysz?
Fallon: W jej duże oczy!
Justin: Haha.
Tak prowadzili wywiad. My zjedliśmy całą pizze. Spojrzałam na Jaxona. Był cały brudny.
Ja: No widzę, że jedzenie pizzy odziedziczyłeś po braciszku.
Jaxon: Pomożesz mi się umyć?
Ja: Tak chodź do łazienki.
Zostawiliśmy Jazzy. Umyłam mu twarz i ręce, po czym poszłam przebrać. Słyszałam, że ktoś wszedł do domu. Zeszliśmy na dół. Justin już siedział z Jazzy.
Ja: Teraz pokaż jak kochasz moje duże oczka!
Justin: To chodź do mnie!
Podeszłam do niego i usiadłam na kolana. Pocałowałam i mocno przytuliłam.
Ja: Kotuś napisz im, że mają do nas przyjść nie chce mi się iść do klubu.
Justin: Już piszę.
Włączyłam laptopa. Od razu zauważyłam filmik z Insta. Jak Justin, Ryan, Lil za i Maejor Ali śpiewali Lolly. Od razu włączyłam Youtube i słuchałam Lolly.
Ja: Ona kocha mojego lizaka! Justin wiesz co!
Justin: No co? Nie lubisz lizaka?
Ja: Weź proszę cię zboczeńcu! Nigdy go na oczy nie widziałam
Justin: Już ty tu nie kłam, że nie widziałaś i się nie śmiej. Kłamiesz nos ci rośnie.
Ja: Głośniej krzycz głupcze!
Justin: Ryan napisał, że spoko. Lil za też przyjdzie.
Ja: Czyli My, Ryan, Jessie, Alfredo i Lil za?
Justin: Tak.
Ja: Tylko szkoda, że go nie znam.
Justin: To poznasz w końcu.
Ja: Jutro musimy odpocząć. W poniedziałek wesele no i Pattie wraca.
Justin: Oj to dziś nie śpimy.
Ja: No musisz mnie zaspokoić!
Justin: Możemy już zacząć.
Ja: Od tego jest noc. Teraz musimy jechać do sklepu.
Justin: To chodź jedziemy.
Wzięłam maluchy i poszliśmy do samochodu. Zajechaliśmy do sklepu. Justin poszedł po alkohol, a ja z dzieciakami po chipsy, paluszki, napoje i słodycze dla nich. Poszliśmy do kasy.
Ja: Źle się czuję.
Justin: Czemu?
Ja: Tyle kasy dziś wydałeś sukienka i buty.
Justin: Idź ty głupolu. Po to jestem prezent kiedyś dostać musisz. Co zostaniesz moją żoną to też nie będę miał kasy wydawać?
Ja: Nie jestem głupol!
Zanieśliśmy wszystko do samochodu. Zauważyłam małą dziewczynkę, która stała na przeciwko i przyglądała się Jussowi.
Ja: Juss fanka na drugiej stronie.
Justin: Idziemy do niej.
Podeszliśmy do niej.
Justin: Cześć kochanie!
Dziewczynka: Nie wierzę to ty!
Justin: Believe słoneczko Believe.
Wziął małą na ręce i pocałował w policzek. Jej mama to zobaczyła i poprosiła nas o zdjęcie. Gdy już chcieliśmy odchodzić. Podeszła do Jaxona i pocałowała w policzek. Jaxon zrobił to samo. Wróciliśmy do domu. Juss włożył wszystko do lodówki, a ja przygotowywałam jakieś przekąski.
Subskrybuj:
Posty (Atom)